sobota, 22 marca 2014

Rozdział dwudziesty trzeci

  Szatyn mocno uchwycił w swoją silną dłoń moją rękę i zaczął ciągnąć przed siebie. Próbowałam w jakiś sposób go zatrzymać, ale durne szpilki kompletnie się do tego nie nadawały.
- Dlaczego jesteś taki brutalny? Czemu mam zasłonięte oczy, a na rękach kajdanki? Gdzie mnie prowadzisz? Co się dzieje? - dopytywałam, ale po raz kolejny bez skutku. - Odpowiedz mi do cholery! Mam chyba prawo wiedzieć co się ze mną stanie, prawda?!
- Zamkniesz się, jeśli ci powiem? - odezwał się aroganckim tonem.
- Chcę po prostu wiedzieć co zamierzasz ze mną zrobić.
- Jestem w gangu, w którym kiedyś również był Zayn. Odszedł, kiedy spotkał ciebie, mówiąc, że musi zmienić swoje życie na lepsze. Przystaliśmy na to, ale pod jednym warunkiem; Malik miał zapłacić nam 10 tysięcy funtów i absolutnie nikomu o nas nie wspominać. Obiecał, że zdobędzie pieniądze i tyle go widzieliśmy - poprawił swoją dłoń, którą ściskał mi rękę. - Daliśmy mu dużo czasu, ale nasza cierpliwość w końcu się skończyła, dlatego zaczęliśmy go zastraszać. Groźby niczego nie wskórały, więc pomyślałem o tobie. Gdy Zack, bo taką miał u nas ksywkę, dowiedział się, że wprowadziłem się do twojego mieszkania, uciekł gdzie pieprz rośnie, sądząc, że damy ci spokój - roześmiał się złowrogo. - Ale bardzo się mylił.
- O czym ty do mnie mówisz? - Byłam w szoku. Z jednej strony byłam wściekła i buzowała we mnie nienawiść, ale z drugiej naprawdę chciało mi się płakać. - To niemożliwe! Ty w gangu? Jesteś zbyt łagodny!
- Nie krzycz maleńka, bo nie chcę ci naklejać taśmy na usta - ostrzegł mnie, po czym westchnął. - Nie pojmujesz, że tylko udawałem? Kiedy wreszcie przekonałem się, że mi ufasz, postanowiłem działać. Właśnie prowadzę cię do zimnego lochu, z którego możliwość wyciągnięcia cię, będzie miał jedynie Zayn.
- Co?! - wydukałam zaskoczona, czując wciąż narastający strach.
- Nie będę się powtarzał dwa razy. Nie martw się, nie zginiesz z głodu - pogłaskał mnie po policzku, ale natychmiast odwróciłam twarz.
- Nie dotykaj mnie, psychopato! - wrzasnęłam, próbując zatrzymać wydostające się łzy. - Jaka byłam głupia i naiwna! Z każdym dniem zakochiwałam się w tobie coraz bardziej, a ty tak po prostu udawałeś kogoś, kim w ogóle nie jesteś!
  Payne nic nie odpowiedział, więc i ja postanowiłam być cicho. Wciąż szliśmy przed siebie. Moja głowa wypełniona była po brzegi myślami o Liamie i Zaynie. Jak mogłam się co do nich tak bardzo pomylić? Gang? Nigdy w życiu nie pomyślałabym o gangu!
- Długo jeszcze? - jęknęłam, czując, że zaczynają boleć mnie stopy.
- Właściwie to jesteśmy na miejscu - odparł, popychając mnie na lewo.
  Stanęliśmy. Nie czułam pod sobą żadnego twardego podłoża, które świadczyłoby o tym, że jesteśmy już w moim ,,domu'' na najbliższe dni, miesiące bądź lata. Nawierzchnia była raczej miękka. To wprawiło mnie w zaskoczenie. Wtem jednak, zrozumiałam, że piwnica, w której Li zamierza mnie trzymać, może znajdować się w ziemi.
- Nie ruszaj się. Zdejmę twoją opaskę z oczu, ale ich nie otwieraj. Jeśli to zrobisz, zabiję cię natychmiast. - Poczułam na szyi coś zimnego i metalowego, więc przełknęłam głośno ślinę i skinęłam głową na znak zgody. - Potem uwolnię twoje ręce, ale..
- Nie wykonuj gwałtownych ruchów, bo zginiesz. Kumam. Teraz po prostu to zrób. Chciałabym już zostać sama i nie musieć dłużej wysłuchiwać twojego chamskiego tonu i gróźb - odezwałam się władczo.
  Chłopak uwolnił moje oczy, a następnie ręce. Potarłam lekko nadgarstki, a następnie opuściłam ręce wzdłuż ciała. Wciąż otaczała mnie ciemność, ponieważ zastosowałam się do rady porywacza i ani na chwilę nie uniosłam powiek.
- Teraz możesz już otworzyć oczy - szepnął mi do ucha.
  Zrobiłam to bardzo powoli. Kiedy wreszcie zobaczyłam roztaczający się przede mną obraz, zaniemówiłam. Okazało się, że wcale nie stałam przed wejściem do jakiegoś zimnego i brzydkiego lochu, a znajdowałam się nad jeziorem. Blisko wody ułożone były palące się świeczki, ułożone w kształcie serca, a w środku nich leżał niebieski koc, taki jak ten mój z tarasu. Na jednym z jego rogów stał drewniany koszyk.
- Co to wszystko ma znaczyć? - wydusiłam z siebie wreszcie, odwracając się w stronę szatyna.
- Jesteśmy na randce - uśmiechnął się szeroko.
- Na randce? - zdziwiłam się. - Przed chwilą przecież opowiadałeś mi o gangu, Zaynie i lochu, w którym miałam spędzić najbliższe kilka dni albo miesięcy!
- Och, głuptasie - pokręcił głową, podchodząc do mnie bliżej. - Wszystko co się zadziało od domu Andy'ego aż do teraz, było czymś w rodzaju odwrócenia twojej uwagi. Chciałem zabrać cię na randkę w wyjątkowe miejsce, ale jednocześnie chciałem przy tym wypaść oryginalnie - wyjaśnił.
  Omal nie zeszłam na zawał, kiedy jego słowa dotarły do mojego mózgu. Więc jestem bezpieczna, a przede mną stoi mój ukochany i łagodny Liam? Więc nie ma żadnego gangu, a Malik nie wisi mu kasy? Więc mój obrońca po prostu zaprosił mnie na randkę?
- O mój Boże - wyrwało mi się, po czym zakryłam usta dłonią.
- Co się dzieje, kochanie? - zapytał zmartwiony.
- Ty.. zabrałeś.. mnie.. na ran.. randkę?
- Więc naprawdę cię zaskoczyłem - zachichotał. - Tak, słonko. Ja i ty jesteśmy na randce. Pójdziemy wreszcie usiąść na koc?
  Skinęłam w odpowiedzi. Głos utknął mi w gardle. Zabrakło mi słów, by określić to, co działo się w mojej głowie. Kompletny chaos.
  Usiedliśmy na kocu. Rozejrzałam się teraz uważniej i zdałam sobie sprawę, że nigdy tutaj nie byłam, a to miejsce było naprawdę fantastyczne! Jezioro, mały pomost, zieleń i przepiękny widok na rozgwieżdżone niebo.
- Wywołałem na tobie aż tak duże wrażenie? - odezwał się rozbawiony.
- To jest sen, prawda?
- Chyba nie muszę cię znów szczypać w rękę, byś uwierzyła, że to dzieje się naprawdę? - Przysunął bliżej siebie drewniany koszyk.
  Spojrzałam na swoją rękę i dwoma paznokciami złapałam za kawałek skóry, zamykając przy tym oczy. Kiedy je otworzyłam, wciąż znajdowałam się w środku dużego serca, stworzonego z palących się, zapachowych świeczek. Dla upewnienia się, dotknęłam ramienia mojego obrońcy i teraz byłam już w stu procentach pewna, że to jest rzeczywistość.
- Nie mogę w to uwierzyć - szepnęłam.
  Właściwie nie umiałam określić co czuję. Strach, szczęście, radość, zaskoczenie. Było tego mnóstwo, przez co nie zachowywałam się jak prawdziwa ja i niczego nie rozumiałam.
- Katherine Tomlinson - wypowiedział moje imię i nazwisko uroczystym tonem - Zabrałem cię na randkę w to niesamowite miejsce, ponieważ mówiłaś, że właśnie tak powinna wyglądać twoja wymarzona randka. Mam więc nadzieję, że ci się tutaj podoba.
- Bardzo! - zawołałam uradowana, zupełnie nie panując nad swoim entuzjazmem. - Tylko nie mogę pojąć, dlaczego to wszystko dla mnie zrobiłeś, skoro byłam dla ciebie jedynie najlepszą przyjaciółką. - Patrzyłam na niego, niecierpliwie wyczekując wyjaśnienia.
- Albo byłem na tyle dobry, że nie dostrzegłaś tego, jak bardzo mi się podobasz, albo po prostu byłaś ślepa i niczego nie zauważyłaś - zaczął wyciągać z koszyka świeże owoce.
- Więc.. Ty też coś do mnie czujesz? - Otwierałam szerzej oczy ze zdziwienia.
- Och, błagam! - wywrócił oczami, uśmiechając się pod nosem. - To była miłość od pierwszego wejrzenia. Od trzech tygodni nieustannie o tobie myślę. Nie masz pojęcia jak wiele razy powstrzymywałem się od pocałowania cię, bo przez cały ten czas myślałem, że wciąż czekasz na Zayna.
- Chyba mam pojęcie ile razy się powstrzymywałeś, bo sama wiele razy o mało tego nie zrobiłam - uniosłam kąciki ust do góry. Wreszcie zaczynałam się czuć swobodnie, a radość napływała do każdej mojej komórki w ciele.
- Chyba powinnyśmy się zgłosić do jakiegoś castingu, bo nieźli z nas aktorzy - skomentował, chichocząc.
- Zgadzam się. - Zabrałam z talerza, który Liam położył na kocu, dużą truskawkę. - Właściwie to dlaczego zdecydowałeś się wziąć mnie na randkę? - spytałam, unosząc brew do góry.
- Przyrzeknij, że nikogo nie zabijesz.
- Więc ktoś ci wygadał! - podniosłam ton.
- Jeśli nie obiecasz, że nikt nie zginie z twoich rąk, nie dowiesz się wszystkiego.
- W porządku - westchnęłam, dając za wygraną.
- Kiedy wczoraj poszliśmy z Alice po napoje, zaczęliśmy rozmawiać o tobie. Czułem ogromną potrzebę wygadania się komuś, więc powiedziałem jej o tym, że zależy mi na tobie w inny sposób, niż na to wygląda. Roześmiała się głośno, a następnie zaczęła mnie namawiać do zaproszenia cię na randkę. Mówiła o tym, że raz się żyje i mam zaryzykować, by w końcu jakoś pomóc swojemu szczęściu. Więc jej posłuchałem - wyjaśnił, sięgając po winogrono.
- Właściwie to powinnam być jej wdzięczna, że cię do tego namówiła. Bałam się, że powiedziała ci wtedy o wiele więcej, niż powinna - odetchnęłam z ulgą.
- Jeśli, by to zrobiła, byłoby mi znacznie łatwiej - odparł. - Czy to nie wydaje ci się śmieszne? Mieszkaliśmy pod jednym dachem, czuliśmy to samo, ale wzajemnie się okłamywaliśmy?
- Tak, to naprawdę zabawne. Brzmi jaki fabuła filmu.
- Yeah - skinął.
  Między nami zapanowała cisza. Nie ta ciążąca. Raczej oboje musieliśmy do tego wszystkiego przywyknąć. Musieliśmy zrozumieć co się stało i że oboje czujemy do siebie to samo. Do mnie dotarła jeszcze jedna myśl; Zayn. Czy kiedy stworzę mój wymarzony związek z Liamem, Mulat zniknie z moich myśli i mojego serca?
- Może popatrzymy w gwiazdy? - zaproponował.
- Jasne.
  Odsunęliśmy koszyk oraz talerz owoców i położyliśmy się koło siebie. Szatyn objął mnie swoim ramieniem, a ja ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej. Jak zwykle kiedy poczułam jego dotyk, moje ciało przeniknęło mnóstwo przyjemnych prądów.
- Pamiętasz kiedy obudziłeś się w nocy, bo całowałam twoją szyję? - odezwałam się, bawiąc się jego wolną dłonią.
- To było cholernie dziwne - przyznał.
- Powiedziałeś wtedy, że to Taylor Lautner musiał mi się przyśnić. Potwierdziłam to, chociaż było to jedno wielkie kłamstwo. Ty mi się śniłeś, Li. - Moje serce biło szybciej niż zwykle, a w brzuchu czułam te niesamowite motyle, które są objawem szczęścia przy bliskiej osobie.
- Dlaczego mi tego wtedy nie powiedziałaś? - Splótł mocno nasze dłonie.
- Bo myślałam, że traktujesz mnie tylko jako swoją przyjaciółkę i byłam przerażona, że jeśli moje uczucie do ciebie wyjdzie na jaw, to odejdziesz. A ja naprawdę nie chciałam cię stracić - odpowiedziałam, lekko muskając jego opuszki palców.
- Jesteśmy do siebie niezwykle podobni. Uwierzysz, jeśli powiem, że miałem dokładnie tak samo? - zaśmiał się cicho.
- Byliśmy głupcami.
- Widzisz te gwiazdy, o tam? - wskazał na ciemne niebo.
- Widzę - odrzekłam, kierując wzrok na wskazywane przez niego miejsce.
- Wyglądają trochę jak zniekształcone serce.
- Faktycznie, masz rację.
- Myślisz, że to znak?
- Znak? - zdziwiłam się, podnosząc znad jego klatki piersiowej i spoglądając w lśniące, czekoladowe oczy.
- Że miłość jest nam pisana - uśmiechnął się, przybliżając do mnie.
  Nasze usta złączyły się wreszcie w pocałunek, którego oboje od tak dawna pragnęliśmy, a który tyle razy sobie wyobrażałam. Wargi przylgnęły do siebie, a języki poczęły ocierać się o siebie delikatnie, sprawiając na mojej skórze gęsią skórkę.
  Gdy pocałunek zmienił się w ten bardziej zachłanny i namiętny, Liam powoli zaczął zdjemować moją białą sukienkę.
- Jesteśmy na zewnątrz, Payne! Co jeśli nas ktoś zauważy? - zaprotestowałam, opierając się na swoich dwóch dłoniach.
- Jak to mawia Alice..
- Raz się żyje - dokończyliśmy równocześnie i powróciliśmy do poprzednich czynności.
  Szybko pozbyliśmy się swoich ubrań, oddając się chwili rozkoszy. Nasze ciała złączyły się w jedność, wreszcie zaspokajając ciągle narastające pożądanie.
  Seks na pierwszej randce? To źle brzmi, prawda? Ale nie mogliśmy zatrzymać naszego wzajemnego pragnienia siebie. To było silniejsze od nas i wzięło nad nami górę, a my jedynie postanowiliśmy zaczerpnąć z tego odrobiny przyjemności.
  Po skończonym stosunku, założyliśmy swoje rozrzucone ubrania i na powrót usiedliśmy na kocu, delektując się przyniesionymi przez mojego obrońcę owocami. Czułam się taka szczęśliwa i radosna jak nigdy przedtem! To zdecydowanie była moja wymarzona randka!
- Zaczyna robić się zimno - przetarłam rękoma swoje ramiona.
- Trzymaj moją kurtkę.
  Założyłam czarną, skórzaną kurtkę na siebie i zaciągnęłam się zapachem jego perfum.
- Andy powiedział, że gdybyśmy chcieli, możemy wrócić na imprezę - odezwał się.
- Chciałbyś pójść?
- Tylko jeśli ty masz na to ochotę.
- Nie chcę żebyś był zależny ode mnie, Liam.
- W porządku. Więc ja mam ochotę pójść, a ty?
- Ja również - skinęłam.
- Więc teraz pomóż mi ogarnąć to wszystko.
  Wspólnymi siłami złożyliśmy niebieski koc, zgasiliśmy świeczki, ułożone na kształt serca oraz schowaliśmy talerz owoców, z których prawie nic nie zostało. Chłopak upchnął wszystko w drewnianym koszyku i po wzięciu go w rękę, splótł nasze dłonie, ruszając w stronę domu kolegi.
- Przyznaj, że byłem całkiem dobry, odgrywając rolę gangstera i porywacza.
- Powinnam cię za to znienawidzić. Byłam przerażona! Nie miałam pojęcia jak długo będziecie mnie trzymać w tym lochu i czy Zayn zdoła mnie uratować - oburzyłam się.
- Ale mnie nie nienawidzisz, prawda? - spytał zmartwiony, spoglądając na mnie.
- Skąd, głuptasie - szturchnęłam go lekko.
  W niedługim czasie dotarliśmy do celu. Odetchnęłam z ulgą, siadając w wygodnej kanapie w wielkim domu Andy'ego. Ubranie dziś szpilek nie było jednym z tych dobrych pomysłów. Okropnie bolały mnie stopy i obawiałam się, że skręcę sobie kostkę czy źle postawię nogę w drodze na imprezę.
- Przynieść ci drinka? - szepnął mi do ucha szatyn.
- Tak, proszę.
  Oparłam się i zamknęłam na chwilę oczy, przypominając sobie chwile z minionych dwóch godzin. Było naprawdę fantastycznie. Z szczęścia aż uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Popatrzcie jaka radosna! - usłyszałam głośny chichot Johnson.
- Alice? Co tutaj robisz? - zdziwiłam się.
- Twój przystojniak zaprosił mnie i Lou, który właśnie poszedł mi po drinka - odpowiedziała, uśmiechając się szeroko - Jak tam randka? Właściwie to nie wiem dlaczego pytam, skoro gołym okiem widać jak bardzo jesteś usatysfakcjonowana.
- Cóż, nie dalej jak dwie godziny temu, miałam gęsią skórkę i dygotałam ze strachu. Wyobrażasz sobie, że Liam nawciskał mi, że prowadzi mnie do lochu, bo Zayn nie zapłacił gangowi należnej forsy?
- Chłopak wykazał się niezłą wyobraźnią i oryginalnością! - Aż klasnęła w dłonie.
- Taa.
- Nie zamierzasz mi podziękować? - popchnęła mnie lekko swoim ramieniem.
  Uśmiechnęłam się pod nosem i zarzuciłam ręce na szyję dziewczyny. Wyściskałam ją mocno, powtarzając bardzo głośno ,,dziękuję, dziękuję, dziękuję''.
- Musiałam coś zrobić, Kath. Kiedy Li powiedział mi, że coś do ciebie czuje, zapaliła się w mojej głowie lampka i postanowiłam namówić go do zorganizowania randki. Jak dobrze, że chociaż on słucha moich rad - rzuciła mi gniewne spojrzenie.
- Cieszę się, że niczego mu nie wspomniałaś o moim uczuciu do niego. Inaczej, byłabyś martwa.
 Przy kanapie zjawili się Payne i Tommo, podając nam drinki. Upiłyśmy z Alice łyka, a nasi partnerzy od razu wyrwali nas do szalonego tańca prowadzonego w rytm piosenki A little party never killed nobody. Znałam słowa, właściwie, dzięki Harry'emu, który nieustannie nucił ją pod nosem.
- Dobrze się bawisz? - Szatyn przysunął się bliżej mojej twarzy i po wyszeptaniu owych słów, musnął delikatnie płatek mojego ucha.
- Jak najbardziej - odpowiedziałam, okręcając go lekko.
  Przy następnym utworze zrobiliśmy wymianę. W tym wypadku wylądowałam ze swoim bratem, który nie szczędził żartobliwych komentarzy i ciągłego podnoszenia brwi w znaczącym geście. Czasami miałam dosyć jego, nadzwyczaj, dobrego humoru.
                                                       ***
  Około 1:30 w nocy poczułam się naprawdę wykończona. Postanowiliśmy z Liamem wrócić do domu, podczas gdy Louis i Alice wciąż doskonale bawili się na parkiecie.
  Kiedy mój obrońca splótł nasze dłonie znów przeszły mnie te przyjemne prądy, które zawsze zjawiały się przy zetknięciu ze sobą naszego ciała. Nadal nie mogłam uwierzyć, że nasza randka miała miejsce i nie jesteśmy już zwyczajnymi przyjaciółmi.
- Jesteś głodna? - zapytał, gdy wchodziliśmy w głąb ciemnego mieszkania.
- Nie, raczej nie - pokręciłam głową.
- To dobrze, będzie więcej dla mnie - zaśmiał się i ruszył do kuchni.
  Po zabraniu swoich dresów i bluzki, ruszyłam do łazienki, wskakując pod odprężający prysznic. Poczułam wielką ulgę, kiedy wreszcie nie miałam na sobie szpilek, a po moim ciele spływały stróżki kojącej wody.
  Od razu po wyjściu z łazienki, udałam się do pokoju i rzuciłam się na łóżko, szczelnie okrywając kołdrą. Li zjawił się około dziesięć minut później, przygarniając mnie jak zwykle do swojej klatki piersiowej. Tym razem jednak, nie musieliśmy powstrzymywać swoich pragnień.
- Dobranoc, kochanie - złożył delikatny pocałunek na moich wargach.
- Dobranoc - odpowiedziałam, unosząc wysoko kąciki ust do góry.
  Teraz miałam wszystko, by poczuć się w pełni szczęśliwą.
  Zbudziłam się wcześniej w celu zrobienia dla naszej dwójki śniadania. Zabrałam z szafy czyste ubrania i wykonałam poranną toaletę. Następnie zeszłam na dół i zaczęłam przygotowywać ciasto na gofry, na które naprawdę miałam wielką ochotę.
  Wtem rozległ się dzwonek. Zaskoczona ruszyłam do drzwi. Kiedy je otwarłam, trzymana w ręce łyżka, wypadła mi z rąk, a nogi stały się nagle jak z waty.

___________________________________________
Od autorki: Cześć kochani! Dziękuję wam bardzo serdecznie za wszystkie wejścia i komentarze pod rozdziałami. Są dla mnie naprawdę ważne ♥
 Jak podoba wam się 23? Czy po przeczytaniu początku, uwierzyliście w słowa Liama? Co sądzicie o ich randce? Są fajną parą? Kto stoi za drzwiami? Czekam na wasze KOMENTARZE ☺
 Dziś rozdział wcześniej, bo musiałam wstać na drzwi otwarte w technikach i nie zdążyłam posprzątać, więc po obiedzie zabieramy się za robotę! Miłego dnia, słonka. x

21 komentarzy:

  1. jeej, uwierzyłam w tego Liama-gangstera :D jak mogłaś mnie tak wystraszyć ... nie no żartuję, bardzo mi się podoba rozwój wydarzeń.
    Randka wspaniała, też chcę taką. a tak btw. to ja dzisiaj idę na randkę :D
    Mam nadzieję że za drzwiami nie stoi Zayn.. chociaż... ciekawie by było :)
    czekam na next ♥
    @eternallyNatala

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam!!! Od zakończenia ostatniego rozdziału wiedziałam, że Liam zabierze Kath na randkę. Przyznam trochę mnie zmyliłaś tym Liam'em - gangsterem, ale coś mi to do niego nie pasowało :) Mam nadzieję, że za drzwiami nie stoi Zayn ;/ ale to się zobaczy :) Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. To było nieziemskie! Z początku myślałam, że Liam może być w zmowie z Tay, żeby zabawić się kosztem Katherine, ale na szczęście tak nie było :) A z tym gangiem to byłam strasznie zaskoczona i przerażona jak czytałam i bardzo się cieszę, że to się dobrze skończyło :D Jak moje poprzedniczki również mam wrażenie, że pojawi się w drzwiach Zayn, aczkolwiek jak wszyscy dobrze wiemy z Tobą może być różnie i możesz wymyślić milion innych rozwiązań, a to tylko taka zmyłka dla nas <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak przeczytałam pierwszą część w mojej głowie narodziło się pytanie: Że co? że jak? że kurwa jakim cudem??? ale czytałam dalej to po prostu miałam ochotę cię udusić! Ty wiesz jak mnie przeraziłaś? Nienawidzę cię a zarazem kocham- rozumiesz mój problem? + zapraszam do mnie, mam nadzieję że zostawisz po sobie ślad;D http://unbreakable-luke-hemmings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział znakomity.Nie no Liam w gangu nie no nienawidze cie za ta.Uwieżyłam w to serce mocniej zaczeła bić.Boże.No,ale kiedy odsłonił jej oczy a to co zobaczyła wybuchłam śmiechem.Słodka z nich para.Od samego początku wiedzkałam,że będą razem.Boże chyba każdy chciał by być w tamtym momencie na miejscu Kath.Pierwsza myśl przeleciała mi przez głowe to Zayn stojacy w dzrzwiach.Jednak tak jak w podrzednim komentarzu z tobą Monia jes różnie i możesz wymysleć inne rozwiozanie.To okaże się już w nastepnym rozdziale,aż ciekawość mnie żera kto stoj w tych dzrzwiach.Pozdrawiam cię kochana i gorąco całuje Diana:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeej w końcu! Ljezu myślałam,że To wszytko serio xd świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. Te i te twoje pomysły! zabiłaś mnie! :D tak na chwilę...
    Rozdział zajebisty,tak samo jak i ty.
    Co do końcówki : Chciałam napisać,że przyszedł Zayn,ale... ale nie wiem! Ty masz różne pomysły. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. JEZU JAK TY MNIE WYSTRASZYŁAS!!
    Boże aż się na początku poryczałam!
    SĄ WRESZCIE RAZEM TAAAAAAAAAAAAAAAK!
    I JESZCZE STOSUNEK MMMM
    KOCHAM ICH!
    A w drzwiach stoi albo Zayn, albo Taylor :)
    KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zaczęłam czytać to po prostu usta mi się otwarły! Uwierzyłam w słowa Liama. Zaczęłam przypominać sobie ich wspólne momenty i takie tam, ale wciąż mi coś nie pasowało, bo to niemożliwe, żeby Liam przez cały czas udawał. Moim zdaniem na randce wszystko działo się za szybko. Za drzwiami chyba stoi Zayn. Rozdział świetny jak zawsze! :) Dobrze, że początkowy tekst nie okazał się prawdą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oo kurka a już na początku powiedzialam sobie: " co za debil z tego Liama!" Haha a tu okazuje sie ze nie debil tylko kochany chłopak . Wreszcie są parą !jejc jak się cieszę :** niecierpliwie czekam na następny rozdział <3

    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu!! Zabiję Cię !! Ja się tutaj pobeczałan a Ty mi tu wyjeżdżasz z randką... Myślę że w drzwiach stoi Zayn i chce przeprosić Kath za to co zrobił.... Eh powtarzam ZABIJĘ CIĘ!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku :D Już sie przestraszyłam że Liam to serio taka ganksta xd Ale nie no pochwałę trzeba złożyć świetny rozdział :D takiego zwrotu akcji się nei spodziewałam xd Świetnie, i jeszcze raz świetnie!!! Czekam na następny i pozdrawiam :D :* <3 Ciekawe kto stoi za tymi drzwiami ?!! Nie mogę sie doczekać :D :P Pozdrawiam :* <3 /K .

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział!
    Przyjmij moje kolejne szczere przeprosiny za to, że znowu nie skomentowałam kilku rozdziałów, ale naprawdę mam mnóstwo rzeczy ze szkoły na głowie. Nawet nie starcza mi czasu na nowy rozdział u siebie :c
    Szczerze mówiąc, dostałam zawału. Takiego prawdziwego zatrzymania pracy serca, gdy czytałam o Liamie gangsterze. Komletnie czegoś takiego się nie spodziewałam. Na szczęście wszystko się wyjaśniło i Kath nareszcie jest z Liamem.
    Niech Taylor zostawi ją i jej przyjaciół w spokoju :)
    Jeszcze raz przepraszam. Nie gniewasz się?

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu, co?! Siedzę taka przerażona, ze Liam to kawał dupka, a Tu takie cos! No nie! Randka i seks i impreza i całe zamieszanie ! To jest świetne! Czekam na następny z niecierpliwością i nadzieja, ze w drzwiach bedzie Zayn. JETEM ciekawa co zrobi Kath!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy next ? Rozdział swietny ja też uwierzylam że Liam jest w gangu. Jesteś cudownaa <3 chciałabym potrafic pisać tak jak ty <3 mysle że w drzwiach jest Zayn albo mama jej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dopiero w czwartek :( Nie mam czasu, przez szkołę.

      Usuń
    2. Okej :** rozumiem ;) ja mam rekolekcje :D dziekuje za odpowiedź i czekam z niecierpliwością :)

      Usuń
  17. Liam gangsta ;3. :D
    Super rozdział !

    OdpowiedzUsuń