sobota, 15 marca 2014

Rozdział dwudziesty pierwszy

  Cholerny sygnał informujący o próbie nawiązania połączenia, tak okropnie mnie wkurzał, że z całej tej presji, rzuciłam telefonem o kanapę. Nie odbierał ode mnie! O co mu w ogóle chodzi? Najpierw zrywa ze mną, nazywając mnie bezpodstawnie dziwką, następnie wyznaje, że wciąż mnie kocha, a potem jeszcze, wysyła mi moje ulubione czekoladki.
  Potrząsnęłam głową, zastanawiając się dlaczego tak bardzo jestem wkurzona faktem, że Zayn nie odbiera ode mnie telefonu. Może po prostu był zajęty i oddzwoni później? A może śpi, a ja zawzięcie próbowałam się do niego dodzwonić? W każdym razie, musiałam to skończyć. Jutro czeka mnie kolejny niemiły dzień w pracy, a ja nie chcę być dodatkowo śpiąca, co jeszcze bardziej spotęgowałoby mój zły humor. Poszłam więc wziąć prysznic, a następnie znalazłam się w pokoju, w którym Liam siedział na laptopie.
- Co porabiasz? - spytałam, chowając czyste ubrania do szafy.
- Gram.
- W co? - zainteresowałam się, wślizgując się pod kołdrę.
  Spojrzałam w ekran.
- Wyścigi samochodowe! - zawołałam entuzjastycznie.
- Ściągnąłem je kiedyś, ale o nich zupełnie zapomniałem. Przydały się, kiedy dopadła mnie nuda - odparł, robiąc skupioną minę.
- Czy można zagrać w dwóch?
- A co? Chciałabyś się zmierzyć z mistrzem? - zaśmiał się.
- Owszem. Byłabym zaszczycona, gdybym mogła ścigać się z mistrzem.
- A więc do dzieła!
  Ja operowałam strzałkami, natomiast Liam pozostałą, lewą częścią klawiatury. Naprawdę świetnie się przy tym bawiliśmy! Co prawda nie zajęłam pierwszego miejsca, ale chociaż na chwilę pozwoliłam mojemu mózgowi odpocząć od zbytniego myślenia.
- Idziemy spać? - odezwał się po naszym wyścigu, wyłączając laptopa.
- Mhm. Chcę mieć jutro naprawdę dużo energii.
- Żeby jakoś przetrwać i nie dać się zgnieść tym gnidom na uniwerku? - Odłożył sprzęt.
- Właśnie - skinęłam, układając głowę na poduszce.
- Dzwoniłaś do Malika? - Oparł się na łokciu, układając głowę na dłoni i spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Tak. Niestety nie odebrał - westchnęłam, poprawiając kołdrę.
- No cóż, mógł być zajęty albo po prostu spać.
- Też doszłam do takich wniosków, ale dzięki za próbę pocieszenia - uśmiechnęłam się lekko.
- W takim razie dobranoc. Niech ci się przyśni coś ładnego - odwzajemnił gest, oplatając moje ciało swoimi ramionami.
- Wiesz, Li.. Bo..
- Po prostu to powiedz - przewrócił oczami.
- Przyznaj się, jeśli chciałbyś móc wreszcie spać w pokoju naprzeciw. Nie powinnam mieć już złych snów z Zaynem w roli głównej, po tym wszystkim co się wydarzyło. Zrozum, tutaj nie chodzi o to, że mi przeszkadza spanie razem. Ja tylko nie chcę cię wykorzystywać. Więc powiedz mi, jeśli..
- Wiesz, co mi przeszkadza? - przerwał mi.
- Słucham uważnie.
- To, że ciągle gadasz na ten temat. Nieustannie słyszę to samo! Błagam, Kath. Mam skończone dziewiętnaście lat i naprawdę umiem się przyznać, jeśli coś mi się nie podoba.
- Okej, rozumiem. A przy okazji.. Kiedy miałeś urodziny?
- 29 sierpnia.
- Och - mruknęłam - Jak dobrze, że się wtedy nie znaliśmy. Przestraszyłam się, że ominęłam twoje święto.
- Skąd - zachichotał. - Skoro już jesteśmy przy tym temacie..
- 5 października - odpowiedziałam, wiedząc co ma na myśli.
- Więc tylko rocznikowo masz dziewiętnaście? I jestem od ciebie starszy?
- Tak i tak.
- Jestem od ciebie starszy! - zawołał głośniej.
- Co w tym takiego fajnego? - zmarszczyłam czoło, przyglądając się jego twarzy.
- Bycie starszym, jest czasem dobrym argumentem - wytłumaczył.
- Jesteś dziwny. - Ziewnęłam. - A teraz naprawdę pójdźmy już spać. Dobranoc - powiedziałam, przysuwając się do jego klatki piersiowej.
- Dobranoc.
  Rankiem wspólnie zjedliśmy płatki czekoladowe i kiedy byliśmy gotowi, wyszliśmy z mojego mieszkania, kierując się w stronę uniwersytetu. Bardzo się bałam starcia z bezdusznymi studenciakami, ale starałam się tego aż tak bardzo nie okazywać. Nie chciałam, żeby Payne się martwił. Ma dość swoich problemów, by oglądać się jeszcze na mnie. I tak wiele dla mnie robi.
- Odprowadzę cię do biblioteki, dobrze?
- Nie, poproszę Harry'ego. Pamiętasz, że każdego ranka się z nim witam?
- W porządku. Tylko obiecaj, że go poprosisz.
- Obiecuję.
  Przekroczyłam próg budynku, przygotowując się psychicznie poniżanie i wyśmiewanie.
- Katherine! - zawołał Styles, biegnąc w moją stronę.
  Wziął mnie w swoje ramiona i okręcił wokół własnej osi.
- Co brałeś i dlaczego się nie podzieliłeś? - zapytałam, gdy wreszcie postawił mnie na płytkach.
- Jak zwykle, skłonna do żartów - objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść w stronę mojego miejsca pracy. - Jak się czujesz?
  Wtem ujrzałam Taylor wraz z kilkoma dziewczynami na czele.
- Spójrzcie kto się pojawił! - odezwała się kpiąco, blondie, otaksowując mnie wzrokiem.
- Hazz, słońce, jak możesz się z nią kumplować. Nie widzisz jaka jest popaprana? - głos zabrała jakaś dziewczyna w ciemnych włosach.
- Rebecca odpuść sobie. Swift ty też. Zajmijcie się zakupami, modą i paznokciami, bo tylko wyłącznie o tym potraficie gadać, płytkie idiotki - rzucił, wymijając je, przy czym mocniej mnie do siebie przytulił, o ile to w ogóle było jeszcze możliwe.
- Nie ujdzie ci to na sucho! - krzyknęła Tay za nami.
- Nie musiałeś..
- Posłuchaj - stanęliśmy oboje, a on spojrzał mi głęboko w oczy - Mam totalnie w dupie te puste dziewuchy, które myślą, że rządzą tą szkołą, chociaż są tutaj zaledwie od niecałych trzech tygodni. Jeśli cokolwiek postanowią mi zrobić, w zupełności się tym nie przejmę. Mam tutaj kilkoro osób, którym ufam. Reszta może się jebać.
- Umm, to było trochę.. Brutalne - spuściłam wzrok, będąc odrobinę przerażona postawą przyjaciela.
- Przepraszam, ale chciałem, żebyś wiedziała - uniósł lekko kąciki ust do góry, znów mnie obejmując. - Więc wracając, jak się czujesz?
- Stanowczo lepiej. Dzień spędzony w towarzystwie Liama naprawdę mi pomógł - odpowiedziałam, rozluźniając się odrobinę.
  Dotarliśmy pod drzwi.
- Katherine Tomlinson, czy ja o czymś nie wiem?
- To był tylko przyjacielski wypad - odrzekłam, poszukując w swojej torebce klucze od biblioteki.
- Niech ci będzie - westchnął. - Muszę lecieć. Spotkamy się dziś po południu?
- Tylko jeśli zabierzesz mnie na hamburgera. Mam wielką ochotę na jakieś fast foody.
- Payne aż tak źle gotuje? - zachichotał.
- Nie! Mój Boże jak mogłeś tak pomyśleć! To doskonały kucharz! - oburzyłam się, waląc go z pięści w ramię. - Po prostu mam ochotę na coś tłustego i kalorycznego - dodałam, przyciszając ton.
- Okej, nie atakuj mnie - podniósł ręce w geście poddania. - Siedemnasta?
- Pasuje. Do zobaczenia! - rzuciłam, za nim znalazłam się w pomieszczeniu.
 Rozejrzałam się wokół siebie, przygotowana na czyhające na mnie niespodzianki. Na szczęście wszystko stało na swoim miejscu. Chyba naprawdę popadam w jakąś paranoję.
 Usiadłam na swoim obrotowym krześle. Przeczytałam parę ostatnich kartek, jakie mi zostały i odłożyłam Księżyc w nowiu, sięgając po kolejną część sagi zmierzch, Zaćmienie. Zdecydowanie powinnam pogratulować autorce za te cudowne dzieła. One naprawdę mnie uzależniły!
  Zaraz po dzwonku w bibliotece pojawił się Li, siadając na moim krześle.
- Jak tam?
- W porządku. Na korytarzu zetknęliśmy się z Swift i jej bandą, ale Hazz stanął w mojej obronie.
- Będę musiał uciąć sobie z nią pogawędkę - zmarszczył czoło, bawiąc się ołówkiem, który leżał na biurku.
- Daj spokój. Przecież wiesz, że to nie przyniesie żadnych skutków. Musimy wymyślić coś innego, by ją pogrążyć.
- Masz rację - skinął.
  Do biblioteki wbiegła Emily, a zaraz za nią Niall. Dziewczyna rzuciła się na mnie, wciąż powtarzając ,,przepraszam, że nie było mnie przy tobie, kiedy mnie potrzebowałaś'' oraz ,,ale się stęskniłam!''.
- Przestań, Em. Po pierwsze byłaś chora, więc twoja nieobecność jest całkowicie usprawiedliwiona. A po drugie miałam ochroniarzy, którzy zmieniali warty - mówiąc to, rzuciłam szatynowi dziękczynne spojrzenie.
- Ja też przepraszam, że mnie przy tobie nie było. Musiałem się opiekować swoją ciągle narzekającą dziewczyną. Uwierzysz, że zrobiłem jej gorącą herbatę z pysznym miodem, a ona tak po prostu ją wylała za okno, bo uznała, że poparzyłaby sobie jezyk? - wtrącił Horan.
- Nialler masz swoje życie. Naprawdę dziękuję, że się martwisz, ale jej byłeś bardziej potrzebny, z tego co mówisz - spojrzałam znów na przyjaciółkę - Na serio nie mogłaś poczekać z tą herbatą?
- Miałam na nią ochotę właśnie w tamtym momencie! Nie chciało mi się czekać, aż gorąca herbatka w końcu odpuści i stanie się zdolna do picia.
- Chyba czas zadać sobie pytanie; Kath z tym ty się zadajesz? - Zaśmialiśmy się. - Dawno się nie widzieliśmy poza uniwerkiem. Może się zobaczymy w czwartek?
- Może znów poszlibyśmy na kręgle? Liam i Lou zagrają dogrywkę, a ja postaram się tym razem cię pokonać - zaoferował blondasek.
- To świetny pomysł! Zadzwonię dziś do swojego brata. Dowiem się również, czy Harry i Martina nie mieliby ochoty pójść. Szykuje się niezła zabawa! - uśmiechnęłam się.
  Po krótkiej rozmowie, przyjaciele zmyli się na lekcję. Ja znów usiadłam za biurkiem i wyciągnęłam swoją lekturę, pogrążając się w niej całkowicie.
  Wtem usłyszałam kroki na korytarzu. Podniosłam oczy, wyczekując.
- Czego tu chcesz? - rzuciłam, widząc przed sobą Taylor.
- Dasz wreszcie spokój Liamowi, czy dalej mam cię torturować? Och, a może mam się mścić na twoim seksownym przyjacielu o słodkich dołeczkach w policzkach i cudownym uśmiechu? - uniosła kąciki ust do góry, patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
- Naprawdę jesteś tak płytka, że nie widzisz, iż to Li trzyma się mnie? Nie prosiłam go, żeby mnie bronił. Nie prosiłam go, żeby tutaj przychodził ze mną posiedzieć. Nie prosiłam go, żeby był moim przyjacielem. On zwyczajnie mnie lubi, ty tępa idiotko! - wybuchnęłam, posyłając jej to samo mordercze spojrzenie, które ona ofiarowała mi od samego progu.
- Przestań mnie tak nazywać! - wrzasnęła. - Po prostu się od niego odpierdol. Skrzywdź go, odtrąć. Spraw, bym mogła go pocieszyć, a wtedy wszystko będzie jak dawniej. Wróci do mnie i znów stworzymy wspaniałą parę.
- Oszalałaś?! Zdecydowanie oszalałaś! Nigdy w życiu czegoś takiego nie zrobię! Payne jest najlepszym przyjacielem pod słońcem i nie zamierzam go stracić, bo jakaś blondie tego chce - zmierzyłam ją od góry do dołu, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- Okej, więc tego pożałujesz - powiedziała zaciskając zęby, po czym uspokoiła się i zmieniła ton głosu na niewinny i słodki - A teraz daj mi atlas.
  Po jej wyjściu opadłam na swoje krzesło, zastanawiając się skąd we mnie tyle siły, żeby się jej przeciwstawiać. Może to sprawka Hazzy, który zaraził mnie swoją zaciętością tego ranka? A może to obawa przed stratą Liego? Cokolwiek miało wpływ na moje zachowanie, cieszę się, że tak postąpiłam. Do tej pory byłam zwykłą ciotą, która tylko odbierała atak. Teraz pora na przemianę!
  Im dłużej myślałam o wtargnięciu Swift do biblioteki, tym bardziej byłam blisko czegoś, co mogło ją pogrążyć. W końcu myśl stała się namacalna i mogłam z dumą powiedzieć, że właśnie wpadłam na genialny plan zniszczenia tej przebiegłej suki.
                                                    ***
  Przed godziną szesnastą byłam w swoim mieszkaniu. Mój obrońca chciał pozostać ze mną do końca mojej pracy, ale zapewniłam go, że wszystko jest w porządku i kazałam pójść do domu. Gdy wchodziłam do środka, zastałam go śpiącego na kanapie. Musiał zasnąć, wyczekując mojego przyjścia.
  Odłożyłam torebkę w kuchni i zajrzałam do szafek. Niestety, nic w nich nie znalazłam Przeszukałam jeszcze prawie pustą lodówkę, w której znalazłam jedynie zapiekankę. Położyłam ją na stole i napisałam liścik:

,, Przepraszam, ale nie mogłam znaleźć nic, z czego dałoby się zrobić cokolwiek pożywnego. Musisz się zadowolić tą zapiekanką. Nie martw się o zakupy. Pójdę z Harry'm do sklepu, a potem pomoże mi z siatkami. Miłego wieczoru. x ''

  Po ułożeniu karteczki obok zapiekanki, udałam się na górę. Przebrałam się w inne ciuchy i poszłam do łazienki. Kosz na ubrania był pełen, więc wstawiłam brudną odzież do pralki. Muszę dopisać do liściku, że Li ma powiesić mokre pranie na suszarce!
  Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół, po drodze pisząc do Stylesa ,,gdzie jesteś?''. Weszłam do kuchni i dopisałam u dołu kartki prośbę o powieszenie prania. W tym czasie przyjaciel odpisał, że właśnie wyszedł z domu i mam kierować się w jego stronę.
- Więc Mc'donald? - zapytał chłopak, kiedy wreszcie się spotkaliśmy.
- Och, tak! Zamówię sobie hamburgera, mcwrapa oraz dużego, truskawkowego shake'a - uśmiechnęłam się pod nosem na myśl o pysznościach, jakie niedługo pochłonę.
- Wow, musisz być naprawdę głodna - zaśmiał się.
- Nic nie jadałam po powrocie do domu - odparłam. - Hazz?
- No?
- Wiem, że chodzenie ze mną na zakupy to dla ciebie katorga, ale proszę, proszę, proszę, pójdź ze mną do supermarketu - ścisnęłam dłonie jak do modlitwy, patrząc na niego błagalnie.
- W porządku, pójdę - przewrócił oczami.
- Dzięki - musnęłam lekko jego policzek. - Od kiedy Li ze mną zamieszkał, lodówka jest szybciej pusta.
- Czy ty na niego narzekasz? - zdziwił się, szturchając mnie lekko.
- Wcale nie! To było raczej stwierdzenie faktu - pokręciłam przecząco głową - Nie mogłabym na niego narzekać. On jest idealny!
- Więc zastanawiam się dlaczego wciąż jesteście przyjaciółmi.
- Tłumaczyłam ci to setki razy, Styles.
- Niech ci będzie - westchnął bezradnie.
  W drodze do naszego celu, opowiedziałam przyjacielowi o Zaynie. Dodałam, że bardzo mnie zirytował tym, że nie odebrał mojego telefonu, a także nie oddzwonił, na co ten zaczął mówić o moim współlokatorze. Może naprawdę powinnam zapomnieć o Maliku, skoro mam przy sobie wymarzonego faceta, który jest prawie na wyciągnięcie ręki? Bo tak naprawdę nie wiedziałam czy jestem dla niego jak młodsza siostra, czy jak pociągająca go kobieta.
- Co zamawiasz? - zapytałam.
- Wezmę to co ty, ale zamiast shake'a colę i poproszę jeszcze o frytki.
  Usiedliśmy wraz zamówionym jedzeniem przy stoliku.
- Gadaj co wyciągnęłaś od Martiny - odezwał się, pożerając hamburgera.
- A więc jej wymarzoną randką jest ujrzenie zachodu słońca, w jakimś naprawdę ładnym miejscu, w objęciach chłopaka, który odwzajemnia jej uczucia.
- I tylko tyle?
- Czy ty również spodziewałeś się disney landu, samolotów, skakania z spadochronu i tym podobnych? - uniosłam brew do góry, przyglądając się mu.
- No, czegoś w tym rodzaju z pewnością. Ale po słowach ,,czy ty również'' rozumiem, że nie jestem jedyną osobą.
- Odpowiedź jest raczej oczywista; Liam.
- Mogłem się spodziewać - zachichotał, sięgając po frytkę. - Dzięki za pomoc. Znam odpowiednie miejsce na naszą piątkową randkę.
- Cieszę się, że wam się układa - uniosłam kąciki ust do góry. - Masz jakieś plany na jutro?
- Wydaje mi się, że nie.
- Więc wybierz się ze mną, Lou, Alice, Niallem, Emily, Liamem oraz Martiną na kręgle.
- Z przyjemnością!
  Po zjedzeniu naszego zamówionego, niezdrowego jedzenia, opuściliśmy lokal, kierując się do supermarketu. Styles obiecał, że pójdzie ze mną na zakupy, więc nie mógł się od tego wymigać.
  Zapłaciłam młodej ekspedientce, a Harry spakował produkty. Następnie podzieliliśmy się siatkami i ruszyliśmy w kierunku mojego mieszkania, nieustannie się zaczepiając, przez co o mało nie zrównałam się z ziemią.
  Przyjaciel pomógł mi wnieść zakupy do środka, a potem pożegnał się i wyszedł. Ja rozłożyłam produkty na odpowiednie miejsca i zawołałam Liego. Zbiegł zmartwiony, dopytując czy coś się stało.
- Właściwe tak - zaczęłam, uśmiechając się cwaniacko - Wymyśliłam doskonały plan pogrążenia Swift.
- Zamieniam się w słuch! - odparł podekscytowany, siadając na krześle.

_____________________________________
Od autorki: Cześć misiaczki! Miałam dziś nagrywać filmik z dziewczynami, który zostanie wyświetlony na oficjalnym zlocie Directioners, ale oczywiście pogoda musiała pokrzyżować wszystkie plany. Cóż, może jeszcze zdążymy. A teraz dziękuję wam za grubo ponad 13 tysięcy! Jesteście niesamowici ♥
 Jak podoba wam się 21? Spodziewaliście się, że Zayn nie odbierze? Co myślicie o odważnej stronie Kath? Gdzie Harry zabierze Martinę? A wreszcie.. Na jaki pomysł wpadła Katherine? Macie pomysły? Czekam na wasze propozycje! CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
 Bądźcie dumni, bo dziś zrobiłam swój pierwszy, a co najważniejsze, smaczny obiad! Miłego dnia, dzióbasy. x

19 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Cieszę się, że Zayn nie odebrał. Dzięki temu Kath przestanie o nim myśleć i może w końcu zajmie się Liamem! :D
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i planu jaki wymyśliła Katherine, nie mam pojęcia co mogło przyjść jej do głowy!
    Pisz szybko :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle doskonały.Wybireasz się na zlot ? Szkoda,że mnie tam nie bedzie ponieważ jakoś w tych okolicach piszę ten przeklenty test gimnazjalny.A po drugie jestem z Lublina więc niedam rady dojechać.
    Tak myślałam,że Zayn nie odbierze.No dobra niewiedziałam.Myślałam,że odbierze i powie gdzie jest i co się z nim dzieje no cóż.Moja intujcia mnie zwodzi.Szczerze to ta odważna strona Kath mi się podoba.Pewnie w jakieś romantyczne miejsce,króre spodoba się Martine.Jaki pomysł zrodził się w głowie Kath to nie wiem oby zadziałał.
    Gratuluje 13 tyś wyświetlen z rodziałem na rozdział liczba wciąż rośnie.GRATULUJĘ.Diana :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 23 24 25 kwietnia - piszę testy gimnazjalne. A na zlot niestety nie jadę :)

      Usuń
  3. Wspaniały! Świetnie Ci idzie pisanie:) Jestem pod wrażeniem i niecierpliwie czekam na kolejne części <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Myślałam że odbierze ten telefon ale dobrze ze tego nie zrobił! Nie wiem gdzie zabierze Harry Martine! Bardzo ciekawa jestem co ona wymyśliła! Uhh... Nie mogę się doczekać! A i dobrze ze Kath stała się odważniejsza! Mam nadzieje ze szybko będzie razem z Liamem! Buziole :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny! Gratuluję 13 tysięcy i życzę dwa razy tyle (: Ha ciekawe co wymyśliła Kath (: Życzę mega dużo powodzenia w testach i żebyś się nie denerwowała (: Hah widzę czynisz pierwsze koki w kierunku szkoły gastronomicznej? (:
    ania xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział, no ciekawa jestem jaki plan wymyśliła Kath, czekam na następny rozdział i życzę Ci weny :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, ja zwykle :D, wiem, że się powtarzam, ale po prostu twój blog odbiera mi mowę. Naprawdę nie wiem co wymyśliła Kath, aby pogrążyć Swift :D Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next. ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciuu no ! :D Wiem,ciągle się powtarzam,ale masz naprawdę duuuuży talent ! <3 Czekam na więcej i więcej i więcej :)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny, świetny, świetny!


    WIERNA CZYTELNICZKA

    ps: gratuluję że Ci sie udal obiadek :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział! Nie mogę doczekać się kolejnego.
    Jedziesz na zlot? Ja mam niecałą godzinę do Poznania i nie mogę jechać. ;c

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest! Nie odbiera!:D czekam NN jestem ciekawa planu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak dawno nie komentowałam twojego opowiadania. :( Szczerze mówiąc to stęskniłam się za naszymi wspólnymi rozmowami. To dziwne, tak wiem, ale brakuje mi tego :( Też miałam nagrywać filmik w tym tygodniu, ale oczywiście u mnie pada i będę musiała coś wspólnie z przyjaciółkami wymyślić. Co do rozdziału... Hm... Myślę, że całkiem dobrze Ci idzie to pisanie. Myślałaś kiedyś nad wydaniem książki? :D Byłabym pierwszą, która by ją kupiła i walczyła o twój autograf. Ale wracając, to się tego nie spodziewałam. Myślałam, że Malik odbierze i walnie jakiś idiotyczny tekst, czy coś i znowu się pokłócą, a tu takie BUM! Podoba mi się ten nowy charakterek Kath. Taka twarda i odważna kobieta, zapowiada się pikantnie. Co do randki Stylesa to niestety, ale nie mam bladego pojęcia gdzie on ją zabierze. Chociaż może jakieś wzgórze, park albo coś takiego. No i ten misterny plan zniszczenia Tay. Ciekawe co ona tam wymodziła. Atmosfera miedzy naszą bohaterką, a tą wredną suką się zagęszcza. Może być bardzo ciekawie. Czekam na next. <3 Odezwij się jak znajdziesz troszkę czasu. :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział :D Ciekawe co wykombinowała Kath :D :P Proszę postaraj sie jak najszybciej dodać kolejny rozdział :d bo ja już umieram z ciekawości xd Pozdrawiam :* <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabieram się do czytania :))
    Przy okazji zapraszam na mój blog http://bymybabe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy next ? :) Kocham twojego bloga <3 ciekawe jaki plan wymyśliła :) ;*

    OdpowiedzUsuń