niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział dwunasty

- Właściwie to zdecydowałem się na coś jeszcze lepszego - odparł.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam czoło.
- Nie będę się wiązał przez najbliższy czas z nikim. Nawet z Taylor. Może robić te głupie scenki, ale ja i tak do niej nie wrócę. Co najwyżej mogę pozostać jej przyjacielem - wzruszył ramionami.
- Rozumiem. To dobry pomysł - uśmiechnęłam się lekko.
  Lunch był gotowy. Z radością zaczęliśmy pochłaniać danie przygotowane przez Liama, prowadząc przy tym luźną rozmowę.
  Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut przed siedemnastą, więc zdecydowałam, że odwiedzę dziś brata i opowiem mu o wydarzeniach, jakie miały miejsce od naszego ostatniego spotkania.
- Nie obrazisz się, jeśli zostawię cię samego w moim mieszkaniu? - zapytałam szatyna, chowającego czyste naczynia do szafek.
- Nie ufasz mi? - obrócił się w moją stronę.
- Dlaczego miałabym ci nie ufać? - zdziwiłam się.
- Może myślisz, że zwędzę ci coś z mieszkania i ucieknę gdzie pieprz rośnie?
- Jesteś szalony - zaśmiałam się. - Bardziej obawiam się, że zdechniesz tutaj z samotności, tak jak zdychałam ja, mieszkając bez ciebie.
- Pewnie będę na skraju rozstania się z tym światem - uśmiechnął się chytrze - a ty uratujesz mnie, robiąc usta, usta.
- Chyba nie jestem w tym najlepsza - zachichotałam.
- Więc marny mój los - westchnął.
- Przeżyjesz - wywróciłam oczami. - A teraz idę. Wrócę pewnie wieczorem. Trzymaj się - podeszłam do niego i muskając jego policzek, wyszłam na zewnątrz.
  Idąc ku swojemu celowi, zastanowiłam się nad słowami Liego. Kto normalny wpuściłby człowieka, którego zna zaledwie kilka dni, do mieszkania i ufał mu w stu procentach? Z pewnością nikt. Nikt, prócz mnie. Ale nie miałam podstaw, żeby mu nie ufać.
- Lou! Alice! - wydarłam się, wchodząc do środka.
  Cisza.
  Zdecydowałam się pójść na górę. Ruszyłam do drzwi ich sypialni i otworzyłam je, widząc coś strasznego. Mój brat i jego partnerka kochali się na moich oczach, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że to oglądam.
- Mój Boże - jęknęłam, na co zaskoczeni zareagowali wpełznięciem pod kołdrę. - Ubierzcie się i zejdźcie na dół. No i przepraszam, że wam przeszkodziłam.
  Zamknęłam na powrót drzwi i zaczęłam schodzić po schodach. Zajęłam miejsce w salonie, rozsiadając się wygodnie na kanapie. Czując się nieswojo z ogarniającą mnie ciszą, włączyłam telewizor, skacząc z kanału na kanał.
- Siostra, nie mogłaś skorzystać z dzwonka? - w pomieszczeniu zjawił się Tommo.
- A usłyszałbyś go? - podniosłam jedną brew do góry.
- To co tam u ciebie? - uśmiechnął się. Nagła zmiana tematu. Ktoś tutaj się zawstydził!
- Właściwie to nie wiem. Z jednej strony wszystko jest w najlepszym porządku, ale z drugiej.. - spuściłam wzrok.
- Poczekajmy na Alice, wtedy mi opowiesz - szturchnął mnie lekko.
- Wow, nie idziesz sobie po popcorn? To może być emocjonujące - odezwałam się.
- Skończył się - udał minę smutnego dziecka.
- Następnym razem, kiedy będę tutaj szła, kupię ci nowy, nie martw się - pogłaskałam go po włosach.
- Trzymam cię za słowo!
  Partnerka Lou dołączyła do nas po pięciu minutach. Gdy zajęła miejsce w fotelu, zaczęłam mówić. W mojej opowieści było dużo Liama, na co oboje reagowali poruszaniem brwiami lub cichym chichotem.
- Zayn to dupek. Nie powinnaś się nim w ogóle przejmować - pokręcił głową.
- On ma rację. Gdyby chłopak kiedykolwiek nazwał mnie dziwką, uwierz mi, że moje uczucia do niego, natychmiast przeszły by w te negatywne i złe - dodała dziewczyna.
- Staram się o nim nie myśleć. Payne skutecznie mi w tym pomaga, ale..
- Pomaga, śpiąc z tobą w łóżku? - zaśmiał się Louis, przerywając mi.
- Przestań! - uderzyłam go z pięści w ramię.
- Kath, on ci się podoba - odrzekła Alice.
- Niby na jakiej podstawie wysnułaś takie wnioski? To, że dobrze o nim mówię jest przecież jedynie wyrazem wdzięczności, za to, co dla mnie robi.
- Ale pozwalasz mu na bardzo wiele, jak na przykład spanie w jednym łóżku. Zawsze, kiedy cię dotyka, przechodzą przez ciebie jakieś prądy, a w jego uścisku czujesz się dobrze i bezpiecznie. Nie masz ochoty odrywać się od jego klaty. To nie jest tylko wdzięczność - pokręciła głową.
  Powtórzyłam sobie jej słowa w głowie i nie mogłam uwierzyć, że rzeczywiście może mieć rację. Co prawda Harry'ego traktuję w podobny sposób, jak mojego opiekuna, ale o Hazzie nie myślałam tyle i nie mówiłam o nim, ani też nie reagowałam na jego dotyk w ten sposób.
- Nawet jeśli.. Powiedział, że nie chce się z nikim wiązać - odrzekłam.
- Kath, przyznałaś właśnie, że na niego lecisz! - zawołał radośnie Tommo.
- Nie wiem jak to do końca jest.
- Zayn może się pieprzyć, Zayn może się pieprzyć - zanucił chłopak, robiąc jakieś dziwne ruchy rękoma.
- Co on dzisiaj brał? - zmarszczyłam czoło, spoglądając na Johnson.
  Oboje się zaśmiali. Poprosiłam, byśmy przestali rozmawiać na te tematy. Zgodzili się, proponując obejrzenie jakiegoś filmu. Lou uparł się, byśmy zobaczyli Człowieka z blizną. Jego partnerka nie była zbyt przekonana, ale obdarował ją jednym ze swoich uroczych i przekonujących spojrzeń, więc w ostateczności uległa.
  Po seansie zamówiliśmy chińszczyznę.
- Kiedy zostanę ciocią? - odezwałam się, stwarzając niezręczną atmosferę.
- Jest jeszcze wcześnie - pokręciła głową Alice.
- Młodzi rodzice.. To dla dziecka najlepsze, co mógłby dostać - uśmiechnęłam się lekko.
- Katherine, czy twój dzisiejszy lunch ci nie zaszkodził? - rzucił mi mordercze spojrzenie Louis.
- Tylko żartowałam! Nieźle się spięliście - wywróciłam oczami.
- Och, tak? Więc wyobraź sobie, że to my zadajemy tobie takie pytanie.
- Odpowiedziałabym, że nie mam z kim go mieć - wzruszyłam ramionami.
- Jeszcze około dwóch koszmarów, po których pan bohater uśpi cię w swoich ramionach, a znajdziesz ochotnika - wystawił język w moją stronę.
- Jesteś dziś nie do zniesienia, wiesz? - wzięłam w rękę poduszkę i zaczęłam nią okładać jego ciało.
  Zjadłszy kolację, pożegnałam swojego brata oraz jego partnerkę i opuściłam mieszkanie. Po drodze wiele rozmyślałam nad słowami Alice, które na dobre utkwiły mi w głowie. Przypomniałam sobie te wszystkie sytuacje, w których Liam mnie dotykał i uzmysłowiłam sobie, że nie reagowałam normalnie. Gdy Harry mnie dotyka, nie zwracam na to większej uwagi, ale w przypadku mojego obrońcy, jest zupełnie inaczej.

- Ekhem - usłyszałam odchrząknięcie.
- Przepraszam, nie zauważyłam cię - powiedziałam, wchodząc do salonu.
- Jestem aż taki niewidzialny? Cholera, moja moc jest coraz silniejsza - zachichotał, siadając na kanapie.
- Bardzo zabawne, Payne - zajęłam miejsce obok niego.
- Wróciłaś jakaś przygnębiona - zauważył. - Czy coś się stało?
- Zrozumiałam, że jest dla mnie ratunek, ale nie w zasięgu mojej ręki - westchnęłam, spuszczając wzrok na swoje skarpetki.
- O czym ty mówisz? - zdziwił się.
- Nic ważnego, zapomnij - podniosłam głowę, uśmiechając się lekko. - Musimy pójść w któryś dzień na zakupy.
- Rzeczywiście, lodówka jest prawie pusta.
- Gdybym mieszkała sama, byłaby dopiero do połowy pusta.
- Aha, czyli mam rozumieć, że nie jestem tutaj mile widzianym gościem? Hmm, jeszcze niedawno wspominałaś, żebym nie wynosił się stąd zbyt szybko. Całkiem często zmieniasz zdanie.
- Wariacie, wcale nie miałam tego na myśli - szturchnęłam go lekko, chichocząc przy tym.
- Wiem, wiem, droczę się tylko, żeby cię rozbawić.
- Dziękuję. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak ważna jest dla mnie obecność kogoś takiego, jak ty. Dajesz mi dużo siły i nadziei na lepsze jutro - odparłam, zaglądając w jego brązowe tęczówki.
- To dla mnie czysta przyjemność - uniósł kąciki ust do góry, jednocześnie odsłaniając swoje bielutkie ząbki.
- Jak mam ci się odwdzięczyć za to, co dla mnie robisz? Masz jakieś życzenia?
- Niczego od ciebie nie oczekuję, Kath - pokręcił głową.
- Ale ja chciałabym zrobić w końcu coś dla ciebie.
- Dobrze, więc pójdź jutro ze mną na kręgle.
- Na kręgle? - uniosłam jedną brew do góry. - Nie umiem grać w kręgle.
- Nauczę cię, nie martw się oto - położył swoją dłoń na moim udzie, co wywołało u mnie dreszcze. - To jak? Zgadzasz się?
- Oczywiście, że tak, ale.. czemu to właśnie ja mam z tobą iść?
- Bo nikogo innego nie mam, a z Taylor nie zamierzam spędzać więcej czasu, niż powinienem.
- Ach, tak - skinęłam głową.
- Kath?
- Hm?
  Siedzieliśmy obok siebie, stykając się ramionami. Ja patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Och, miałam taką ochotę go pocałować, że chyba nikt nie jest sobie w stanie tego wyobrazić! A wszystko przez mojego ukochanego braciszka i jego dziewczynę! Musiałam jednak trzymać swoje pragnienia na wodzy, by nie dopuścić do czegoś, czego bym później żałowała.
- Może dzisiaj będę z tobą spał od początku? Sprawdzimy, czy pod moją obecnością znów będą ci się śniły koszmary. Co ty na to?
- Naprawdę chcesz się dla mnie tak poświęcać?
- To żadne poświęcenie - przewrócił oczami. - Nie lubię słuchać twoich krzyków i patrzeć jak płaczesz. Poza tym, wygodnie mi się z tobą śpi.
- Przestań, bo się rumienię.
- Wiesz, że lubię, kiedy twoje policzki są zaróżowione. Wyglądasz wtedy uroczo.
- A jak ich nie mam, to wyglądam nieuroczo?
- Tylko w jednym procencie mniej uroczo, niż z wypiekami na twarzy, przysięgam.
- Okej, wierzę - zachichotałam. - Liam?
- Nie, nie zaniosę cię do góry.
- Hej! Nie to miałam na myśli - szturchnęłam go. - Pomyślałam, że może pójdziemy na kręgle z Emily i Niallem? Mógłby też do nas dołączyć Lou z Alice. Nie uważasz, że byłoby fajnie?
- Uff, dobrze, że przyszło ci to do głowy, bo chyba bym zwariował, będąc z tobą tyle czasu sam na sam.
- Powiedz, że to był żart, bo inaczej..
- Bo inaczej, co? - uśmiechnął się chytrze.
- Spotka cię los mojej niezniszczalnej pięści i pójdziesz jutro na zajęcia z obitym okiem - zacisnęłam swoją dłoń w pięść, by mu ją zademonstrować.
- To ja poproszę od razu dwa podbite oka, do pary - zamknął oczy i wysunął twarz odrobinę do przodu, czekając na atak.
- Palant - rzuciłam i wstałam z kanapy.
- Za to oszczerstwo, możesz dziś w nocy w ogóle nie zasnąć - zawołał.
- Już się boję! - odkrzyknęłam, wchodząc po schodach na górę.
  Wreszcie oderwałam się od jego pięknych oczu, cudownego uśmiechu oraz niesamowicie pachnących perfum. Odkąd Johnson uświadomiła mi, że zwyczajnie lecę na Liego, po prostu trudno mi wysiedzieć tak blisko jego twarzy i nie zrobić nic, by zaspokoić swoje pożądanie. To naprawdę całkiem trudne.
  Po kąpieli weszłam do swojego pokoju, w którym szatyn już leżał na łóżku, oznajmiając jak mąż żonie, że na mnie czeka. Śmiejąc się, ułożyłam się obok niego, a ten objął mnie swoimi silnymi ramionami.
- Jeśli nie masz na to ochoty, nie musisz mnie przytulać - odezwałam się, pocierając palcem jego skórę.
- Czujesz się bezpieczniej w moim uścisku? - spytał.
- Tak.
- Więc nie marudź.
  Zasnęliśmy.
  Rankiem obudziłam się, wciąż znajdując się w ramionach mojego obrońcy. Chcąc choć w małym stopniu odwdzięczyć mu się za to, co dla mnie robi, nastawiłam budzik na wcześniejszą godzinę, by przygotować mu śniadanie do łóżka. Wygrzebałam się spod jego objęć i zeszłam do kuchni. Postawiłam na coś prostego, jak tosty. Były gotowe w ciągu dziesięciu minut, więc kładąc je na talerzu i dodając do tego sok pomarańczowy, ruszyłam po schodach na drugie piętro. Otworzyłam drzwi od swojego pokoju i weszłam do środka. Szatyn wciąż jeszcze spał, a w pomieszczeniu panowały egipskie ciemności, bo rolety nie były jeszcze odsłonięte. Podeszłam do okna i pozwoliłam, by promienie słońca otuliły moją twarz.
- Dzień dobry - usłyszałam z tyłu zaspany głos Liama.
- Dzień dobry - obróciłam się w jego stronę.
- Zrobiłaś dla mnie śniadanie? - spojrzał na stojącą obok niego tacę z jedzeniem.
- Wypadałoby zrobić tym razem coś dla ciebie - uniosłam kąciki ust do góry.
- Dzięki, Kath - odwzajemnił gest, biorąc kęsa tosta.
  Po przygotowaniu się do pracy, oboje wyszliśmy z mieszkania.
- Zupełnie zapomniałam, że mam iść po Martinę! - złapałam się za głowę.
- Więc idź po nią, a ja pójdę prosto na uniwerek. Do zobaczenia później - pomachał mi i odszedł.
  Pod domem studentki pierwszego roku, znalazłam się dziesięć minut później. Okazało się, że długo już wyczekiwała mojego nadejścia. Jest bardzo zdenerwowana i podekscytowana na poznanie Hazzy. Zupełnie jej nie rozumiem. Styles to największy idiota na świecie! Jak może tak bardzo podobać się jakieś dziewczynie?
  Dotarłyśmy do szkoły i przekroczyłyśmy próg. Dokładnie się rozejrzałam, ale nigdzie nie dostrzegłam swojego przyjaciela z burzą loków na głowie. Gdzież on się podziewa?
- Zadzwonię do niego - oznajmiłam.
  Wyciągnęłam telefon i wystukałam jego numer. Jeden sygnał, drugi, trzeci.. Cisza! Wybrałam numer ponownie, ale znów odezwała się cisza. Zaczęłam się martwić.
- Idź na zajęcia. Ja spróbuję się dowiedzieć, dlaczego nie przyszedł się z nami przywitać - odparłam, kierując się w stronę biblioteki.
  Przez całą drogę próbowałam dodzwonić się do Harry'ego, ale za każdym razem nikt nie podnosił słuchawki. W końcu, w akcie desperacji, zadzwoniłam do Gemmy. Jak na złość, ona również nie odbierała! Jedynym ratunkiem, była Anne. Pokładałam w niej wielkie nadzieje, które rozmyły się w mgnieniu oka. Miała wyłączony telefon.
- Czym się tak martwisz? - zapytał Horan, przychodząc wraz z swoją dziewczyną na przerwie.
- Nie ma Hazzy. Nikt z jego rodziny nie odbiera telefonu. Nie wiem co się dzieje - pokręciłam smutno głową.
- Po pracy pójdziesz do niego do domu i dowiesz się o co chodzi, spokojnie - zapewniła mnie Emily.
- Tak, masz rację - westchnęłam. - Posłuchajcie, macie ochotę dziś na kręgle?
- Z kim? - zainteresował się blondasek.
- Ze mną i Kath - w pomieszczeniu zjawił się Payne.
- Jasne, chętnie poznam chłopaka, który dzieli jedno mieszkanie z moją przyjaciółką - roześmiała się dźwięcznie Forbes.
- Miło, że wyrażacie swoją zgodę - skinął głową, puszczając do mnie oczko.
- Czy ty jej przypadkiem nie podrywasz? - szturchnęła go lekko w ramię.
- To tak po przyjacielsku - wtrąciłam. - Liam nie chce się na razie z nikim wiązać.
                                                  ***
  Nareszcie, pomyślałam. Koniec pracy! Mogłam w końcu pójść do domu Stylesów i dowiedzieć się co jest grane. Przez cały dzień nie myślałam o niczym innym, jak o swoim przyjacielu. Bardzo się o niego martwiłam, zwłaszcza, że nikt nie odbierał moich telefonów. Nieźle im się dostanie za olewanie mojej osoby!
  Dotarłam do celu. Bez pukania weszłam do środka, rozbierając w holu buty, by nie nabrudzić. W samych skarpetkach podążyłam głębiej, rozglądając się na boki. Ani jednej żywej duszy! Przerażona ruszyłam na górę, mając nadzieję, że nic złego się nie dzieje.
  Weszłam do pokoju Harry'ego i zastałam go leżącego w łóżku, a wokół stała jego rodzina.
- Co się z nim dzieje? - zapytałam, podchodząc bliżej.
- Ma wysoką gorączkę. Dużo majaczy, nie dokańcza zdań.. Bardzo się o niego martwię - powiedziała smutno Anne.
- To tylko gorączka - położyłam rękę na jej ramieniu. - Czy mogłabym z nim posiedzieć? Odpocznijcie trochę.
- Jasne - uśmiechnęła się lekko Gemma. - Chodź, mamo.
  W pomieszczeniu zostałam tylko ja oraz mój przyjaciel. Spojrzałam na jego twarz. Był blady, a z jego czoła ściekały strużki potu. Mimo złego stanu, uśmiechał się.
- Jak się czujesz?
  Nie odpowiedział mi konkretnie na pytanie, tylko zaczął znów coś majaczyć. W którymś momencie usłyszałam coś, co wprawiło mnie w wielkie zaskoczenie.
___________________________________________

Od autorki: Witam wszystkich w to dosyć ładne, niedzielne popołudnie. Został mi już tydzień ferii. Trzeba go jak najlepiej wykorzystać :D
 Jak podoba wam się rozdział? Co myślicie o relacji Liam-Kath? Co powiecie o takich bohaterach jak Lou czy Alice? Jak myślicie, co powiedział Harry podczas swojego majaczenia? Czekam na wasze propozycje! CZYTASZ=KOMENTUJESZ
 PS dzięki za 7 tysięcy wyświetleń ♥.
 Nie zanudzam dłużej. Miłego dnia, skarby. x

18 komentarzy:

  1. Yay ten rozdział jest cudowny <3
    Mmm Lath <3
    Hazz pewnie powie że ją kocha czy coś w tym stylu bo coś musi się skomplikować za dużo byłoby dobrego :3 Miłego tygodnia ferii życzę :)
    Ania Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział znakomity bardzo mi się podoba i czekam na nastepny rozdział.
    Liam i Kath są tacy słodcy i zabewne jeszcze kiedyś beda razem.Sa uroczy.Louis i Alice są wspaniali.Kath powina brac z nich przykład.Wyobrażam sobie mine Kath jak ich przyłapała haha.Nie wiem co takiego Hazz powiedział.Po glowie choci mi rózne mysli.No,ale moie przybuszczenie moze byc trawne.
    Gratuluje 7 tyś wyświetlen.Nowy blog a jyz tyle wyś.Ja prowadze bloga od 10 miesiecy a z poczotku byko cieżko.
    Miłego dnia i życze ci abys ten tydzien feri spedzila milo.
    Diana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabij mnie, zabij! Nie wiem czym, nie wiem jak, ale zabij za to, że nie komentowałam od dwóch rozdziałów. DWÓCH. To coś jak wysadzenie sejmu, ale o wiele gorsze. Natomiast teraz postaram się wszystko naprawić. A więc zaczynając od początku, to Liam jest per-fect. Nie wyobrażam sobie lepszego chłopaka dla Kath, a Zayn, cytując Louisa „Niech idzie się pieprzyć, niech idzie się pieprzyć”. :) Widzę, że wykreowałaś dwóch nowych bohaterów, o których być może powstaną komiksy: Niewidzialny Liam i Kath, właścicielka niezniszczalnej pięści ^^ Zayn to dupek, choć nie ukrywam że przystojny, ale jednak dupek, bo jak można tak potraktować kogoś tak cudownego, jak Katherine? Wpadka Lou i jego teksty powalają mnie na kolana, a co do Hazzy: pewnie wyda, że zakochał się Katherine. Szczerze cieszyłabym się z takiego obrotu spraw i chyba ta opcja najlepiej mi pasuje. Mam nadzieję, że trzynasty nie będzie pechowy, prawda? Gratuluję 7 tys. Wyświetleń. Oby tak dalej! Camille xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, Liam jest taki słodki :), ciekawa jestem co tam Harry powiedział na końcu, czekam z niecierpliwością na następny rozdział :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, z resztą jak wszystkie :) gratuluję 7 tys. wyświetleń.
    P.S. kiedy będzie następny rozdział .? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow Kath zakochana w Liam'ie? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Zapraszam na:
    http://moje-zycie-jest-nudne-bez-ciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. naprawdę świetny rozdział, mam nadzieje, że następny będzie jeszcze lepszy i że nie będe musiała długo czekać. gratuluje 7 tyś wyświetleń, ale nie ma się co dziwić skoro tak dobrze piszesz. to jest jedno z moich ulubionych ff <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Miłość kwitnie :D Cos mi się wydaje że Harry powie że kocha Kath <33

    Nie moge sie już doczekać nexta!


    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Harry ;c a Liam taki słodziaśny haha :D

    OdpowiedzUsuń
  10. A wiec ARCYDZIEŁO kochaniutka :D zapraszam do mnie :D http://false-impression-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ouu wydaje mi się ze Harry powie Kath, że ja kocha.. w sumie fajna by była z nich para ale zdecydowanie wole Kath i Liama. Liam jest dla niej taki uroczy i wspaniały. *.*

    Boże, gdzie się podziewają tacy dżentelmeni?

    Oczywiście rozdział jak kazdy inny jest wyrąbany w kosmos ! <3

    Chciałabym Cie kiedys spotkac i przytulić, tak o, po prostu ;*

    XYZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chciałabym wytulić wszystkich was, za to, że wciąż czytacie moje wypociny :*

      Usuń
    2. Też chce dołączyć do tych uścisków :D

      Usuń
  12. OMG co on powie OMG, nie mogę się doczekać naprawdę ... Rozdział jak zawsze genialny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny jak zwykle :D W takim momencie przerwać :< czekam na następny :D Jejku świetny *,* :D Mam nadzieję że za niedługo dodasz rozdział :D /K.

    OdpowiedzUsuń
  14. rozdzial jest swietny, zreszta jak zawsze :D zaraz zabieram sie za czytanie 13 rozdzialu ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojejku! Kontakty Kath i Liama są cudowne... oni... oni są tacy idealni *.*

    OdpowiedzUsuń