piątek, 28 lutego 2014

Rodział siedemnasty

- Kath? - usłyszałam zaspany głos swojego anioła. - Dlaczego całujesz moją szyję?
  Otworzyłam oczy i natychmiast odsunęłam się od ciała szatyna. Moje policzki zrobiły się tak gorące, jak łazienka, zaraz po gorącej kąpieli. Brawo, Katherine!
- Prze.. Przepraszam, Liam. Nie kontrolowałam tego. Po prostu coś musiało mi się przyśnić - wydukałam, zasłaniając się dłońmi.
- Co takiego ci się śniło? - spytał, uśmiechając się szeroko.
- Wiesz.. nie pamiętam. - Skłamałam.
- Przyznaj się! Śniło ci się, że całowałaś się z Taylorem Lautnerem!
- Yeah, masz mnie. - Moje zażenowanie mijało. Wolałam po prostu przyznać mu rację i zmagać się z docinkami z jego strony, niż powiedzieć prawdę.
- Wiedziałem! - zaśmiał się, niczym zły pirat.
- Skąd?
- Zauważyłem, że czytasz Zmierzch i powiązałem to z twoim snem - przyznał.
- Hmm, dlaczego nie pomyślałeś o Robercie, tylko Taylorze? - zainteresowałam się, opierając głowę na otwartej dłoni.
- Czytasz teraz Księżyc w nowiu, gdzie Edward zostawia Bellę, a Jacob jest na każde jej skinienie. Z pewnością zaczynasz lubić go coraz bardziej - odpowiedział.
- Czytałeś te książki?
- Oczywiście, inaczej nie znałbym treści. To aż takie zaskakujące? - zachichotał.
- Przy naszym pierwszym spotkaniu, wspomniałeś, że nie obchodzą cię żadne wampiry - wytłumaczyłam swoje zdziwienie.
- Pamiętasz przecież, że byłem wtedy na maksa wkurzony.
- Ach tak - skinęłam głową. - Przeczytałeś jeszcze jakieś książki z treścią o wampirach?
- Wszystkie części kroniki wampirów. Polecam, strasznie wciągające.
- Na pewno przeczytam - uśmiechnęłam się. - Wracamy do spania?
- Jasne - przysunął się do mnie, obejmując ramieniem. - Tylko może przed zaśnięciem pomyśl o mnie, zamiast o Lautnerze - wystawił w moją stronę język.
- Bardzo zabawne, Payne.
  Przysunęłam się do jego klatki piersiowej, zamykając oczy. Próbowałam sobie przypomnieć jak wyglądał nasz pocałunek we śnie. Z tego, co udało mi się zapamiętać, Li świetnie całuje, a smak jego warg jest naprawdę słodki. Nie będę jednak w stanie sprawdzić, czy również w prawdziwym świecie tak jest, ponieważ nie chcę niszczyć tego, co jest pomiędzy nami. Nie chcę niszczyć tej niesamowitej przyjaźni, jaka się pomiędzy nami zrodziła. Zresztą.. Chyba nie podobało mu się to, co robiłam z jego szyją, a to raczej zły znak.
  Zbudziłam się, gdy w pokoju było jasno, dzięki wpadającym przez okno promieniom słońca, a mojego opiekuna nie było obok. Przetarłam ręką oczy i zaczęłam wstawać z łóżka. Kiedy podchodziłam do drzwi, te nagle się otwarły, o mało nie uderzając mnie w twarz.
- Wracaj do łóżka - odparł ostro szatyn. - Przyniosłem ci śniadanie.
  Chichocząc, wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Chłopak zamknął drzwi nogą i podszedł do mnie, siadając na skraju łóżka. Położył tacę z ciepłymi tostami, sokiem i kwiatem róży na moich nogach.
- Nie musiałeś - pokręciłam głową, zabierając się za jedzenie.
- To będzie moja mała tradycja, na cześć podziękowania za twoje dobre serce - uśmiechnął się tak, jak najbardziej lubiłam.
- Jesteś niesamowity. Mówiłam ci to już kiedyś?
- Jeśli odpowiem, że nie, będziesz mi tak mówić częściej? - uniósł jedną brew do góry.
- Chciałbyś - przewróciłam oczami, biorąc łyk soku.
  Wtem usłyszałam swój dzwoniący telefon. Leżał na stoliku nocnym, więc sięgnęłam po niego i nacisnęłam zieloną słuchawkę, uprzednio orientując się, kto próbuje się ze mną skontaktować.
- Hej, Lou.
- Cześć, Kath. Chyba cię nie obudziłem?
- Skąd. Jem właśnie przepyszne śniadanie w swoim własnym łóżku.
- Jak zgaduję, przyrządził je Liam? - Znając mojego ukochanego braciszka, właśnie uniósł kąciki ust do góry w geście uciechy.
- Yeah, pan niesamowity - przeniosłam wzrok na chłopaka, który z swoich palców ułożył kształt serca. - Więc po co dzwonisz?
- By zaprosić was, gołąbeczki, na lunch. - Usłyszałam cichy chichot Alice.
- Dzisiaj?
- Nie, wczoraj.
- Bądź poważny, Bo Bear.
- A ty nie zadawaj głupich pytań. - Niemal widziałam go przed swoimi oczami, pokazującego mi właśnie swój czerwoniasty język.
- O której mamy wpaść?
- W okolicach piętnastej lub szesnastej. Daj mi jednak znać, o której raczycie się zjawić.
- W porządku. Do zobaczenia - powiedziałam, naciskając czerwoną słuchawkę.
- Bo Bear? Co to właściwie znaczy? - odezwał się Li.
- Mama mówiła tak na niego, kiedy był mały. Nienawidził tego. Stare dobre czasy - westchnęłam, spuszczając wzrok.
- Dość rozpamiętywania - dźgnął mnie w brzuch. - Lepiej powiedz o czym gadaliście?
- Mój brat i jego dziewczyna zapraszają nas na lunch. Skusisz się?
- Jasne! - odrzekł z entuzjazmem. - Louis umie gotować?
- Skąd - zaśmiałam się, kręcąc głową.
- Proszę, powiedz, że Alice umie. Nie zniosę kolejnego dnia na jedzeniu pizzy.
- Masz szczęście. Jego partnerka jest świetną kucharką.
- Dzięki Bogu.
  Po śniadaniu wyjęłam z szafy czyste ubrania i ruszyłam do łazienki. Umalowałam się oraz ubrałam i zeszłam na dół, zastając mojego obrońcę przed telewizorem.
- Może zagramy na xboxie? - zaoferował, kiedy zajęłam miejsce obok niego.
- Okej, ale jeśli przegrasz, jutro również robisz mi śniadanie do łóżka.
- Zgadzam się, ale to działa w dwie strony.
- Nie sądzę, żebyś miał mnie pokonać - wzruszyłam ramionami.
  Walka na taniec była dość wyrównana. Bardzo chciałam wygrać, doskonale wiedząc jaki ból sprawia mi wczesne wstawanie. Niestety, moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Payne został zwycięzcą, ciesząc się z takiego wyniku jak dwuletnie dziecko.
- Na jutro poproszę kanapki z serem, szynką, pomidorem i ogórkiem - uśmiechnął się dumnie.
- Księżniczki lubią róże. A co lubią książęta? - zapytałam, opadając na kanapę.
- Zgrabne tyłki, piersi..
- Mam ci przynieś siebie na tacy? - przerwałam mu, nie mogąc powstrzymać się od chichotu.
- Całkiem kusząca propozycja - poruszył zabawnie brwiami, odłączając sprzęt.
- Której realizacji nie przewidujemy, przykro mi. Jesteś głodny?
- Właściwie to zaczyna mi burczeć w brzuchu.
- Więc mam dać znać Lou i Alice, że niedługo będziemy?
- Jasne.
  Udałam się na górę i usiadłam na łóżku. Sięgnęłam po telefon, leżący na stoliczku nocnym, i naskrobałam wiadomość. Następnie zeszłam na dół, zastając buszującego w lodówce, Liama.
- Jesteś naprawdę aż tak głodny?
- Skąd. Szukam szczęścia.
- W lodówce?
- Gdzieś tutaj musi być.
- Świetny żart, Payne. Czas wychodzić. Jesteś gotowy?
  Skinął głową. Ubraliśmy swoje buty i po zamknięciu mieszkania na klucz, wyszliśmy na zewnątrz, kierując się do domu mojego brata. Między nami panowała dziwna i niezręczna cisza. Już miałam zapytać, czy wszystko jest w porządku, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Wyjęłam go z kieszeni swoich spodni i przyłożyłam do ucha.
- Cześć, Martina - odezwałam się.
- Kath jesteś najlepszą osobą na świecie! Nie wiem jak mam ci dziękować za to co dla mnie robisz. Jesteś niesamowita! Ubóstwiam cię!
- Wow, stop. Czy mogę się dowiedzieć, co się właściwe wydarzyło? - zmarszczyłam czoło, wyczekując odpowiedzi.
- Harry zaprosił mnie na randkę! Wiem, że maczałaś w tym palce. Nie mam pojęcia jak go do mnie przekonałaś, ale jestem ci niezmiernie wdzięczna!
- Cholernie się cieszę! Kiedy będzie miała miejsce wasza randka?
- Wieczorem. Zaprosił mnie na kolację, dasz wiarę?
- Styles to typ romantyka. Można się po nim spodziewać takich posunięć - zachichotałam. - A co na to twój tata? Wiem, że jest bardzo przewrażliwiony na punkcie chłopaków.
- Yeah. Słowo ,,bardzo'' nie opisuje tego wszystkiego, co się tutaj rozegrało, przed zadzwonieniem do ciebie. Dobrze jest mieć Olgę, która zdołała go przekonać, że jestem już dorosła i umiem o siebie zadbać.
- Olga to kobieta ze służby, prawda?
- Tak. - Westchnęła nagle. - Co mam ubrać na taką randkę?
- Wydaje mi się, że sukienka i szpilki będą odpowiednią kreacją.
- A co z włosami? Związać je?
- Sądzę, że z rozpuszczonymi wyglądasz bardziej pociągająco.
- Masz rację - zawołała z entuzjazmem. - Jeszcze raz dziękuję, Kath!
- Nie ma za co! Miłego wieczoru!
- Wzajemnie! Pa!
  Nacisnęłam na czerwoną słuchawkę i na powrót umieściłam telefon w kieszeni. Szatyn szedł obok mnie z spuszczoną głową i rękoma włożonymi w spodnie. Coś się musiało wydarzyć, na pewno.
- Wszystko w porządku? Wydajesz się trochę podłamany.
- To nic ważnego. - Nawet nie podniósł na mnie oczu.
- Liam - zatrzymałam się przed nim i uniosłam jego brodę, zmuszając go do spojrzenia na mnie - Powiedz mi co się dzieje.
- Musisz być taka uparta, co?
- Muszę. Słucham.
- Kiedy poszłaś napisać esemesa do Lou, ja dostałem wiadomość od Taylor. Napisała w niej, że przeprasza mnie za zdradę, ale nie otrzymywała ode mnie ciepła, jakiego potrzebowała. Dodała, że bardzo jej mnie brakuje i nie może się pozbierać po naszym rozstaniu - jego oczy nagle się zaszkliły - Kath ja nie chcę wracać do tego gówna kolejny raz, ale świadomość, że nie dotrzymuję obietnicy przyjaciela i jego siostra przeze mnie cierpi, nie daje mi spokoju. Mam wyrzuty sumienia.
  Podeszłam bliżej niego i zarzuciłam ręce na jego szyję. Objął mnie w pasie, kładąc głowę na moim ramieniu.
- Tay jest na maksa zła. Robi to wszystko, byś czuł się podle. Ona po prostu lubi cię mieć przy sobie. Nie wydaje mi się, żeby darzyła cię jakimkolwiek głębszym uczuciem. Nie zachowywałaby się w ten sposób - wplotłam ręce w jego miękkie włosy. - Spróbuj to olać. Nie możesz być smutny przez jakąś cholerną blondie.
- Obawiam się, że Matt właśnie się na mnie zawiódł. Powierzył mi tylko jedną, jebaną prośbę, tuż przed swoją śmiercią, a ja nie mogę jej spełnić. Jestem do dupy.
- Hej, spójrz na mnie - odsunęłam się od niego, dotykając delikatnie jego policzka - Matt cały czas na ciebie patrzy. Wie, że się starałeś, że odsunąłeś na bok swoje szczęście, bo prośba przyjaciela była ważniejsza. Ale rozumie, że nie możesz tego ciągnąć przez całe życie. Więc daj spokój. Uśmiechnij się, proszę - przeciągnęłam ostatni wyraz, wpatrując się w jego idealne rysy twarzy.
- Dziękuję - uniósł kąciki ust do góry - Naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Jesteś najlepsza. - Ponownie mnie przytulił, tym razem podnosząc i okręcając wokół własnej osi.
- Kręci mi się w głowie - mruknęłam, kiedy mnie postawił, łapiąc się za głowę. - Chyba zaraz zemdleję.
- Przepraszam! Cholera, nie chciałem! - zawołał przestraszony, przytrzymując mnie.
- Żartowałam - zachichotałam.
- Kiepski ten żart - przewrócił oczami, ruszając.
- Przykro mi, ale to Tommo przejął całą cechę zabawności. Mam nadzieję, że chociaż on poprawi ci humor.
- On w ogóle kiedyś bywa smutny?
- Wygraj z nim w FIFĘ, to się przekonasz.
  Doszliśmy na miejsce. Jak zwykle weszłam przez drzwi, nawet nie używając dzwonka. Zdjęliśmy buty i udaliśmy się do kuchni, z której do naszych nozdrzy dochodziły słodkie zapachy jedzenia.
- Hej - przywitaliśmy się.
- Cześć, goł.. - odezwała się Alice, ale Lou zakrył jej buzię, mówiąc ,,cześć''.
- Co przygotowaliście? - spytałam, podchodząc bliżej stołu.
- Poszperałam trochę w internecie, w celu znalezienia czegoś nowego. Wpadłam na przepis przygotowania tak zwanych pierogów. Wyglądały całkiem apetycznie, więc postanowiłam je przyrządzić. Są trzy rodzaje; z jagodami, truskawkami oraz kapustą i grzybami - wyliczyła na palcach - My już je próbowaliśmy i są naprawdę smaczne. Jestem ciekawa waszego zdania.
  Usiadłam na krześle, wskazując szatynowi na miejsce obok mnie. Zajął je, chwytając w dłoń widelec. Oboje nałożyliśmy sobie kilka pierogów.
- Mmm, są świetne - skomentował, spoglądając w stronę Johnson.
- Racja. Koniecznie musisz nam dać przepis - odrzekłam.
  Jedliśmy, prowadząc przy tym luźną rozmowę. Zauważyłam, że Li się znacznie więcej uśmiecha, przez co zrobiło mi się ciepło na sercu. Lunch u mojego brata był genialnym pomysłem.
- Hey, Payne, wyzywam cię - rzucił Tomlinson.
- Czego dotyczy wyzwanie? - uniósł brew do góry.
- Zagramy mecz w FIFĘ. Jeśli przegrasz, stawiasz mi piwo.
- Twoja siostra już dziś ze mną przegrała, więc pozostaje mi, życzyć ci powodzenia - uśmiechnął się, odchodząc od stołu.
  Zostałam w kuchni z Alice. Zaczęłyśmy sprzątać po wspólnym posiłku, rozmawiając o Maliku. Opowiedziałam jej, że do niego zadzwoniłam. Wyznałam jej również, że każdego dnia coraz bardziej zakochuje się w Liamie, jednocześnie wciąż myśląc o Zaynie.
- Cóż, Malik był dla ciebie naprawdę ważny, no i to twoja pierwsza miłość. To całkiem normalne, że nie możesz o nim zapomnieć - wzruszyła ramionami. - Natomiast co do Liama.. Cholera, dlaczego nie powiedziałaś, że to on ci się śnił, a nie Taylor?
- Bo nie chcę, żeby dowiedział się, że mogę cokolwiek do niego czuć poza przyjaźnią. Nie chciałabym rozpadu tego, co jest pomiędzy nami.
- Kath zaryzykuj! Masz tylko jedno życie! - podeszła do mnie i potrząsnęła moim ciałem, by jej słowa jeszcze bardziej do mnie dotarły.
- Nie mogę, Alice.
- Odbierasz sobie całe szczęście, jak on, kiedy musiał udawać chłopaka tej całej Swift - wywróciła oczami, wracając do zmywania naczyń.
- Wystarczy mi jego obecność. Nieistotne są relacje pomiędzy nami. Liczy się dla mnie to, że jest obok - mruknęłam, ciągle wycierając ten sam talerz.
- WYGRAŁEM! - Usłyszałyśmy zadowolony głos Liego.
- Współczuję - szepnęłam do dziewczyny, doskonale wiedząc w jakim nastroju będzie Louis po przegranym meczu.
                                                         ***
  Wróciliśmy do domu około dziewiętnastej. Tommo przez pół godziny siedział obrażony, uważając, że to niemożliwe, że ktokolwiek mógł go ograć. Po prostu nie przyjmował do wiadomości tego, że ktoś może być lepszy od niego.
- Słodkich snów z Lautnerem w roli głównej - zachichotał mój obrońca, przygarniając mnie do swojej klatki piersiowej.
- Dałbyś już spokój.
- Kiedy to takie zabawne! Może mnie przyśni się Kristen? Chociaż nie, ona jest trochę upiorna.
- Dobranoc - powiedziałam, mając nadzieję, że wreszcie się uciszy.
- Daj mi chwilę. Muszę się zastanowić, kto ma mi się przyśnić.
- Niech to będzie Miley Cyrus - zaproponowałam.
- Hmm, to dobry pomysł. Skoro tak lubi nagość i wywijanie swoim językiem, niech zrobi mi striptiz - zaśmiał się.
  Zamknęłam oczy, nie odzywając się już więcej. Zasnęliśmy.
  Niestety, przez przegraną bitwę na taniec, musiałam wstać wcześniej i przygotować śniadanie do łóżka Payne'owi. Był naprawdę szczęśliwy, nie musząc ruszać się z łóżka po jedzenie. Jego uśmiech był wynagrodzeniem całego mojego trudu, jaki sobie zadałam.
  Kiedy byliśmy gotowi do wyjścia, udaliśmy się na uniwersytet. Jak zawsze, po przekroczeniu progu budynku, spotkałam się z Harry'm.
- Odprowadzę cię do biblioteki - powiedział, przytulając mnie do siebie.
- Styles? Wszystko w porządku?
- Jak najbardziej. Czy to dziwne, że chcę cię odprowadzić do twojego miejsca pracy? - Rozglądał się niepewnie na boki.
- Tak, to dziwne. Nigdy wcześniej tego nie robiłeś.
- Więc czas na zmiany.
  Jego zachowanie naprawdę wydało mi się dziwne. Dodatkowo, ciągle słyszałam jakieś chichoty na korytarzu, tak jakby ktoś naśmiewał się właśnie ze mnie!
  Po pożegnaniu z przyjacielem, który zaprowadził mnie aż do biurka, usiadłam na obrotowym krześle i powróciłam do swojej lektury.
  Na przerwie zrobiło się bardzo tłoczno w bibliotece. Przyszli studenci, którzy nie odwiedzili tego miejsca ani razu. Stali w kilku grupkach, trzymając coś w dłoniach. Zauważyłam, że pokazują na mnie palcami i tak po prostu się śmieją. Co się dzieje?
- Dosyć tego! Czy ktoś może mi wytłumaczyć, co to wszystko ma znaczyć? - wyszłam na środek pomieszczenia i rozejrzałam się dookoła siebie.

________________________________________________
Od autorki: Cześć wszystkim! Piątunio, co? ♥
 Jak tam siedemnastka? Zaskoczyłam was, co? Śmiać mi się chciało, kiedy zastanawialiście się, czy Liam odwzajemni pocałunek, czy się odsunie, podczas gdy wszystko to okazało się jedynie snem! A może ktoś wiedział? Co myślicie o randce Martiny i Hazzy? Będziecie ich lubić jako parę? Czy może ktoś jest za Karry/Hath? Czy Alice w końcu wywoła na Kath presje, przez co ta opowie o swoich uczuciach Payne'owi? Dlaczego Harry na końcu rozdziału jest taki dziwny, a studenciaki wytykają Katherine palcami? Macie pomysły? Czekam na wasze propozycje! CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
 Chciałabym tylko powiedzieć, że ostatnio w notce od autora podałam kontakt do mnie. Jeśli potrzebowalibyście z kimś porozmawiać, wygadać się lub zaciągnąć rady to zapraszam :) Walcie śmiało!
 A teraz nie zanudzam więcej. Miłego weekendu, misiaczki. x

22 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię dziewczyno!! Jesteś taka urocza i pomocna pomimo swoich problemów <3
    A co do rozdziału szczęka mi opadła ;x ja już myślałam żr to będzie tak super pieknie a tu ka bum nie ma :D
    Czekam na kolejny <3
    Ania xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział siedemnasty jest znakomity jak poprzednie siedemnaście.Niemogę uwieżyć,że to już siedemnasty jaj to szybko zleciało dobiero zaczełaś pisać to opowiadanie.
    Nie no ten sen Kath był taki realny.Serio,ale już się przekonałam,że takie sny miewa Kath.Co do Martiny i Harrego to powini być razem pasuja do siebie.Ja ich już uwielbiam.
    Nie wiem dlaczego Kath boi się zaryzykować i powiedzieć Liamowi co do niego czuje.
    Zapewne to sprawka Taylor coś nagadała na Kat a teraz cała uczelnia się z niej śmieje.Harry się o tym dowiedział i postanowił ja bronić przed upokorzeniem i oprowadzićja do bibioteki.
    Czekam na next z niecierpliwością.
    Diana <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIETNE ! <3
    Zaskoczyłaś mnie tym snem,obrażam się na ciebie ! :<< Ale poprawiłaś mi humor,Martiną i Harrym! Hahah <3 Kocham cię :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Z.A.J.E.B.I.S.T.E <3
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle przeszłaś samą siebie. Miałam nadzieję, że będzie tak słodko, a tu BAH to tylko sen :D Życzę weny, P.S. kiedy pojawi się next.? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Osz ty ty , niedobra! A myślalam że buzi buzi serio będzie haha
    Świetny , czekam na next!!!


    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie to był tylko sen :< Smutno z tego powodu :c Czekam na następny i może wtedy będzie buziak w realu ^_^ Coś czuje, że Tay porobiła jakieś plakaty z Kath :/ Weź niech się laska wyprowadzi jak najdalej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe o co chodzi ;oo kurde to tylko sen xd myślałam,że serio się odważy i pocałuje Liego,ale poczekamy :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku :D Jaki genialny *.* haha xd ciekawy obrót sprawy :D Ciekawe o co będzie chodziło??!!! Nie moge sie doczekać następnego :D <3 mam nadzieję że za niedługo dodasz :D Pozdrawiam :* /K.

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko! Znalazłam ten blog dopiero teraz i jestem nim zachwycona! Będę go teraz odwiedzać! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratulacje!
    Zostałaś nominowana do Liebster Award więcej informacji znajdziesz tu:http://nie-ukrywajmy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz co! Ja tak czytam, ze to sen i taka naburmuszona siedzę XD ale pozniej chciało mi sie śmiać jak dziewczyna Lou chciała powiedziec gołąbeczki, a ten jej zatkał buzię :D czekam na następny , a co do śmiania sie pewnie cos z Taylor... UGH!

    OdpowiedzUsuń
  14. To nie miało tak być! Oni mieli się pocałować :c no trudno, jeszcze Alice namówi Kath do wyznania uczucia Liamowi :3
    Zakładam, że Taylor rozdała jakieś karteczki lub zdjęcia Katherine, które sama przerobiła bądź coś w tym stylu. czekam na kolejny cudowny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Taylor... Z chęcią zabiję tę dziewczynę !

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział. A tak przy okazji zapraszam też na swojego bloga. http://paulina-my-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. NIE NO WIESZ CO!
    Kurde przegięłaś!
    Weź się do mnie nie odzywaj! xd
    ONI SIĘ MIELI POCAŁOWAĆ -,-
    A ty... ty... ty.... że Lautner... UGH
    NO NIEEE!
    W następnym mają się pocałować!
    jak mogłaś! ;/

    OdpowiedzUsuń
  19. No nie poprostu cię kocham dziewczyno jesteś znakomita przeczytałam wszystkie rozdziały w dwie-trzy godziny i stwierdziłam,że musze być na bierząco w opowiadanu.
    Dlaczego to był sen? zsecydowanie Harrry i Martine powini być razem.Lubic to mało powiedziane ja ich bede kochac jako pare.Niech Kath powie Li co do niego czuje.Sprawka Tay.
    Gorąco całuje i serdecznie pozdrawiam Agnes :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ojej super rozdział znakomita z ciebie pisarka.Czekam na next.
    Kate :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ejjj ja tu czekam na jakis romansik a to tylko sen.. ;(

    Hahaha ten rozdział był bardzo zabawny, a te docinki/wypowiedzi Liama to juz wgl :D

    Probowałam cos wymyslec o co moze studencikom chodzic ale nie jestem pewna, a wydaje mi sie ze Taylor znow cos wykombinowała.. jak ja jej nienawidze -.-

    XYZ

    OdpowiedzUsuń