wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział szósty

- Kiedyś ci opowiem. Na razie, nie jestem gotów - ucałował moje czoło.
- Skoro tak uważasz, to muszę pokonać swoją ciekawość i poczekać. Ale obiecaj, że chociaż spróbujesz, jeśli chodzi o Martinę - potarłam kciukiem jego biodro.
- Dla ciebie wszystko - powiedział spokojnie.
  Chociaż bardzo chciałam, nie mogłam powstrzymać myśli. Wciąż zastanawiałam się, co też chciał mi powiedzieć przyjaciel. Wygląda na to, że sprawa jest poważna, ponieważ musi się do tego przygotować. Czy coś zadziało się w jego przeszłości, a teraz boi się mi o tym powiedzieć, myśląc, że źle zareaguje? A co jeśli on kogoś ma, tylko o tym nie wiem?
- Nad czym myślisz? - spytał.
  Wciąż szliśmy w uścisku, w którym czułam się swobodnie i bezpiecznie.
- O Liamie - skłamałam.
- Wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie.
- Do czego? - zdziwiłam się.
- Że wpadnie ci w oko - odpowiedział.
- Po raz setny przypominam ci panie Styles, że jestem zakochana w Zaynie. Poza tym, Li jest tylko znajomym. Dałbyś już spokój.
- Jasne, stając na ślubnym kobiercu u jego boku, przypomnisz sobie tę chwilę, w której wypierałaś, że ewidentnie na niego lecisz.
- On mnie nie kręci, ale.. jeśli rzeczywiście by tak było.. cieszyłbyś się? Dobrze wiem, jak bardzo nienawidzisz Malika i naszego związku - postanowiłam zmienić temat, wiedząc, że w końcu wybuchnę i doprowadzę do kolejnej sprzeczki w tym tygodniu.
- Ależ byłbym wręcz wniebowzięty!
- Więc skoro podejrzewasz, że Payne mi się podoba, to dlaczego nie jesteś z tego faktu szczęśliwy?
- Jestem, jestem. Skończmy ten temat, bardzo proszę.
- Masz rację.
  Przemierzaliśmy ulice Doncaster w szczelnym uścisku, a pomiędzy nami panowała swobodna cisza. Każde z nas miało coś do przemyślenia, dlatego nie odzywaliśmy się do siebie, aż do miejsca, w którym nasze drogi się przecinają.
- Widzimy się jutro? - odezwał się.
- Harry, serio? - spojrzałam na niego, jak na półgłówka.
- Ach tak, zapomniałem, że ty w ogóle nie opuszczasz swojej pracy.
- Opuszczam! Znaczy, nie. Och, po prostu kiedy jestem chora, zostaję w domu, a wtedy w bibliotece pojawia się zastępstwo.
- Chyba rzadko chorujesz, skoro ciągle cię widzę w tej budzie - zaśmiał się.
- Chciałbyś stanąć oko w oko z moimi pięściami? - pogroziłam mu.
- Oczywiście słoneczko, ale może innym razem. Muszę pomóc mamie - westchnął leniwie.
- W czym takim? - zainteresowałam się.
- Musimy zorganizować Gemmie imprezę urodzinową, dlatego dzisiaj skoczymy z Annie po potrzebne rzeczy oraz upieczemy ciasto pod nieobecność siostry.
- Rozumiem, że mogę czuć się zaproszona na parapetówkę u Styles'ów - uśmiechnęłam się.
- Oczywiście. A teraz naprawdę muszę iść. Do jutra. - Objął mnie mocno swoimi silnymi ramionami i ruszył.
  Spoglądając ostatni raz na jego niezwykle zgrabne i seksowne nogi, zaczęłam kroczyć. Moja głowa była tak przepełniona myślami, że postanowiłam dać sobie spokój i zwyczajnie spoglądałam na życie, które roztaczało się wokół mnie. Uśmiechnęłam się przyjaźnie do dziecka w wózku, jakie mijałam, natomiast jego rodzicielce życzyłam miłego dnia.
  Dotarłam do mieszkania. Weszłam do środka i od razu udałam się do kuchni. Dziś postanowiłam upichcić sobie na obiad ryż. Już dawno nie jadłam tego przepysznego smakołyku!
  Najadłszy się do syta, zrobiłam lekki porządek i zabierając torbę, wyszłam na zewnątrz. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym skierowałam się w swój aktualny cel, którym był dom zamieszkiwany przez Lou i Alice. Od czasu ostatniej kłótni, w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy i to kompletnie nie jest mi na rękę. Zdążyłam się już stęsknić za docinkami swojego starszego braciszka oraz przesadnym entuzjazmem rozsiewanym przez jego ukochaną partnerkę.
  Weszłam bez pukania, czując się jak u siebie.
- Tommo?! - krzyknęłam, rozbierając buty.
- Któż to raczył się tu pojawić. - Usłyszałam męski głos, oddalony ode mnie o kilka kroków.
- Ty powinieneś to zrobić, Louis, dobrze o tym wiesz. Niestety twoja urażona duma ci na to nie pozwala, prawda? - Nie odezwał się. - Tak myślałam. Posłuchaj mnie - podeszłam bliżej niego - Zapomnijmy o tym co się wydarzyło. Nie chcę żyć z wami, a szczególnie z tobą, w chłodnych kontaktach - westchnęłam.
  Chłopak stał przede mną z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy. Nie byłam pewna co za chwilę zrobi. Czekałam może około trzydziestu sekund na jego reakcję, którą był skok na mnie. Wylądowaliśmy oboje na zimnych płytkach, śmiejąc się do rozpuku.
- Dzięki za upadek - powiedziałam, kiedy podnieśliśmy mi się z podłogi.
- Do usług - ukłonił się delikatnie.
- Gdzie Alice? - zapytałam.
- Poszła się przejść - posmutniał nagle.
- Pokłóciliście się?
- Tylko troszkę.
- O co tym razem?
- O ciebie.
- O mnie? - zmarszczyłam czoło.
- Chciała żebym poszedł do ciebie i przeprosił, jak na dżentelmena przystało. Ale wiesz jak to ze mną jest. Ciężko mi to przychodzi, znacznie ciężej niż tobie. Przyrzekałem jej, że się tu zjawisz lada dzień, znam cię przecież na wylot. Ale nie chciała mnie słuchać. Wybiegła zapłakana, chcąc pozostać sam na sam z swoimi myślami.
- Och - wyrwało mi się. - Dawno temu opuściła mieszkanie?
- Powinna zaraz wrócić - odparł. - Poczekajmy na nią w salonie.
  W chwilę potem, oboje zajmowaliśmy już miejsce na kanapie, a przed nami cicho grał telewizor. Dostrzegłam, że był nastawiony na jeden z kanałów muzycznych.
- Co u ciebie? Tak dawno o to nie pytałem.
- Właściwie to bardzo wiele się wydarzyło przez te cztery dni, jak na moje smutne, szare życie - zachichotałam.
- Daj mi sekundkę, pójdę po popcorn.
  Cały Lou. Zawsze, kiedy mam do zdeklarowania mu coś dłuższego, musi coś przy tym wcinać i najczęściej jest to właśnie popcorn. Czuję się wtedy dziwnie, a on zachowuje się, jakby był w kinie i oglądał najbardziej spektakularny film w historii ludzkości.
- Wróciłem. Teraz gadaj.
  Biorąc głęboki oddech, wylałam z siebie potok słów. Czasami mój ukochany brat dorzucał swoje trzy grosze, przez co gubiłam wątek. Swoją ,,opowieść'' zakończyłam na umowie z Liamem.
- To było świetne! - odezwał się, a z jego oczu buchnęły iskierki. - Jak na twoją szarą rzeczywistość to naprawdę dużo się zadziało - dodał, wkładając sobie garść popcornu do ust.
- Zachowaj powagę i pomóż mi - wywróciłam oczami.
- W czym konkretnie?
- Wspomniałam ci o pogróżkach Taylor. Jak zdążyłeś się przekonać, nie skończyło się tylko na słowach. Chciałabym pomóc Payne'owi, ale obawiam się, że blondie odkryje, że za tym stoję i wydarzy się coś niedobrego. Czy powinnam się wycofać?
- Skąd! Zawsze jesteś taka pomocna, dopnij swego i tym razem.
- Niech zgadnę.. Chodzi ci o to, bym zbliżyła się do Liego, czyż nie mam racji? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Dobra, masz mnie. Ale i tak uważam, że powinnaś mu udowodnić, że to co mówiłaś, jest prawdą.
- Po co ja cię w ogóle pytałam - uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. - W większej części jesteś za tym, bo chcesz odseparować mnie od Zayna. Już ja cię znam, Bo bear.
- Nie mów tak na mnie - syknął, gniotąc w rękach popcorn. - Posłuchaj, nawet jeśli właśnie to jest w moich zamiarach, to powinnaś postępować według mojej rady. Kath, chcę dla ciebie jak najlepiej. Chciałbym, żebyś była w pełni szczęśliwa, a widzę, że przy tym alkoholiku tak nie jest - pokręcił głową.
- Kompletnie się nie znasz! Wyobraź sobie, że to Alice sięga coraz częściej po piwo, wódkę, wino.. po cokolwiek, co sprawia, że nie umie nad sobą zapanować. Jak byś postąpił, co? No słucham! - Podniosłam ton, złoszcząc się na niego.
- Zaprowadziłbym ją na terapię dla uzależnionych. Wspierałbym ją na każdy możliwy sposób, żeby nie wracała do picia - odpowiedział bez namysłu. - Poza tym, to dziewczyna. Nie mogłaby mi nic zrobić, bo jestem silniejszy. Natomiast Malik.. Kobieto, on jest trenerem na siłowni! Chyba rozumiesz, dlaczego tak bardzo się o ciebie martwię.
  Westchnęłam. Co miałam mu powiedzieć? Zabrakło mi słów. Zauważył to i odkładając miskę z popcornem, przytulił mnie mocno do siebie, całując w czubek głowy.
- Wiem, że czasami jestem zbyt bezpośredni i chamski, ale chciałbym, żebyś jeszcze żyła. Boję się, że któregoś dnia, ten parszywy skurczybyk posunie się do najgorszego - mówił półszeptem.
- On mnie kocha. Nigdy nie wyrządziłby mi czegoś takiego.
  Naszą rozmowę przerwało zjawienie się Alice. Odsunęłam się od Tommo i spojrzałam na nią. Wyglądała okropnie. Na policzkach dostrzegłam zaschnięty, rozmazany makijaż, a oczy wciąż były zaszklone łzami. Nie mogąc dłużej tylko na nią spoglądać, podeszłam by ją przytulić. Lou też to zrobił.
- Cholernie się cieszę, że znowu jest wszystko okej - mruknęła, ledwo mogąc oddychać. - Przy okazji, duszę się - zachichotała.
  Postanowiliśmy zrobić wspólnie pizzę. Oczywiście, podczas przygotowań, po kuchni latała mąka, skrawki ciasta, a na płytkach rozlana była woda. Weź tu współpracuj z roztrzepaną parą zakochanych!
- Ja umrę - marudził Louis. - Mam czekać jeszcze piętnaście minut, ażeby zjeść naszą kolację? Ja i mój brzuch tego nie wytrzymamy!
- Bez jedzenia można przeżyć nawet miesiąc - oznajmiłam, wycierając suchą ścierką umyte naczynia.
- Ale mój organizm tyle nie zniesie! Widzicie? Ja już umieram - osunął się z krzesła, lądując na podłodze.
- Cały Tomlinson - burknęłam, przewracając oczami.
  W końcu pizza była gotowa do jedzenia. Mój brat przeleżał całe piętnaście minut na zimnych płytkach, więc zajadając się zrobioną przez nas pysznością, owinął się szczelnie kocem.
- Jakim cudem jeszcze żyjesz? - rzuciła do niego Alice.
- Wiesz, opary wydobywające się z piekarnika utrzymywały mnie przy życiu - odrzekł z chytrym uśmieszkiem.
                                                        ***
  Około godziny dwudziestej pierwszej byłam już w swoim mieszkaniu. Od razu po powrocie, wzięłam odprężający prysznic. Następnie usadowiłam się wygodnie na kanapie i włączyłam telewizor, przeskakując z kanału na kanał, w celu znalezienia czegoś odpowiedniego.
  Wtem usłyszałam znajomy dźwięk, oznaczający nadejście esemesa.
  Martina: Cześć Kath! Nie wiem czy nie będzie to dla ciebie problemem, ale czy mogłabym na jednej z jutrzejszych przerw, porozmawiać z tobą o Harry'm? Chciałabym, żebyś przygotowała mnie na zapoznanie z największym ciachem na uniwerku!
  Ja: Hej! Jasne, nie mam nic przeciwko. Wpadnij do biblioteki, to wszystko obgadamy.
  Martina: Dzięki, jesteś wielka :)
  Odłożyłam telefon i spojrzałam w ekran. Leciał właśnie jakiś horror, więc pozostawiłam odbiornik na tym kanale, śledząc fabułę filmu.
  Obudziłam się około piątej nad ranem. Podniosłam się do postawy siedzącej i zorientowałam się, że usnęłam na kanapie, a telewizor grał przez całą noc. Widocznie horror, który oglądałam wczorajszego wieczora, nie był zbyt interesujący.
  Wyłączyłam rozgrywające się na ekranie ploteczki o gwiazdach na topie i ruszyłam do kuchni. Zjadłam pożywne śniadanie, po czym leniwie wczołgałam się na górę. W swoim pokoju włożyłam na siebie czyste ciuchy, a w łazience doprowadziłam się do porządku. Nie chciałabym, żeby ktokolwiek oglądał mnie jako powstałe z trumny zombie.
  Kilkanaście minut po godzinie szóstej, wyszłam z domu. Moim celem był mały sklep spożywczy, nieopodal mojego mieszkania. Szybko się w nim znalazłam, szukając na jednym z regałów moje ulubione, świeże bułeczki.
  Nagle zauważyłam mamę Zayna.
- Dzień dobry - odezwałam się, unosząc kąciki ust do góry.
- Och, witaj słoneczko - odrzekła. Powiedziała to uprzejmie, jednak nie uśmiechnęła się, jak to miała w zwyczaju.
- Czy coś się stało? - spytałam z troską.
- Martwię się o swojego syna - westchnęła bezradnie.
- Co z nim?
- Katherine, proszę, namów go na odwyk. Mnie w ogóle nie słucha, powtarzając ciągle, że nie zdążył się jeszcze uzależnić - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Obawiam się, że moich rad również nie przyjmie sobie do serca. Jest pani najważniejszą kobietą w jego życiu, więc skoro nie słucha się pani, marne szanse, że..
- Chociaż spróbuj, bardzo cię proszę - przerwała mi, kładąc swoją rękę na moim ramieniu.
- Dobrze, skoro pani nalega - obiecałam.
  Po krótkiej wymianie zdań wróciłam do zakupów. Potrzebowałam jedynie pieczywa oraz jakiegoś informacyjnego czasopisma. Lubię wiedzieć co dzieje się na świecie.
  Będąc wreszcie w domu, przygotowałam sobie śniadanie do pracy, a potem wzięłam się za czytanie gazety. Cholernie się wzruszyłam, czytając o porzuconym na śmietniku dziecku. To okropne, jak matki traktują swoje maluchy. Jeśli kiedykolwiek będę miała potomstwo, przyrzekam, że będzie miało wszystko, czego będzie potrzebować do życia. Nawet jeśli będzie ciężko, nie zostawię go na pastwę losu. Nie zabiorę przykładu z mojej mamy, która ma gdzieś co się ze mną dzieje. Ja sama nie wiem co z nią. Nie zapuszczam się w tereny, w których kiedyś wspólnie mieszkaliśmy. Nie chcę jej widzieć. Jest dla mnie nikim.
  Jak zwykle zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam do pracy. Po przekroczeniu progu budynku, przywitał mnie Hazza, otulając swoimi silnymi ramionami. Następnie podążyłam do biblioteki, zastanawiając się po drodze, czy dziś również nie czeka na mnie jakaś ,,niespodzianka'', którą zgotowała Taylor.
- Panienko Katherine! - usłyszałam znajomy głos.
- Tak, panie dyrektorze? - zatrzymałam się i spojrzałam w jego stronę.
- Przyjdź do mnie po godzinie jedenastej. Musimy porozmawiać - oznajmił.
- Na pewno się zjawię - skinęłam głową.
  Usiadłam na swoim obrotowym krześle, zastanawiając się, czy pan Wright odkrył kto stoi za wczorajszym atakiem. Mam wielką nadzieję, że na nagraniu z kamer ujrzę te przeklęte blond włosy.
                                                       ***
- Więc mogę z nim rozmawiać o muzyce, bo mamy podobne gusta. Jeśli chodzi o filmy, również przepadamy za komediami. Jakich tematów mogłabym się jeszcze podjąć? - spytała Martina, kiedy szukałam książki dla jednego z studentów.
- Mówiłam ci już, że Styles jest otwarty na każdą propozycję - wzruszyłam ramionami.
- Dużo mi pomogłaś - przewróciła oczami. - A wy? O czym gadacie?
- O wszystkim. Czasem nawet o pogodzie.
- Naprawdę?
- A czego się spodziewałaś? To normalny chłopak, nie kosmita z marsa.
- Ech - westchnęła. - Zazdroszczę ci.
- Czego? - zdziwiłam się, wracając z książką do biurka.
- Bo się z nim przyjaźnisz. W dodatku masz świetnego chłopaka. Też tak chcę.
- Daj sobie trochę czasu. Na pewno już niedługo się to zmieni - uniosłam kąciki ust do góry.
  Zaczęła się lekcja. Wreszcie mogłam pójść do gabinetu dyrektora, by dowiedzieć się tego, co tak bardzo mnie męczyło od samego rana. Oby wszystko poszło po mojej myśli!
- Więc? Kto stoi za ,,napadem'' na bibliotekę? - usiadłam na krześle przed mężczyzną, niecierpliwie wyczekując odpowiedzi.

________________________________________________
Od autorki: Brr, witajcie kochani! Czy tylko mnie jest strasznie zimno, a lód, który opanował Polskę, wkurza niemiłosiernie? Masakra, mamy darmowe lodowisko! Szkoda, że niekoniecznie bezpieczne.
 Ale ja o nie o tym. Cholernie wam dziękuję za ponad 3.500 wyświetleń, 33 członków i 32 komentarze pod poprzednim rozdziałem! Możecie tak za każdym razem, bo wasza opinia naprawdę mnie motywuje. Tylko pamiętajcie: bądźcie szczerzy i mówcie co wam nie pasuje :)
 A więc Hazz wciąż nic nie powiedział, a Kath nie może odgadnąć o co mu chodzi. Czy wy jesteście pewni, któreś z teorii? Jak podoba wam się charakteryzacja Louiego? Czy Kath porozmawia z Zaynem o odwyku, a jeśli tak, to jak zareaguje? I na koniec, co z ,,napadem''? Kto za nim stoi? Czekam na wasze komentarze misiaczki ☼
 Udanego dnia i powodzenia jutro w szkole. x

22 komentarze:

  1. jak zwykle świetny rozdział, czekałam na niego z niecierpliwością :)
    Moim zdaniem :
    Hazz albo zakochał się w Kath , albo woli chłopców,
    Lou jak najbardziej spoko,
    Kath napewno porozmawia z Zaynem ale pewnie się pokłócą
    a "napad" ? Taylor pewnie nie jest taka głupia i podesłała kogoś podobnego do Kath i wrobi ją :)
    ale to tylko moje przypuszczenia :))
    czekam z niecierpliwością na następny :)) ♥
    @eternallyNatala

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial swietny. Uwielbiam jak piszesz.. jest cos w tym ze chce sie czytac. Nie mam pojecia co sie stanie w nastepnym rozdziale ale mam nadzieje ze szybko sie tego dowiem <3! ~Mała :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.Kocham twoje blogi.Jesteś świetną w tym co robisz.Co do rozdziału jest znakomity.Lou i Kat są tacy słodcy jak razem przebywają.Mam nadzieje,że Zayn pójdzie na odwyk.Ciekawe kto stoij za "napadem " na bibliotek. Choć mam swoje podejrzenia.Życzę dużo weny i oby jak najszybciej pojawił się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super,super,super CUDNY <3 Jesteś w tym najlepsza <3 Walić wszystko Kath jest z Liamem :D Hahah :)
    Czekam na nowy rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  5. jak super :)
    zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Twoje blogi! Są naprawde świetne! Nie wiesz jak ja zadroszcze Tobie tego talentu do pisania! :D Coś myśle że Taylor nie jest taka głupia i wymyśliła dobry plan. Coś przeczuwam ze przez to Kath zostanie zwolniona... hahah no dobra koniec moich ''przepowiedni''
    Pozdrawiam Madzia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Aahahaha ahh ten Tomlinson xd chociaż bardziej do farbowanego to pasuje :D
    Jeśli tylko znajde czas w tym tygodniu zrobię to samo co ostatnio na twitterze xd
    #TeamLath <3

    Ania :x

    OdpowiedzUsuń
  8. Wgl piszesz świetnie i niesamowicie, ubóstwiam Cię że tak kochasz Liama. ahdgasjd. <3 Jedyne co mnie dosyć smuci to, to że ona wgl. nie dopuszcza do siebie myśli, że kocha Payna.. Wiem, że może za wcześnie, ale po prostu nie mogę się doczekać aż będą razem! Buziakiii.xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział czekam na następny :D A tak apropo kiedy on będzie? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że około piątku/soboty :*

      Usuń
    2. Szkoda że tak długo, :( bo świetnie piszesz. :D

      Usuń
  10. Kurcze nam nadzieje ze Taylor nie wcisła jakiegos kitu dyrektorowi i ze nagranie z kamer ujawni że to ona .
    Booski rozdział ,czekam na następny :***

    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się wydaje, że Harry zakochał się w Kath :P
    A po za tym rozdział awqsad... jak zawsze hehe ;*
    Czekam na kolejny rozdział ♥♥♥
    @kolba7

    OdpowiedzUsuń
  12. Ahh... Mówiłam Ci już, że jestem twoją fanką? Nie wiem, ale będę powtarzać to cały czas. Naucz mnie pisać tak fantastycznie :* Szaleje na punkcie tych twoich opowiadań. Założeń mam wiele, ale nie będę nic mówić, bo sama chce się przekonać. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. mzbzbf\zfh\hfhfjzhfjh powoli brakuje mi pomysłu jak mam określić lub opisac twoje opowiadanie.. co ja mowie ? już nie wiem ;/

    jestem taka ciekawa co bedzie dalej a co na koncu wydarzy sie tego opowiadania to juz wgl :)

    KOCHAM TO CO PISZESZ. koniec. <3

    czekam na nowy ;*

    XYZ

    Ps. Harry kocha Kath. Zayn sie zdenerwuje jak dowie się ze Kath ,,chce" go wysłac na odwyk. Pewnie była to ta blond małpa ale tak to zrobili ze i tak wszystko spadnie na Kath.

    OdpowiedzUsuń
  14. już nie mogłem się doczekać <3
    Kath może porozmawiać z Zaynem ale pewnie się pokłócą.
    Może to Li stoi za napadem..?

    OdpowiedzUsuń
  15. Co do Harrego myślę że woli chłopców ^^ I sądzę że Kath porozmawia z Malikiem

    OdpowiedzUsuń
  16. 6 rozdziałów i wstęp w jednej chwili przeczytałam i muszę czekać na kolejną :< Wstawiaj szybko, rozdział świetny ^_^ I coś czuje, że wampiry będą chyba tu grane xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne jak zwykle ;) Wydaję mi się że Hazza powie Kath że ją kocha albo że jest gejem :) A co do napadu to wydaję mi się że to zrobił Liam. To by było totalnym zaskoczeniem dla Kath :) I bardzo bym chciała aby trochę więcej było o Niallu ;) Prawie nic o nim nie ma ;/ :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczęłam i nie moge sie doczekać kolejnego :D czekam z niecierpliwością :D / K.

    OdpowiedzUsuń
  19. bardzo ciekawi mnie co Harry chce jej powiedzieć. Przyjaciele nie powinni mieć przez sb tajemnic. Fajnie wplotłaś ten kawałek z tę mamą Zayna. Ogółem całość super ! XD

    OdpowiedzUsuń