poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział dwudziesty piąty

  W mojej głowie toczyła się zacięta walka. Nie wiedziałam czy powinnam odsunąć się i powiedzieć, by tego nie robił, ponieważ teraz jestem z Liamem, czy jednak poddać się swojej pokusie i oddać pocałunek. Ostatecznie wybrałam opcję numer jeden, wiedząc, że Payne miałby ogromny żal, gdybym złamała dane mu słowo.
- Zrobiłem coś nie tak? - spytał zdezorientowany, odsuwając się ode mnie.
- Zayn, jestem teraz z Liamem i nie powinnam się tak zachowywać - pokręciłam przecząco głową, wbijając wzrok w drewniany pomost.
- Zdecydowanie zbyt długo zwlekałem z powrotem do Doncaster - westchnął bezradnie. - Usiądziemy?
  Skinęłam głową i rozsiedliśmy się na końcu pomostu.
- Chcesz mnie odzyskać, prawda? - odezwałam się, patrząc na wodę pod nami.
- Czy bycie tutaj ze mną, nie jest odpowiedzią na twoje pytanie?
- Faktycznie, jest - odparłam i zamknęłam na chwilę oczy, by uspokoić swoje zdenerwowanie i bijące w nienaturalnym rytmie serce. - Chciałabym żebyś wiedział, że masz rację. Wciąż coś do ciebie czuję. Ale jest też Liam. Do niego również coś czuję..
- Chcesz mi powiedzieć, że będziesz musiała wybrać jednego z nas i raczej nie mam szans? - przerwał mi.
- Owszem, będę musiała zdecydować się z kim spędzę najbliższe lata. Jednak nie miałam na myśli tego, że bardziej jestem przekonana co do Liego. Oboje jesteście na równi - spojrzałam na niego, a potem splotłam nasze dłonie. - Musisz mnie zrozumieć i dać mi pewien czas, na przemyślenie wszystkiego.
- W porządku, Kath. Myślę, że to dobry pomysł, byś zastanowiła się dobrze nad wyborem - uśmiechnął się lekko.
- Skoro wszystko już sobie wyjaśniliśmy i wiesz na czym stoisz, może porozmawialibyśmy o tym, co porabiałeś w Bradford? - uwolniłam jego dłoń i swoją położyłam na nodze.
- Właściwie to nic szczególnego. Dużo czasu zajęło mi wysłuchiwanie porad i mądrości wujka, czym na końcu już mnie odrobinę przynudzał - zaśmiał się. Och, jak dawno nie słyszałam tego, tak dokładnie znanego mi, pięknego śmiechu! - Mój wyjazd ograniczył się do spania, odpoczynku, jedzenia, pomagania ciotce w sprzątaniu mieszkania oraz gry na PSP - wzruszył ramionami.
- Dzięki braku większego wysiłku przybyło ci z dwa kilogramy. To świetna wiadomość, bo zawsze uważałam, że jesteś zbyt chudy.
- Spalę te dodatkowe kilogramy w dwa dni.
- Wracasz pracować w siłowni, nie mylę się? - uniosłam jedną brew do góry.
- Właśnie tak. Trenując innych, sam na tym skorzystam.
  Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy i rozmawialiśmy. Jego długo nieobecność sprawiła, że musiałam poinformować go o wszystkich ploteczkach, które go ominęły, by w razie potrzeby był na bieżąco.
  Opowiedziałam mu również dokładniej sytuację z Taylor. Zezłościł się, że Payne sprowadza na mnie niebezpieczeństwo, ale kiedy stanęłam w jego obronie, przeprosił mnie i wytłumaczył, że zwyczajnie przemawia przez niego zazdrość i troska o moją osobę. To wyznanie było naprawdę urocze.
- Zaczyna robić się trochę zimno. Czas chyba wracać, co? - odezwałam się, pocierając dłońmi swoje ręce.
  Mulat zgodził się ze mną i pomógłszy mi zejść z pomostu, objął mnie za szyję, każąc mi wtulić się w jego ciało. Choć wiedziałam, że to bardzo niestosowne, wykonałam jego rozkaz, ponieważ zwyczajnie trzęsłam się jak galareta i potrzebowałam odrobiny ciepła.
- Nie myśl, że przestanę o ciebie walczyć. Nigdy się nie poddam, Katherine - szepnął mi do ucha, kiedy przytuliliśmy się na pożegnanie.
  Weszłam do mieszkania, zamknęłam za sobą drzwi, a następnie zsunęłam się po nich na zimną podłogę. Powstrzymywanie się przed swoimi pragnieniami, bo są one niestosowne w obecnej sytuacji, było cholernie trudne, tym bardziej, że przed kilkoma dniami przeżywałam dokładnie to samo.
  Nabrałam powietrza w płuca, a potem wypuściłam je i wstałam, ruszając do kuchni. Przez te kilka chwil zdążyłam się nagrzać, więc zjedzenie moich ulubionych lodów na ogarniający mnie smutek nie było wcale złym posunięciem.
  Usiadłam w salonie. Owinęłam się kocem, a na nogach położyłam pudełko truskawkowo-śmietankowych lodów. Włączyłam telewizję i ustawiłam ją na kanał o modzie, zabierając się za jedzenie zimnych pyszności.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że wróciłaś? - Na dole zjawił się mój obrońca, siadając obok.
- Myślałam, że śpisz. - Skłamałam. Nie chciałam żeby przebywał ze mną, kiedy mam zły humor, wiedząc, że jest już dostatecznie przygnębiony.
- Jak było? - zainteresował się.
- Uwierzysz, że zabrał mnie w to samo miejsce co ty? Jakby w Doncaster istniało tylko ono - wywróciłam oczami. - Ale było w porządku. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i obgadaliśmy kilka tematów.
- Czy do czegoś między wami doszło? Jeśli tak było, to proszę, powiedz mi. Chcę żebyś była ze mną całkowicie szczera - odrzekł.
- Nie, Liam. Powiedziałam ci, że masz się nie martwić, ponieważ nic się nie wydarzy, i tak właśnie było. Mówiłam ci już, że to jedynie wyjście koleżeńskie.
- Pamiętam - skinął. - Wyjaśnisz mi dlaczego jesz ,,pocieszające'' lody o godzinie 22:30?
- Po prostu miałam na nie ochotę. Są zwykłym smakołykiem, i nie muszę ich jeść tylko wtedy, kiedy jestem smutna - uśmiechnęłam się do niego lekko. Oczywiście znów skłamałam. Ale nie chciałam mu powiedzieć, że jestem roztargniona bardziej, niż może mu się wydawać, i że powoli zaczyna mnie to przerastać.
- Jeżeli myślisz, że w to uwierzę, to grubo się mylisz. Ale rozumiem, że nie o wszystkim powinienem wiedzieć, dlatego zaakceptuje to, że nie chcesz wyjawić mi dlaczego jesteś przygnębiona - przysunął się do mnie i ucałował moje czoło.
- Dziękuję. Jesteś kochany - odparłam. Odłożyłam do połowy wypełnione pudełko lodów na stół i przytuliłam się do niego, ledwo powstrzymując pragnące się wydostać łzy.
- Może powinniśmy pójść już spać? Wydarzenia z dzisiejszego dnia z pewnością wycisnęły z ciebie ostatki energii - pogłaskał mnie delikatnie po włosach.
- Tak, zgadzam się.
  Po tym jak wzięłam szybki prysznic, udałam się do pokoju i wskoczyłam do łóżka. Położyłam głowę na poduszkę i skierowałam wzrok na sufit. Pomimo mojego zmęczenia, mózg nie dawał za wygraną i wciąż odtwarzał obrazy najlepszych momentów, jakie przeżyłam wraz z Zaynem i Liamem.
  Wyrwałam się z wspomnień dopiero wtedy, kiedy szatyn położył się obok mnie i wziął w swoje objęcia. Przylgnęłam do niego kurczowo, zamykając oczy. Chciałam jak najszybciej zasnąć i przestać już myśleć o tym cholernym wyborze, który wisiał nade mną jak burza gradowa.
- Bardzo mi na tobie zależy, Kath. Chciałem żebyś wiedziała - wyszeptał ledwo dosłyszalnie.
  W co ja się wpakowałam?!
  Obudziłam się bardzo wcześnie. Gdy spojrzałam na zegarek, była ósma rano. Spróbowałam jeszcze zasnąć, ale byłam na tyle rozbudzona, że kompletnie mi się to nie udało. Postanowiłam więc zejść na dół, by zjeść coś pożywnego, ponieważ mój brzuch domagał się czegoś lepszego, od wczorajszych lodów.
  Kiedy schodziłam ze schodów, zauważyłam pod drzwiami wyjściowymi białą kopertę. Natychmiast po nią podeszłam i wzięłam ją ze sobą do kuchni. Po otwarciu okazało się, że w środku jest krótki liścik o treści:

,, Dzień dobry mój promyczku. Musiałem dziś wstać bardzo wcześnie, dlatego pomyślałem, że mógłbym zostawić ci krótki liścik, który przeczytasz, kiedy wstaniesz. Chciałbym życzyć ci po prostu miłej niedzieli. Uśmiechaj się dużo!
                                                                                                    Twój Zayn. ''

  Uśmiechnęłam się szeroko, czytając słowa napisane czarnym długopisem. Malik zawsze potrafił sprawić, że nawet w najgorszym momencie mogłam zdobyć się na uniesienie kącików ust do góry. Miał w sobie tę magiczną moc, która tamtego dnia, kiedy przyszedł mnie przywitać, jak na dobrego sąsiada przystało, zaintrygowała mnie na tyle mocno, że nie mogłam o nim zapomnieć przez cały dzień, miesiąc, a nawet rok.
  W chwilę potem spojrzałam jeszcze raz na starannie napisany liścik i odłożyłam go na stół. Powrót Mulata do Doncaster wszystko pokomplikował, choć naprawdę chciałam go zobaczyć i upewnić się, że jest cały i zdrowy. Rzeczy, które robi, by mnie odzyskać, sprawiają we mnie coraz więcej radości, tak samo jak czułe słowa i dotyk Liama.
  Pokręciłam głową, krzycząc w myślach ,,dość!''. Zayn napisał, że mam się dziś dużo uśmiechać, a nie spędzać czas na smutku i przemyśleniach. Musiałam się wreszcie od tego oderwać.
  Co niedzielę Payne przynosił mi śniadanie do łóżka, ponieważ jak stwierdził, to jego tradycja, w ramach podziękowania za to, że mógł u mnie zamieszkać. Ta niedziela jednak, należy do mnie, i to ja zamierzam przyrządzić mu przepyszne śniadanie, by okazać swoją wdzięczność za wszystko, co do tej pory dla mnie zrobił.
  Rozejrzałam się po kuchni i aż podskoczyłam do góry, kiedy natknęłam się w szafce na ciasto do robienia tortilli. To idealna przekąska dla mojego osobistego anioła.
  Danie szybko było gotowe. Rozłożyłam je na talerzu, który położyłam na tacy wraz z szklanką soku wieloowocowego. Zabrałam tacę i ruszyłam po schodach, starając się iść naprawdę ostrożnie. Nie chciałam niczego zepsuć.
  Kiedy weszłam do pokoju, Li wciąż smacznie spał. Podeszłam do łóżka i ułożyłam na nim tacę. Następnie lekko potrząsnęłam ciałem chłopaka. Z początku pomrukiwał coś pod nosem, ale w końcu otworzył swoje piękne oczy i spojrzał na mnie zaskoczony.
- Która godzina? - burknął, na powrót zatapiając głowę w poduszkę.
- Dziewiąta trzydzieści - poinformowałam go, chichocząc cicho.
- Cholera jasna! - zerwał się nagle.
- Uważaj! - ostrzegłam go, wskazując na przygotowane przeze mnie śniadanie.
- Dziś niedziela, prawda? - spytał, spoglądając na jedzenie.
- Tak - skinęłam.
- Kath, to ja powinienem ci zrobić śniadanie. Przecież to moja tradycja! - oburzył się.
- Zrobiłam ci jedzenie do łóżka, a ty jeszcze protestujesz? - przewróciłam oczami, siadając na łóżku.
- Przepraszam, ale przecież pamiętasz, że to było w ramach podziękowania..
- Pamiętam doskonale. Dzisiaj jednak to ja ci zrobiłam dziękczynne śniadanie - przerwałam mu, uśmiechając się lekko.
- Nie rozumiem? - uniósł brew do góry.
- Tyle dla mnie zrobiłeś, że właściwie to bardzo marny sposób podziękowania - westchnęłam.
- Katherine czy możesz mi wyjaśnić co ja takiego zrobiłem?
- Naprawdę nie wiesz, Liam? Jesteś aniołem, którego Bóg zesłał mi z nieba w ramach rekompensaty za niezbyt barwne dzieciństwo. Dziękuję ci za twoją obecność.
- To było.. bardzo miłe - przysunął się do mnie i objął za szyję.
  Kiedy oderwaliśmy się od siebie, szatyn zabrał tacę z swoim jedzeniem i zaczął się nim delektować, chwaląc mnie za idealne przyrządzenie tortilli. Przyznał, że dawno nie miał w buzi tego dania, więc był naprawdę usatysfakcjonowany.
- Wiesz.. Wczoraj minęły pełne dwa tygodnie, odkąd odszedłem z domu, a żaden członek mojej rodziny zupełnie się tym faktem nie przejął - westchnął, spuszczając wzrok w dół.
- Och - wyrwało mi się. - Oni nie zdają sobie sprawy jakim jesteś niezwykłym i dobrym człowiekiem. Nie rozumiem ich zachowania.
- Wydaje mi się, że praca w firmie ojca ich tak pochłonęła. Dowiedziałem się, że przedsiębiorstwo podupada i muszą zrobić wszystko, by nie zbankrutować. Podobno powoli wychodzą na prostą.
- Praca nie jest wszystkim. To rodzina jest zawsze najważniejsza - prychnęłam na jego wyznanie.
  Naszą rozmowę przerwał dzwoniący telefon Payne'a. Odebrał go, wypowiedział parę zdawkowych zdań i rozłączył się, spoglądając na mnie smutno.
- Andy poprosił bym mu w czymś pomógł. Nie martw się, wrócę pod wieczór. Spędzimy resztę niedzieli na leniuchowaniu na kanapie i oglądaniu filmów, a potem zabiorę cię na romantyczny spacer - ucałował moje czoło i wyszedł z pokoju.
  Zabrałam tacę z pustymi naczyniami i udałam się do kuchni. Korzystając z okazji, że Liam wychodzi, sięgnęłam po swój telefon i wybrałam numer do Harry'ego. Zapomniałam jednak, że jest jeszcze dość wcześnie i swoją próbą skontaktowania się z nim, zbudziłam go z smacznego snu. Zdenerwował się odrobinę, ale kiedy zaproponowałam, by wpadł dziś do mnie, z chęcią na to przystał.
- Będę mocno tęsknił - chłopak przytulił mnie od tyłu, całując w szyję.
- Ja też.
  Gdy miał już opuścić kuchnię, spostrzegł leżący na stole liścik. Sięgnął po niego i odczytał wypisane na nim słowa, marszcząc przy tym czoło.
- Chyba naprawdę nie doceniam swojego konkurenta - mruknął pod nosem i wyszedł z mieszkania, uprzednio odkładając papier na swoje miejsce.
  Wiedziałam, że się bardzo wkurzył. Przede wszystkim sposób, w jaki Malik próbuje mnie odzyskać wywołał u niego duże rozczarowanie. Myślę, że on po prostu przeraził się, że wkłada za mało wysiłku w zdobycie mnie.
  Po odłożeniu do szafek czystych naczyń, ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Wyciągnęłam z szafy czarne rurki i szarą bluzę z znakiem batmana, która tak bardzo spodobała się Liemu, gdy mnie pierwszy raz w niej zobaczył. Następnie udałam się do salonu i ułożyłam się wygodnie na kanapie, włączając telewizor.
- Kath? - usłyszałam krzyk przyjaciela, a w chwilę potem trzask zamykanych drzwi.
- W salonie! - zawołałam.
- Gdzie Liam? - spytał, siadając w fotelu.
- Poszedł pomóc Andy'emu w.. czymś. Właściwie to nawet nie wiem co będą robić.
- Męskie sprawy - wzruszył ramionami.
- Taaa. Co słychać? - zagadnęłam go, próbując chociaż na moment oderwać się od myślenia o otaczających mnie problemach..
- Wszystko w porządku. Piątkowa randka z Martiną wyszła wspaniale - uśmiechnął się szeroko, opierając głowę o oparcie.
- Doprawdy? W takim razie czekam na szczegóły!
- Podejrzewałem, że to od ciebie usłyszę - zaśmiał się pod nosem, a potem poprawił swoją grzywkę. - Zabrałem ją do Sheffield, na co była niezwykle podekscytowana. Oczywiście jej tata nie ma o niczym pojęcia, bo gdyby się dowiedział, że wywożę mu córkę z miasta, teraz leżałbym w grobie - przewrócił oczami. - Najpierw poszliśmy do kina, a potem wstąpiliśmy do Mcdonalda po shake'a. Kiedy zauważyłem, że słońce zmierza już ku dołowi, zabrałem ją w miejsce, w które często zabierał mnie mój wuj. Kiedy je ujrzała, była zachwycona! - skrzyżował swoje nogi w kostce. - Obejrzeliśmy razem zachód słońca, rozmawiając o różnych pierdołach. Było naprawdę fajnie!
- Pocałowaliście się? - dociekałam.
- Tak - skinął.
- I jak było?
- Genialnie? Fantastycznie? Niesamowicie? Magicznie? Czas chyba wymyślić nowe słowo, ponieważ żadne z tych w słowniku nie opisałoby momentu naszego zbliżenia.
- Styles ty miękniesz! - zachichotałam, rzucając go z poduszki.
- Skąd! Spytałaś jak było, więc po prostu ci powiedziałem. To, że jestem facetem, wcale nie znaczy, że nie mogę mówić w ten sposób - oburzył się, zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Nie gniewaj się, to były żarty, słońce.
- Słowo na końcu jak najbardziej mnie przekonuje - znów się uśmiechnął, ukazując dwa, słodkie dołeczki.
- Mówiłam ci już jak bardzo się cieszę, że pomiędzy wami się układa? Wreszcie jesteś w pełni szczęśliwy i korzystasz z atrakcji, jakie oferuje ci świat!
- Zgadzam się - przyznał. - Ale dość o mnie. Opowiadaj co u ciebie?
  Moja radość prysnęła w mgnieniu oka. Wiedziałam, że chwila, w której będę musiała wyjaśnić wszystko Harry'emu, nadejdzie, ale nie spodziewałam się, że tak szybko.
 Nabrałam powietrza w płuca, a potem powoli je wypuściłam i zabrałam się do opowieści.  Kiedy wypowiadałam słowa z swoich ust, czułam się jakbym opowiadała o filmie, który obejrzałam wczorajszego wieczoru. Ale randka z Liamem, powrót Malika i zastanawianie się nad wyborem jednego z nich były całkowitą prawdą.
- Mój Boże! - jęknął, gdy skończyłam. - Wiesz, nie mam pojęcia od czego zacząć.. - zamyślił się na chwilę. - Z jednej strony cieszę się, że zbliżyliście się do siebie z Payne'm, bo przecież wszyscy na to czekaliśmy. Ale z drugiej jest przecież Zayn. Koleś nie mógł sobie wybrać lepszego momentu - pokręcił przecząco głową, jakby nie mógł uwierzyć w powrót Mulata.
- Stało się, Hazz. I jedynym co muszę teraz zrobić jest dokonanie wyboru, który będzie najtrudniejszym z tych, z którymi do tej pory się spotkałam - westchnęłam.
- Cóż, masz rację. Nie mogę ci w tej sprawie pomóc, zresztą.. nikt nie może. Decyzja zależy wyłącznie od ciebie, a zadaniem twoich bliskich, i oczywiście mnie, jest zaakceptowanie jej, niezależnie od tego, czy nam się ona podoba, czy nie.
- Harry.. - wydukałam.
  Chłopak z burzą loków na głowie, podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił. Wreszcie pozwoliłam swoim emocjom wziąć górę i z moich oczu popłynęły łzy. Wiszący nade mną wybór przerastał mnie coraz bardziej.
- Shh, Kath - przyjaciel pogłaskał mnie po włosach. - Jestem pewien, że podejmiesz dobrą decyzję i będziesz w pełni z niej szczęśliwa. Daj sobie trochę czasu, przeanalizuj wszystko, może poczekaj na jakiś znak. Jestem pewien, że w końcu się ułoży.
  Byłam cholernie wdzięczna losowi za postawienie na mojej drodze Stylesa. To zdecydowanie jedna z najlepszych rzeczy, jaka mnie w życiu spotkała. Nie musiałam przy nim nikogo udawać, a gdy go potrzebowałam, zawsze był obok i służył dobrą radą.
  Harry był ze mną dopóki Liam nie wrócił od Andy'ego. W tym czasie rozmawialiśmy, zrobiliśmy sobie coś do jedzenia i obejrzeliśmy program rozrywkowy, w którym ludzie odpowiadają na pytania, by zdobyć pieniądze. Oboje dobrze się bawiliśmy.
- Nie wytłumaczyłeś mi, dlaczego poszedłeś do Andy'ego - odezwałam się, gdy zajął miejsce obok mnie, na kanapie.
- To nic ważnego. Potrzebował mnie, bo znam się trochę na motorach. Męskie sprawy - odpowiedział zdawkowo. - Co oglądamy jako pierwsze?
  Po obejrzeniu Człowiek ciemności oraz Batman: Powrót Jokera wreszcie przyszedł czas na coś zabawniejszego, czyli Straszny film 3. Był to naprawdę dobry sposób na poprawę mojego humoru, tak jak i pieszczoty Payne'a, który nie odrywał się od mojej twarzy i szyi na dłużej niż dziesięć minut.
- Dość leniuchowania. Idziemy na spacer - ponaglił mnie, wyłączając telewizor.
  Po zamknięciu mieszkania na klucz, ruszyliśmy w stronę parku, łapiąc się za ręce. Byłam wtedy naprawdę szczęśliwa. Wieczorne przechadzanie się po ulicach Doncaster i trzymanie się za ręce było przecież moim skrytym marzeniem. Gdyby w zeszły poniedziałek ktoś powiedział mi, że tak spędzę swoją niedzielę, zaśmiałabym mu się w twarz.
  Niestety jednak musiałam przerwać swoje szczęście i poważnie porozmawiać z Liamem o tym, co siedzi w mojej głowie.
- Posłuchaj.. Chciałabym żebyś coś wiedział - zaczęłam - Czuję coś do ciebie, jak i do Zayna, o czym od początku naszej znajomości masz pojęcie. Nie wiem jak długo będę się powstrzymywać przy nim i udawać, że pomiędzy nami nie ma żadnej silnej więzi. Dlatego uważam, że powinniśmy się.. rozstać - powiedziałam jednym tchem, obawiając się reakcji szatyna.
- Więc mam rozumieć, że ja i Malik mamy się tobą tak po prostu dzielić? Że obu nam będziesz okazywać uczucia w tym samym czasie? - oburzył się, stając w pół kroku.
- Nie, Li..
- Daj spokój, Kath - machnął ręką, ruszając w przeciwnym kierunku od domu.
- Liam, zaczekaj! - zawołałam, próbując do niego podejść.
- Nie idź za mną. Zostaw mnie samego - oświadczył, znikając w ciemnościach.
  Ledwo powstrzymując łzy, wróciłam do mieszkania. Wiem, że go bardzo zraniłam, jednak wolałam uczynić to, niż ciągle go przepraszać, jeśli Zayn zbliżyłby się do mnie nieco bardziej niż powinien.
  Wzięłam odprężający prysznic i położyłam się w łóżku. Włożyłam słuchawki do uszu i jeszcze raz obejrzałam filmik, jaki udało mi się nakręcić w piątek. To dowód, z którego Taylor w życiu się nie wybroni. Mam nadzieję, że zniknie z mojego życia raz na zawsze.
  Pomimo tego, że martwiłam się o Payne'a, nie chciałam mu przeszkadzać wydzwanianiem na jego telefon, kiedy chciał być sam. Musiałam uszanować jego decyzję, choć tak bardzo miałam teraz ochotę go przytulić i usłyszeć z jego ust ,,wszystko będzie w porządku, kochanie''.
  Kiedy obudziłam się rano, nie zastałam swojego obrońcy, leżącego obok mnie, jak to do tej pory bywało. Brak jego widoku wzbudził we mnie narastający z chwili na chwilę strach, dlatego czym prędzej wyszłam na korytarz i zajrzałam do pokoju naprzeciw. Na szczęście, mój aniołek smacznie spał. Uff, co za ulga!
  Robiąc nam śniadanie, usłyszałam jego kroki. Wszedł do kuchni bez słowa, zabierając dwie gotowe kanapki, a potem nalał sobie soku.
- Wciąż jesteś na mnie zły? - zapytałam.
  Nie otrzymałam odpowiedzi. Chłopak ulotnił się zaraz po moim pytaniu. Choć bardzo mnie to bolało, musiałam zaakceptować jego milczenie, bo rozumiałam, że musi pogodzić się z obecną sytuacją.
  Nie czekałam na niego. Sama udałam się na uniwersytet. Po przekroczeniu progu budynku, przywitałam się z Harry'm, tuląc go mocno do siebie. Następnie odprowadził mnie do biblioteki. Usiadłam na swoim obrotowym krześle i już miałam wyciągnąć Zaćmienie, kiedy do pomieszczenia wpadła Martina.
- Kath, muszę ci coś powiedzieć - wydukała przerażona.

______________________________________________
Od autorki: Cześć misiaczki! Rozdział miał się pojawić jutro, ale zdecydowałam, że nie chcę byście dłużej czekali i dodałam go dziś, choć właściwie jestem bardzo do tyłu z kolejnymi notkami.
 Jak dwudziestka piątka? Spodziewaliście się, że Kath odsunie się od Zayna, kiedy ten chciał ją pocałować? Co myślicie o jej decyzji rozstania się z Liamem? Czy reakcja Payne'a jest słuszna? Co sądzicie o randce Harry'ego i Martiny? I co dziewczyna chce przekazać Katherine? Czekam na propozycje i komentarze (których z rozdziału na rozdział jest coraz mniej :c)!
 Miłego dnia, bąbelki. x

18 komentarzy:

  1. Wspaniały Jak każdy inny :) Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Katherine ty pieprzona idiotko!!! Jak mogłaś zerwać z takim aniołem. Normalnie ręce mi opadają. Ktoś powinien cię przełożyć przez kolano i spóścić porządne lanie! Yhh sory, że tak nie ogarnięte ale się wkurzyłam :/Jak znam życie Li wrócił do Taylor czego nie zniosę xd Zapraszam do mnie unbreakable-luke-hemmings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super Rodział.Szczerze to tego sie spodziewalam.Szczerze to myslalam,ze beda razem mimo wszystko.No,ale moze kiedys jeszcze razem beda.Szczerz to sama tak bym zaregowala.Rantka Harrego i Maritiny super sama bym na takiej rantce chciala pujsc.Nie wiem,ale cos sie pewnie stalo.Diana

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super i z niecierpliwością czekam na kolejny. Szkoda że rozstała się z Li i uważam, że to z nim powinna być. Co do tego co dziewczyna chce przekazać Kath to chyba to, że Tay i Li do siebie wrócili albo coś w tym guście.

    Ps przepraszam, że nie komentuje, ale zazwyczaj jestem na komórce... Ale czytam regularnie C: Oraz mam nadzieje, że nowy rozdział pojawi się już niedługo i że Kath będzie z Li ^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. Ughh... No Kath błagam, dopiero zaczęłaś chodzić z Liasiem, a już z nim zrywasz, ale trochę ją rozumiem, lepiej było mu to powiedzieć niż ukrywać swoje uczucia do Zayn ' a. I tak mam nadzieję, że Kath będzie z Liam ' em ^_^ Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next ; **

    OdpowiedzUsuń
  7. No kurka wodna aż mi się łezka w oku zakręciła jak Kath powiedziała Liamowi że chce sie rozstać, oni muszą być razem ! ;(

    Świetny rozdział :**


    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co bym zrobiła na miejscu Kath, ale bardzo żal mi Liama ;c
    Z drugiej strony Zayn zrobił się taki romantyczny i miły!
    Ciekawe o co chodzi Martinie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja pierdykam !! Nie gadajcie że Payne będzie z Taylor znowu bo rozpiernicze telefon ze złości !!!!!!!! Nie rób mi tego PROSZĘ CIĘ BARDZO !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział genialny jak każdy poprzedni. Bardzo ucieszył mnie fakt, że Zayn powrócił pomimo wszystkiego co robił. Jednakże, zasmuciła mnie decyzja Kath. Uważam, że powinna przemyśleć wszystko, sprawdzić czy Zayn na prawdę się zmienił i dopiero wtedy zadecydować co powinna zrobić, a nie zrywać z Liamem od razu. Przeczuwam, że Li zapewne zejdzie się z Taylor, aby odegrać się na Kath. Niestety dziewczyna wpakowała się w niezłe gówno. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :)
    I przy okazji chciałam Cię przeprosić za niekomentowanie Twoich cudownych rozdziałów już od jakiegoś czasu. Bycie trzeciogimnazjalistką powoli mnie wykańcza i coraz rzadziej łącze koniec z końcem. Teraz tylko najtrudniejsza decyzja: wybór liceum, a potem przez jakiś czas będzie z górki.
    Także obiecuję się poprawić i starać się cały czas komentować! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem Cię doskonale. Trzecia gimnazjum miała być łatwa, bo same powtórki.. Głupie gadanie. Jest trudno, a wybór dalszej szkoły spędza sen z powiek, wiem, wiem :)

      Usuń
  11. O jezu :O ŁAŁ Nie spodziewałam sie xd Genialny, świetny i zarąbisty rozdział :D Ale Liam i Kath mają być razem!!!! Ona nie może wrócić do Zayna a on do Taylor !!!! Czekam na następny :D Już nie mogę sie doczekać xd Pozdrawiam :D :* <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg
    Co?
    Nie.
    Jezu!
    Jestem wstrząśnięta! Biedny Liam;( NIE WYBIERAJ ZAYNA !
    Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nienienienie powiedzcie, że to się nie dzieje naprawdę..... Ona musi być z Liamem! Pieprzyc Zayna, Liam jest świetny w tym opowiadaniu :( kocham Twojego bloga miłością dozgonną <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział! *,* Czekam na jeszcze więcej emocji w kolejnym, bo znowu kończysz posta w taki sposób. Jak możesz, no? <3

    OdpowiedzUsuń
  15. nie wiem czemu ale z jednej strony chce zeby Kath byla z Liamem, ale z drugiej ztrony Zayn jest bardziej tajemniczy i ma w sobie to cos :) a w ogole to rozdzial jest super i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń