wtorek, 11 marca 2014

Rozdział dwudziesty

  Podeszłam bliżej i dotknęłam czekoladek leżących na stole, które właśnie zobaczyłam.
- Są prawdziwe! - zapiszczałam.
  Wzięłam je do ręki, mając nadzieję, że pod pudełeczkiem znajdę jakiś wyjaśniający liścik, ale niczego takiego nie było. Miałam jednak pewność od kogo je otrzymałam. Tą osobą był bezdyskusyjnie Zayn.
  Otworzyłam pudełeczko z moimi ulubionymi czekoladkami i włożyłam do buzi jedną z nich. Wtem przyszło mi na myśl, że muszę czym prędzej pójść do Malików i wybadać sprawę. Co jeśli Zayn wrócił i sam dostarczył ten słodki prezent? Ma klucze do mojego mieszkania, więc nie mógłby to być nikt inny!
  Już chciałam biec, kiedy oprzytomniałam. Wciąż przecież miałam na sobie dresy i czarną, zabrudzoną bluzkę z znakiem batmana, które służyły mi za piżamę, a Liam w najlepsze spał w moim pokoju. Nie chciałam go budzić. Zawsze tak uroczo wygląda, kiedy ma zamknięte oczy, a usta wygięte w półuśmiechu.
  Postanowiłam przejrzeć ubrania Payne'a, które znajdowały się w szafie, w pokoju naprzeciw mojego. Przedostałam się więc, jak najciszej potrafiłam, do swojego celu i otworzyłam drewniane drzwiczki. W ręce wpadła mi czarna bluza z addidasa. Odłożyłam ją na ziemię. Górną garderobę miałam zapewnioną, ale co z spodniami? Zaczęłam szukać głębiej. Wygrzebałam czarne rurki, dosyć obcisłe. Natknęłam się przy okazji na pasek, więc pomyślałam, że sprawę z spodniami mam załatwioną. Rozebrałam się z swojej piżamy i narzuciłam na siebie ubrania Liego. Wyglądałam w nich jak worek na śmieci, ale lepsze to, niż pokazanie się ludziom w tym, w czym śpisz. Zabrakło mi tylko skarpetek. Już po mnie - pomyślałam, szperając w bieliźnie szatyna.
  Gotowa zeszłam na dół. Przy wejściu ubrałam swoje trampki i wyszłam z mieszkania, nabierając w płuca świeżego powietrza. Pogoda była dziś całkiem ładna. Słońce przygrzewało szare chodniki, a po niebie płynęła garść białych, puszystych chmur. W końcu ruszyłam. W dwie minuty dotarłam pod drzwi mieszkania Malików i ostrożnie nacisnęłam na dzwonek.
  Otworzyła mi Doniya.
- Wyglądasz śmiesznie - skomentowała mój strój, otaksowując mnie wzrokiem.
- Wiem, wiem - machnęłam ręką. - Jest Zayn?
- Kath? Dobrze się czujesz? - spytała zmartwionym głosem, poważniejąc na twarzy.
- Dostałam dziś od niego czekoladki, moje ulubione czekoladki. W dodatku leżały w kuchni na stole. Nikt poza nim i mną nie ma kluczy do mojego mieszkania. To musiał być on.
- Dziwna sprawa - zmarszczyła czoło. - Wciąż nie wrócił, a mama ciągle powtarza, że u niego wszystko w porządku.
  Rozległy się kroki. Kilka sekund później, obok siostry Mulata, stanęła pani Trisha.
- Dzień dobry - odezwałam się.
- Dzień dobry, Katherine - uśmiechnęła się jak zwykle.
- Czy ma pani jakieś nowe wieści o Zaynie?
- Chodzi ci o te czekoladki, prawda? - zachichotała. - Poprosił mnie, bym ci je zostawiła. Dał mi namiary na klucz do twojego domu, więc weszłam tam wczesnym rankiem i zostawiłam słodycze w kuchni.
- Dlaczego kazał pani to zrobić? - zdziwiłam się.
- Chciał być miły - wzruszyła ramionami.
- Och - wyrwało mi się. - No nic, pójdę już. Miłego dnia.
- Musimy się wybrać kiedyś na zakupy! - zawołała za mną Doniya.
- Nie ma sprawy!
  Weszłam do mieszkania i zamknęłam drzwi. Osunęłam się po nich na podłogę, zastanawiając się, co to wszystko ma znaczyć? Na cholerę Malik kazał swojej mamie dostarczyć mi moje ulubione czekoladki? Dlaczego wciąż o mnie myśli, skoro nazwał mnie dziwką i sam doprowadził do naszego rozstania?
  W takim stanie zastał mnie Liam, który dostrzegł moje skulone ciało, schodząc ze schodów. Natychmiast podszedł do mnie z zatroskaną miną, pytając:
- Wszystko w porządku?
  Wytłumaczyłam mu co się wydarzyło podczas jego snu.
- Może do niego zadzwonisz? - zaproponował.
- Nie liczyłabym na to, że odbierze - mruknęłam, przeczesując ręką włosy.
- Zaryzykuj - odparł.
- Może później. Teraz chcę spędzić miły dzień w twoim towarzystwie - uniosłam lekko kąciki ust do góry, próbując skupić swoje myśli wokół nadchodzących atrakcji.
- Miły? - spojrzał na mnie z udawaną obrazą. - Uważasz, że powinienem puścić w niepamięć fakt, że bez mojej zgody zabrałaś moje ubrania i paradowałaś w nich przed innymi? - uniósł jedną brew do góry, wciąż próbując zachować poważny wyraz twarzy.
- Powinieneś być mi wdzięczny, że pozwoliłam ci na dłuższą drzemkę - uśmiechnęłam się szczerze.
- Okej, w takim razie zapominam o sprawie - zaśmiał się dźwięcznie, co sprawiło, że ucieszyłam się jeszcze bardziej z następnych kilku godzin w jego towarzystwie. - Swoją drogą, wyglądasz naprawdę atrakcyjnie w moich ciuchach.
- To znaczy, że będę mogła nosić je częściej?
- Zapomnij! - wstał z klęczków, wyciągając do mnie rękę.
- Przed chwilą wspomniałeś.. - uścisnęłam jego dłoń, podnosząc się do góry.
- Ale wcale nie miałem na myśli, że możesz brać sobie moje ubrania bez pozwolenia.
- A z pozwoleniem? - zachichotałam. Bawiło mnie to, jak bardzo starał się udawać oschłego kolesia.
- To już inna sprawa - skinął głową. - Masz ochotę na kanapki czy płatki śniadaniowe?
- Może przyrządzimy wspólnie kanapki? - zaoferowałam.
- Czemu nie - odrzekł, kierując się do kuchni.
  Po śniadaniu oddałam ciuchy Payne'owi i zajrzałam do swojej szafy, wyciągając z niej jasne rurki, szarą bokserkę oraz malinowy sweterek. Wpadłam jeszcze do łazienki, za nim znalazłam się przed drzwiami mieszkania.
- Więc zakupy? - odezwałam się, zakładając na ramię swoją torebkę.
- Zakupy - skinął głową, wychodząc na zewnątrz.
  Podczas drogi do centrum handlowego, prowadziliśmy luźną rozmowę. Głównym tematem była piątkowa impreza u Andy'ego. Z początku nie bardzo chciałam iść, wiedząc jak skończyła się ona ostatnim razem, ale pomyślałam, że to dobry sposób na odreagowanie wydarzeń z ostatniego dnia i czekających mnie jeszcze kilku następnych, które również mogą mnie nieźle zaskoczyć.
  Zanim znalazłam odpowiednią sukienkę dla siebie musieliśmy zwiedzić co najmniej osiem sklepów. Ku mojemu zaskoczeniu, Liam ani razu nie wyraził swojej niechęci do dalszego chodzenia po sklepach.
- A ta ? - spytałam.
- Wyglądasz w niej naprawdę cudownie! - zagwizdał.
  Obejrzałam się po raz szósty i stwierdziłam, że mój obrońca naprawdę ma rację. Podobała mi się, a ja wyglądałam w niej olśniewająco. Bez większego namysłu, postanowiłam ją kupić, wyobrażając sobie uwagę, jaką będę ściągać, gdy założę ją na piątkową imprezę.
- Wreszcie przyszedł czas na lody! - zawołał zadowolony, kiedy odchodziliśmy od lady.
  Oboje zamówiliśmy duży, truskawkowy puchar lodowy. Następnie zajęliśmy jeden z wolnych stolików, śmiejąc się przy tym z śmiesznie ubranej kobiety, która siedziała niedaleko nas.
- Liam?
- Mhm?
- Wiem, że zaraz po lunchu mieliśmy pójść na wieczorny spacer, ale chciałabym zaprosić Martinę. Muszę z nią pilnie porozmawiać, a nie wiem czy w szkole będzie ku temu okazja.
- Nie ma sprawy - uśmiechnął się. - Czy mogę chociaż wiedzieć, o czym będzie ta pilna rozmowa? - uniósł swoją brew do góry, bawiąc się przy tym bukietem kwiatów, które zostały postawione na środku stolika.
- Muszę się dowiedzieć jaka jest jej wymarzona randka - odpowiedziałam, rozglądając się za kelnerem. Naprawdę miałam ochotę na lody, a one wciąż nie były gotowe.
- Tylko nie mów, że chcesz się z nią umówić? - zaśmiał się.
- Znów te twoje głupie teorie - wywróciłam teatralnie oczami. - Harry chce ją zabrać na drugą randkę. Żeby jej zaimponować, choć bez potrzeby, bo ona naprawdę jest w niego zapatrzona jak w obrazek, chciałby, żeby to była ta jej wymarzona randka. Lub po części ją przypominała - wytłumaczyłam.
- Rozumiem - skinął. - A ty masz swoją wymarzoną randkę?
- Jak każda dziewczyna.
  Naszą konwersację przerwało nadejście kelnera. Rozłożył przed nami zamówione lody i życząc smacznego, odszedł.
- Więc jak ona wygląda? - powrócił do tematu, zabierając łyżeczkę w dłonie.
- Nie jesz widelcem? - zdziwiłam się.
- Nie lubię kiedy ludzie się patrzą. Postaram się myśleć, że trzymam w dłoni widelec.
- To głupie, że przejmujesz się innymi.
- Głupie jest też to, że boisz się opowiedzieć mi o swojej wymarzonej randce, gdyż przeraża cię myśl, że mógłbym cię wyśmiać.
- Wcale nie - powiedziałam, biorąc do buzi soczyście wyglądającą truskawkę.
- Więc słucham. - Nie dawał za wygraną.
- Dlaczego cię to interesuje, hm?
- Przyjaźnimy się. Chciałbym cię bliżej poznać - wzruszył ramionami.
- Och, no dobrze - westchnęłam. - Więc chciałabym, żeby chłopak przyszedł po mnie późnym wieczorem. Przemierzalibyśmy ulice Doncaster wtuleni w siebie. - Uśmiechnęłam się pod nosem, wyobrażając sobie mnie i Liego. - Zabrałby mnie na piknik, a potem leżelibyśmy na kocu i obserwowali gwiazdy, rozmawiając przy tym o różnych bzdurach.
- I tylko tyle? - zapytał zaskoczony. - Żadnego disney landu, latania samolotami czy innych tego typu rzeczy?
- Nie oczekuję czegoś nierealnego. Poza tym leżenie pod rozgwieżdżonym niebem jest mega romantyczne, w przeciwieństwie do zwiedzania disney landu.
- Racja - przyznał.
  W chwilę potem do stolika podeszła jakaś dziewczyna. Krzyknęła ,,Liam?!'' i oboje rzucili się sobie w ramiona. Byli bardzo zachwyceni swoim widokiem.
  Jak mogę myśleć o Zaynie i jednocześnie być zazdrosną o Payne'a?
  Z rozmyśleń wyrwał mnie głos szatyna.
- Kath, poznaj moją kuzynkę, Eve - skierował swój wzrok na mnie, a ona podała mi dłoń, którą delikatnie uścisnęłam. - Ostatnio widzieliśmy się z rok temu, co? - zwrócił się do niej.
  Zaśmiałam się w duchu. Byłam zazdrosna o jego kuzynkę! Cała ta zazdrość na coś mi się jednak przydała. Mianowicie uświadomiła mi, że nieważne jak bardzo mogę tęsknić za Malikiem, Liam stał się dla mnie ostatnio cholernie ważny.
- To twoja dziewczyna? - odezwała się Eve, siadając obok swojego kuzyna.
- Przyjaźnimy się - odpowiedziałam.
- Więc tak się to teraz nazywa - poruszyła zabawnie brwiami. - Czym się zajmujesz, Kath?
- Jestem bibliotekarką na uniwersytecie, do którego uczęszcza Payne - odparłam, dalej zajadając się porcją lodów. - A ty?
- Jestem fotografem. Dlatego rzadko bywam w rodzinnym Doncaster. Wciąż wysyłają mnie na różne festiwale, imprezy czy pokazy - westchnęła.
- Pewnie zwiedziłaś już połowę kuli ziemskiej - rzuciłam.
- Zgodzę się - potwierdziła, kradnąc mojemu obrońcy trochę bitej śmietany.
- Hej! Zamów sobie - oburzył się.
- Gdybym miała odrobinę więcej czasu, to z chęcią, ale teraz muszę lecieć - spojrzała na zegarek, jednocześnie wstając. - Miło było cię poznać, Kath.
- Mnie również.
- Do zobaczenia, Leeyum - przeczesała ręką jego idealnie ułożone włosy.
- Prześlę ci esemesem mój nowy adres - powiedział.
- Wyprowadziłeś się od rodziców? - przystanęła na chwilę. - Zadzwonię i wszystko mi opowiesz! Narazie! - zawołała, prawie wybiegając z pomieszczenia.
- Leeyum? - zachichotałam.
- Bilion razy lepsze od Bo Bear!
  Dokończyliśmy swoje lody i płacąc po połowie za zamówienie, udaliśmy się do kina. Chłopak zarezerwował telefonicznie dwa bilety na Obecność. W co ja się wpakowałam? Kolejny horror, i to w dodatku na wielkim ekranie! Pięknie, Katherine.
  Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach w rzędzie czternastym. Li kupił sobie popcorn i colę, twierdząc, że bez tego nie da rady obejrzeć żadnego filmu w kinie.
- Uważasz, że będzie straszny? - szepnęłam, kiedy na ekranie zaczęły pojawiać się reklamy.
- Mam taką nadzieję.
  Horror okazał się, jak dla mnie, przerażający. Twarz demona, który wstąpił w tą kobietę, na dużym ekranie, wywołała u mnie atak pisków i krzyków, na co mój towarzysz wybuchnął śmiechem. On zwyczajnie był odporny takie widoki.
  Wyszłam z kina, oddychając z ulgą.
- Beznadzieja - skomentował.
- Twoim zdaniem.
- Przecież to w ogóle nie było przerażające! No dobra, może odrobinę. Widziałem jednak o wiele lepsze horrory, od tego, który właśnie zobaczyliśmy.
- Chyba nie chcę ich zobaczyć - pokręciłam przecząco głową.
  Znaleźliśmy się w restauracji. Zajęliśmy miejsca przy wolnym stoliku i zaczęliśmy przeglądać menu. Mniej więcej pięć minut zajęło nam wybranie czegoś apetycznego.
- Zadzwonię do Martiny.
  Wyciągnęłam telefon i wybrałam jej numer. Podniosła słuchawkę po trzech sygnałach.
- Hej, Kath! - Usłyszałam jej miły ton.
- Hej. Słuchaj, masz ochotę wpaść dziś do mnie? Dawno nie widziałyśmy się, tak poza uniwerkiem.
- Jasne! Będę o 19.
- Do zobaczenia! - rzuciłam, rozłączając się.
- Więc cały wieczór będę musiał przesiedzieć w swoim nudnym pokoju.
- Jeżeli przebierzesz się za dziewczynę i opowiesz o swojej wymarzonej randce, możesz do nas dołączyć - uniosłam kąciki ust do góry.
- I jak miałbym na imię?
- Lia - odrzekłam po krótkim namyśle.
- Niezłe. Tylko będę musiał pożyczyć twoje ciuchy.
- Po moim trupie!
- Przypominam ci, że ty pożyczyłaś dziś moje, i to bez pozwolenia.
- To zupełnie co innego! Miałam powód!
- Och, więc ja też mam. Umrę z nudów, jeśli z wami nie posiedzę - spojrzał na mnie błagalnie.
- Zapomnij, Leeyum.
  Po posileniu się, wyszliśmy na zewnątrz, omawiając zajęcia, jakie mógłby wykonać szatyn pod obecność mojego gościa. Zmierzaliśmy już ku domowi. Szkoda, że musiałam odwołać spacer z Payne'm. Miałam cichą nadzieję, że właśnie podczas wieczornego przechadzania się po parku, zbliżymy się do siebie jeszcze bardziej. Jednak naprawdę chcę pomóc Harry'emu, który już wiele razy pomógł mnie. Kiedyś musiał nadejść ten czas, w którym się mu odpłacę.
- Chcesz jutro pójść do pracy?
- Nie mogę wiecznie uciekać od problemów. Wrócę i zmierzę się z wszystkimi oszczerstwami i plotkami na mój temat.
- To dobry pomysł - przytaknął. - Ale nie pozwolę, by cię wyśmiewano. Będę cały czas przy tobie i w razie potrzeby, obiję którąś buzię.
- Jesteś kochany.
  Po drodze do mieszkania, wpadliśmy do wypożyczalni filmów i zdecydowaliśmy się na kilka, chcąc w niedzielę urządzić mały maraton filmowy. Przy okazji wypożyczyłam nam Randkę z gwiazdą na dzisiejszy wieczór, by bez podejrzeń wypytać Stoessel o potrzebne mi informację.
  Uprzątnęłam odrobinę w salonie, zrobiłam popcorn i nalałam nam napoje. Wyrobiłam się dosłownie przed przyjściem Martiny, która na powitanie rzuciła mi się w ramiona, jeszcze raz dziękując za wszystko co dla niej robię.
- Oglądałaś już Randkę z gwiazdą? - spytałam, siadając na kanapie.
- Nie - pokręciła przecząco głową.
- To dobrze się składa!
  Włożyłam płytę do odtwarzacza DVD i odrobinę zwiększyłam głośność. Siedziałyśmy obok siebie, pożerając garściami biały popcorn, który w chwilę potem popijałyśmy colą.
  Po filmie przyniosłam nam cały talerz różnych rodzajów ciastek.
- I co sądzisz? - odezwałam się, częstując się przekąską.
- Niezły - skinęła, również się częstując.
- Skoro już mowa o randkach.. Gdybyś grała w filmie i miałabyś pójść na swoją wymarzoną randkę, jak ona by wyglądała?
- Od zawsze marzyłam, żeby obejrzeć zachód słońca w jakimś ładnym miejscu, przytulona do boku chłopaka, na którym będzie mi naprawdę zależało - odpowiedziała, zupełnie nic nie podejrzewając.
- Romantycznie - skomentowałam, upijając łyk napoju.
  Martina posiedziała u mnie do godziny dwudziestej drugiej, a następnie pożegnała się i opuściła mieszkanie. Ja natomiast, posprzątałam z salonu naczynia oraz leżący na podłodze popcorn i opadłam na kanapę, zastanawiając się, czy powinnam zastosować się do rady Liama i zadzwonić do Malika. Bo w końcu, co miałam do stracenia? Jeśli nie podniesie słuchawki, trudno. Próbowałam. Jeśli jednak odbierze, dowiem się przynajmniej, dlaczego poprosił panią Trishę o dostarczenie dla mnie moich ulubionych czekoladek i wypytam, co jeszcze wobec mnie planuje.
  Nie zastanawiając się dłużej, wybrałam numer do Zayna i przyłożyłam telefon do ucha, wsłuchując się w sygnał, oznaczający próbę nawiązania połączenia.

______________________________________________
Od autorki: Witam w to przepiękne popołudnie! Czuję się, jakbyśmy mieli co najmniej kwiecień! Achh już tak blisko do czerwca! Jeszcze tylko 111 dni i koniec roku szkolnego ♥
 20 rozdziałów za nami! Jak wam się podoba okrągła dwudziestka? Spodziewaliście się, że to, co zobaczyła Kath będzie miało związek z Zaynem? Podobała wam się akcja z ciuchami Payne'a? Czy Eve odegra jakąś większą rolę? A wreszcie.. Czy Malik odbierze telefon i odpowie na wszystkie pytania zadane przez Kath? Czekam na wasze propozycje! KOMENTUJCIE, bo to naprawdę mnie motywuję, a wiem, że stać was na więcej komentarzy niż jedynie 19.
 Miłego dnia, bąbelki. x

20 komentarzy:

  1. Świetne!!! <3 Czemu zawsze kończysz w takich momentach? To nie fair! :( Czekam na następny!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha xd Akurat czekałam aż dodasz następny rozdział a tu proszę :D Cudowny rozdział :) Strasznie mnie ciekawi następna randka Hazzy i Martiny :) I to dlaczego Zen dał jej te czekoladki :)Ogólnie wszystko mnie ciekawi :D A więc czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle fantastyczny rozdział czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział :) Nie wiem czemu, ale jakoś ta Martina nie przypadła mi do gustu :/ Naprawdę nie wiem dlaczego. Ciekawie by było gdyby Kath poznała Hazzę z Eve i mogłoby się między nimi coś "zadziać" :) Czekam na dalszy rozwój akcji <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze musisz tak ciekawie kończyć ? Masz mega talent i świetnie piszesz. Mam nadzieje, że Malik zdradzi coś więcej o jego obecnym położeniu. Chociaż jak to ja rozważam też opcje odebrania telefonu przez kogoś innego. Czekam na Next ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny jak zwykle.Szczerze to spodziewałam się,że to Taylor coś wyknuła,ale zwykle moja intujca mnie zwodzi.Akcja z ciuchami mnie rozwaliła i nawet to sobie wyobraziłam hahaha.Eve odegra tu pewnie jakołś role z zwiosku z Liamem i Kath.Myśle,że Malik zdradzi,gdzie się podziewa i opowie co się z nim dzieje.Diana :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie będę się długo rozpisywać wiec rozdział strasznie mi się podoba chociaż zawiodła się trochę ze nie będzie tego spaceru! Myślałam że dojdzie na nim do czegoś! No ale mówi się niestety. Czekam na następny! Buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny, świetny, świetny :D Tak myślałam, że to coś będzie związane z Zayn'em. Mam nadzieję, że w 21 zadzieje się coś więcej miedzy Liam'em, a Kath. :) :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Boooski! Poproszę nexta :P



    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  11. Malik?! Serio?! Bądź z Liamem! Jezu Kat! UGH, czekam NN !

    OdpowiedzUsuń
  12. Ty czekasz do czerwca a ja juz pod koniec kwietnia koncze szkole. xd <3

    Rozdzial dosyc spokojny od pozostalych ale i tak genialny, zreszta jak pozostale :)

    Jeej chcialabym w koncu jakis moment Liama i Kath ale taki prawdziwy albo zeby to Liasiowi sie Kath przysnila.. to by bylo genialne *.*

    Jestem nadal ciekawa co z Zaynem i czy moje przypuszczenia sie sprawdza :)

    Aaa wlasnie, zastanawialas sie moze nad zalozeniem tumblara i takze tam umieszczac swoje opowiadanko? ;> Chyba ze juz go posiadasz ;D

    Powodzenia w dalszym pisaniu i czekam zniecierpliwiona ♥

    XYZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie myślałam nad tumblrem, a także nad tym, by umieszczać na nim swoje opowiadanie, ale to nie całkiem taki zły pomysł. Niestety nie bardzo mam czas, by się nad tym głębiej zastanawiać, a potem zadziałać. Ledwie starcza mi czasów na pisanie rozdziałów :(

      Usuń
  13. Świetny rozdział jak zawsze! Uwielbiam twój styl pisania i śledzę już twój trzeci blog. Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku świetny :D warto było czekać :D Kocham twojego bloga <3 genialny :D Ciekawe co w następnym!!?? Pozdrawiam :D :* /K.

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdzial kiedy next? :D

    OdpowiedzUsuń