czwartek, 22 maja 2014

Rozdział trzydziesty szósty.

  Blondasek stał przede mną z spuszczoną głową. Czekałam na jego odpowiedź, ale nie zapowiadało się na to, bym ją usłyszała.
- Hej, Niall - podeszłam bliżej niego, kładąc rękę na jego ramieniu - Pamiętasz, że to ja, Kath? Twoja przyjaciółka?
- W porządku, powiem ci - westchnął, wiedząc, że i tak to z niego wyciągnę. - Chodzi o to, że Emily ma idealne życie; rodziców, którzy są gotowi zrobić dosłownie wszystko, byleby ich córka była szczęśliwa, oraz siostrę, z którą pokłóciła się ostatnio prawdopodobnie co najmniej rok temu - podniósł na mnie swoje oczy - Przyszedłem z tym wszystkim do ciebie, bo pomyślałem, że ty znacznie bardziej mnie zrozumiesz i będziesz wiedziała co robić.
- Bardzo mi to schlebia - powiedziałam, po czym zaraz dodałam; - Ale to nie oznacza, że twoja dziewczyna nie powinna o wszystkim wiedzieć. Nialler ona widzi, że coś się dzieje i zaczęła mnie wypytywać. Niczego jej nie wyjaśniłam, ponieważ sądzę, że powinieneś to zrobić osobiście. I chciałabym, żebyś zrobił to jak najszybciej, gdyż nie jest łatwo okłamywać mi Em.
- Dzięki, że dotrzymałaś obietnicy - przytulił mnie do siebie delikatnie. - Przepraszam, że postawiłem cię w takiej sytuacji. Masz rację, powinna wiedzieć co się stało, bo związek powinien opierać się przecież na szczerości. Dziś jej o wszystkim opowiem - odsunął się, patrząc mi w oczy - I nie martw się, wytłumaczę jej, że o niczym jej nie wspomniałaś, bo cię o to poprosiłem.
- Cieszę się, farbowany - uśmiechnęłam się, co chłopak natychmiast odwzajemnił.
- Skoro już tu jestem, to chciałbym wiedzieć co u ciebie - odparł, zajmując moje miejsce przy biurku, na co obdarowałam go złowrogim spojrzeniem.
- Cóż, Karen mnie zaskoczyła. Spodziewałam się, że potraktuje mnie tak, jak podczas mojej wizyty z Liamem w jej domu, i właściwie początek naszego spotkania na to wskazywał, lecz już w chwilę później okazało się, że mamy wspólne hobby i tematy do rozmów.
- To bardzo dobre wieści, Katherine! Niepotrzebnie tak się zamartwiałaś, prawda?
- Prawda - skinęłam. - Zaproponowała mi, żebyśmy ze względu na dziecko wprowadzili się do rezydencji Payne'ów.
- Zgodziłaś się? - uniósł swoją brew do góry.
- Powiadomiłam ją, że chciałabym to najpierw uzgodnić z Liamem. Dziś przy lunchu mamy przemyśleć tą ofertę.
- A ty zastanowiłaś się już, czy to dobry pomysł?
- Nie wiem, Nialler - wbiłam wzrok w ścianę.
- Sądzę, że powinnaś przede wszystkim podziękować Karen za chęć pomocy i w ramach wdzięczności, przeprowadzić się. Byłaś przerażona tym, jak sobie poradzicie z waszym małym szkrabem, skoro totalnie nie macie doświadczenia, a matka Liama przyszła z odsieczą - powiedział dość niepewnie, nie wiedząc jak zareaguje.
- Może i masz rację, ale i tak mam wątpliwości.
- Mam nadzieję, że Payno je rozwieje. Spadam na lekcje. Obiecuję, że wszystko powiem Emily. Miłej pracy - musnął delikatnie mój policzek i opuścił bibliotekę, tak jak pozostali studenci, którzy zaszyli się tutaj podczas przerwy.
  Opadłam na krzesło, zastanawiając się nad słowami przyjaciela. Zupełnie nie wiedziałam jaką powinnam podjąć decyzję.
                                                     ***
- Cześć kochanie. - Drzwi otworzył mi mój obrońca, całując delikatnie w usta na powitanie.
- Chyba ktoś ma dziś dobry humor - zaśmiałam się pod nosem, zdejmując swoje obuwie.
- To przez tą pogodę - oparł się o framugę wyjściowych drzwi i spojrzał przed siebie.
  Rzeczywiście, na zewnątrz było pięknie. Słońce delikatnie otulało zmęczone i smutne twarze, powodując szeroki uśmiech, a białe, puszyste chmury powoli przesuwały się po błękitnym niebie.
  Objęłam szatyna od tyłu.
- Jak nauka do egzaminu? - musnęłam go w szyję, musząc przy tym odrobinę podnieść się na palcach.
- Trudno się na niej skupić, kiedy ciągle o tobie myślę, a Loki zachęca mnie do wspólnej zabawy - odparł, obracając się przodem do mnie.
- Zadomowił się, więc będzie jeszcze bardziej rozrabiał - wzruszyłam ramionami.
- To nie było zbyt pocieszające - wywrócił oczami, przybliżając się do mnie i złączając nasze w usta w namiętnym pocałunku. - Natomiast to, owszem.
  Śmiejąc się, ruszyliśmy do kuchni, gdzie roznosiły się przepiękne zapachy, na które aż zaburczało mi w brzuchu, a stół był już nakryty dla naszej dwójki.
- Co upichciłeś? - zainteresowałam się, zajmując miejsce przy stole.
- Lazanię, madame - postawił przede mną półmisek z lazanią.
- Wygląda apetycznie - skomentowałam, biorąc jeden z kawałków.
  Zaczęliśmy jeść, rozmawiając o codziennych sprawach i zbliżającym się teście Liego. Próbowałam jak najdłużej zagadywać go różnymi błahymi tematami, byśmy nie zaczęli mówić o sprawie, której za wszelką cenę starałam się uniknąć.
- Mieliśmy obgadać propozycję mojej mamy - odezwał się, popijając jedzenie sokiem jabłkowym.
  Cholera.
- Tak, mieliśmy - przytaknęłam, wzdychając. Czemu łudziłam się, że zdołam ominąć tą rozmowę?
- Więc.. co o tym sądzisz? - odłożył sztućce na talerz i oparł brodę na swoich dłoniach.
- Nie mam pojęcia, Leeyum - wydukałam, zaskoczona, że w ogóle to powiedziałam.
- Masz wątpliwości? Jakie? - zmarszczył czoło, przypatrując się każdemu mojemu ruchowi.
- Oczywiście uważam, że to bardzo szlachetne ze strony Karen, że chcę nam pomóc, ale - odsunęłam od siebie pusty talerz i złożone ręce położyłam na stole - boję się, że kiedy wprowadzimy się do twojego rodzinnego domu, ktoś z domowników bądź służby mnie nie polubi, boję się, że nie będziemy mieli prywatności, boję się, że moi bliscy nie będą mogli mnie tak często odwiedzać, jak tutaj, boję się, że będziemy musieli oddać Lokiego, boję się, że będziesz poświęcał mi znacznie mniej uwagi.. Och, jest tyle rzeczy - spuściłam wzrok na swoje palce, bawiąc się kciukami.
- Przepraszam Katherine, ale.. - wybuchnął śmiechem, powodując, że zmarszczyłam czoło. Co ja takiego zrobiłam, co okazało się być tak bardzo zabawne? - Twoje wątpliwości są absurdalne. Mamy zamieszkać z moją rodziną, nie w więzieniu, kochanie.
- Liam potraktuj mnie poważnie, bo to co ci właśnie wyznałam, naprawdę zaprząta moją głowę od momentu zaczęcia tego tematu przez Karen.
- W porządku - uspokoił się, przeczesując ręką swoje włosy. - Zupełnie cię nie rozumiem. Nasza służba składa się z ludzi szczerych, miłych, uczciwych i pracowitych, więc nie ma opcji, że ktoś mógłby cię nie polubić. Jeśli zaś chodzi o członków mojej rodziny, to nie poznałaś jedynie Ruth, z którą z pewnością znajdziesz wspólny język. Loki należy do m o j e j rodziny, więc rodzice muszą uszanować obecność szczeniaka w domu. Myślę, że mogą go z czasem naprawdę polubić - uśmiechnął się wyciągając do mnie rękę. Gdy ją złapałam, wylądowałam na jego kolanach. - Twoi bliscy, to również i moi bliscy, więc mogą bywać w naszym apartamencie zawsze, kiedy będą mieli na to ochotę - przysunął się bliżej i zetknął nasze czoła, zamykając oczy. - Ty i nasze dziecko jesteście ważną częścią mojego życia. Zmieniamy tylko dach nad głową, nie nasze stosunki. Wciąż będę o ciebie dbał, pomagał ci, a co niedziele robił śniadania do łóżka, tak jak to do tej pory bywało.
  Nie wiedziałam co powiedzieć. Chłopak brzmiał naprawdę szczerze, więc nie miałam powodu do protestów. Uspokoił moje myśli, które poczęły już stwarzać czarne scenariusze.
  Pocałowałam go wśród ogarniającej nas ciszy.
- Więc mam przekazać mamie dobrą nowinę? - odsunął się ode mnie, obejmując na powrót w talii.
- Chyba tak - skinęłam.
- Bardzo mnie to cieszy - ucałował moje czoło. - Może od razu zabierzemy się za spakowanie twoich najważniejszych rzeczy?
- Co z twoją nauką? Materiału jest naprawdę wiele, a nie chciałabym byś stracił swoją szansę na spełnienie marzenia - mruknęłam, bawiąc się jego włosami.
- Pozostały jeszcze trzy dni, dam sobie radę - oznajmił.
  Payne poszedł spakować swoje ubrania, książki oraz sprzęt, który udało mu się zabrać z domu, do pokoju, naprzeciw którego każdego dnia zasypialiśmy w swoich ramionach, a w którym aktualnie siedziałam na podłodze, przypominając sobie pierwszą noc spędzoną w tym mieszkaniu, pierwszego gościa, którym był Zayn, pierwszą imprezę.. Tyle wspomnień!
- Wciąż nie zaczęłaś? - usłyszałam nad sobą głos Liego.
- Skupiłam się na wspomnieniach - bąknęłam, bawiąc się zamkiem od swojej walizki, która leżała obok, gotowa na pakowanie.
- Polubisz nasz nowy dom, przysięgam - usiadł obok mnie.
- Mam taką nadzieję - uśmiechnęłam się do niego lekko. - Hej, pomyślałam, że powinnam sprzedać moje gniazdko i za otrzymane pieniądze kupić sobie jakieś małe auto. Co ty na to? - uniosłam swoje brwi do góry.
- To dobry pomysł - przytaknął. - Ale wstrzymaj się jak na razie z sprzedażą.
- Wiem. Dopóki nie stwierdzę, że czuję się dobrze w twoim domu, nie będę nawet o tym myślała.
- Więc zabieraj się do pakowania - szturchnął mnie lekko, otwierając drzwi od mojej szafy. - Pójdę spakować twoje kosmetyki z łazienki - oznajmił, podnosząc się i opuszczając pomieszczenie.
  Wkładałam swoje ubrania do walizki, myśląc o Zaynie i jego siostrach. Powinnam do nich pójść, powiedzieć, że się wyprowadzam i porozmawiać chwilę z Malikiem. Ostatnim razem widzieliśmy się na moich urodzinach. Aż wstyd mi, że od tego czasu nie wysłałam mu nawet esemesa z zapytaniem 'co słychać?'.
  Na dnie szafy znalazłam bluzkę, którą wręczył mi Mulat w rocznicę miesiąca naszego związku. Totalnie nie trafił w mój gust, więc od razu wrzuciłam ją głęboko do szafy. To dziwne, że od tego wydarzenia minął już prawie rok. Pamiętam to wszystko, jakby działo się dosłownie wczoraj.
- Nie poradzisz sobie bez mojej pomocy, prawda? - zaśmiał się, wchodząc ponownie do pokoju i po raz kolejny widząc jak po prostu siedzę i myślę.
  Po spakowaniu przeze mnie trzech walizek; dwóch z ubraniami oraz butami, jednej z najważniejszymi rzeczami, takimi jak kosmetyki, ładowarka do telefonu czy zdjęcia, które stały na pułkach i komodach, znieśliśmy wspólne nasze walizki do salonu.
- Zadzwonię do Noela, żeby przyjechał. Nie uda nam się zanieść tego bagażu i Lokiego. Jest tego zbyt wiele - odezwał się Liam, znosząc z góry ostatnią walizkę.
- Kim jest Noel? - zainteresowałam się.
- Szofer, który pracuje dla nas od bardzo dawna. To facet w średnim wieku, z żoną i dwójką dzieci - wyjaśnił.
- Żyjesz jak w bajce - mruknęłam, poprawiając swoje długie, brązowe włosy.
- Moi rodzice za wszelką cenę starali się, by zapewnić mnie i moim siostrom jak najwygodniejsze życie, jednocześnie nie zapominając o rodzinnym cieple.
- To dobrze. Większość rodziców skupia się na pracy, totalnie olewając swoje pociechy - pokręciłam lekko głową, a potem spojrzałam na niego z nadzieją. - Masz coś przeciwko, jeśli pójdę do sąsiadów? Chciałabym im powiedzieć, że się wyprowadzamy i pogadać chwilę z Zaynem, jeśli będzie w domu.
- Dlaczego pytasz mnie o pozwolenie? - zdziwił się, unosząc brwi. - Śmiało, idź. I pozdrów ode mnie Zacka!
  Musnęłam delikatnie policzek szatyna i po obraniu obuwia, ruszyłam do mieszkania znajdującego się obok mojego. Nacisnęłam na dzwonek i po kilku sekundach drzwi otworzyła mi Trisha.
- Dzień dobry - powitałam ją z uśmiechem, co natychmiast odwzajemniła.
- Witaj, Katherine. - Wpuściła mnie do środka. - Dziewczyny są w pokoju Wal, a Zayn u siebie - powiadomiła mnie.
- Dziękuję.
  Skierowałam się do pierwszego wskazanego przez kobietę miejsca.
- Hej - weszłam do środka.
- Kath! - zawołały równocześnie, śmiejąc się pod nosem.
- Co słychać? Co porabiacie? - Usiadłam obok nich na łóżku.
- Doniya ma w przyszłym tygodniu randkę, z przystojniakiem którego poznała w Sturbuksie, rozlewając na niego kawę, i szukamy dla niej czegoś odpowiedniego na tę okazję - wypaliła jednym tchem Waliyha, jak to miała w zwyczaju, kiedy była czymś nieźle podekscytowana.
- Co to za przystojniak? - poruszyłam zabawnie brwiami.
- Ma na imię Ben, jest wysokim blondynem o niebieskich oczach i cudownym uśmiechu - odparła, nie mogąc powstrzymać uniesienia kącików ust do góry.
- I ma seksowny głos - dodała za nią Wal.
- Wydaje się naprawdę hot - zachichotałam. - Będę trzymać kciuki, żeby randka wyszła jak najlepiej!
- Dzięki.
- Muszę wam coś powiedzieć - zaczęłam, powracając do poważnego wyrazu twarzy.
- Nie strasz nas tą swoją miną, tylko gadaj co się dzieje - zmarszczyła czoło młodsza z sióstr.
- Zdecydowaliśmy się z Liamem na przeprowadzkę do jego rezydencji, ze względu na dziecko, więc obawiam się, że nie będziemy dłużej sąsiadkami - zrobiłam smutną minę, dodając; - Ale możecie wpadać, kiedy wam tylko najdzie ochota, do mojego nowego miejsca zamieszkania.
- Rezydencji? - Waliyha otworzyła szerzej oczy. - Jak wielki jest jego dom?
- W a l! - skarciła ją Doniya, spoglądając na mnie przepraszająco. - Oczywiście będziemy odwiedzać cię jak najczęściej. Nie zapomnij nas powiadomić, jeśli będziesz chciała pójść na zakupy!
- Wy również nie zapomnijcie - wstałam z łóżka, powoli kierując się do drzwi. - Miło było was zobaczyć. Pa!
- Pa! - odpowiedziały równocześnie, machając rękoma.
  Stanęłam na korytarzu, przed wejściem do pokoju Malika. Wzięłam kilka wdechów i wydechów za nim nacisnęłam na klamkę.
  Weszłam do pomieszczenia, rozglądając się. Już nie pamiętam kiedy byłam w nim ostatni raz. Mulat siedział na łóżku, żywo gestykulując rękoma, by nadać rozmowie telefonicznej odrobinę emocji.
- Przepraszam, oddzwonię później - odparł, kiedy zobaczył jak wchodzę przez framugę drzwi. - Cześć, Kath - uśmiechnął się szeroko, wskazując na miejsce obok siebie.
- Z kim rozmawiałeś? - spytałam, siadając obok niego.
- Z Eve - odpowiedział, nie przestając się uśmiechać.
- Naprawdę? - zamrugałam kilkakrotnie.
- Naprawdę - powtórzył.
- Widzę, że dobrze się dogadujecie - spojrzałam na niego podejrzliwie, a on od razu zrozumiał co próbuję od niego wyciągnąć.
- Po twoich urodzinach zadzwoniłem do wujka - zaczął, poważniejąc - On poradził mi, bym zmierzył się ze swoją przeszłością, co korzystnie na mnie wpłynęło, ponieważ mimo tego, że jesteś teraz z innym facetem, nie chciałem cię stracić i ważna jest dla mnie twoja przyjaźń. Od zawsze dawał mi dobre rady, więc postanowiłem zaciągnąć się jego zdania i tym razem. Nie wiedziałem co zrobić w związku z Eve. To naprawdę fantastyczna dziewczyna. Wuj zasugerował mi, bym spróbował małymi krokami. Myślałem nad tym całą niedzielę, przez co wydawałem się być trochę nieobecny, martwiąc tym Doniyę. Również i z nią obgadałem ten temat. Przyznała rację wujowi, zachęcając mnie do wysłania Eve miłej wiadomości. Zgodziłem się. Zaczęliśmy esemesować. Dziś po raz pierwszy do mnie zadzwoniła, bo niezupełnie wiedziała co ma z robią z zatkaną toaletą - zachichotał.
  Słuchając tego, wydawało mi się, że to jakiś sen. Przecież jeszcze niedawno to ja byłam dziewczyną Zayna, która była zazdrosna o każdą laskę, która kiedykolwiek na niego spojrzała. A teraz oboje żyjemy wyłącznie w przyjacielskich stosunkach i nie ogarnia mnie zazdrość, czy złość, bo Malik zaczyna nowe życie, które prawdopodobnie podzieli z Eve.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - aż klasnęłam w dłonie, nie mogąc pohamować wkradającego się na moją twarz uśmiechu.
- Też się cieszę.
- Więc kiedy randka? - uniosłam swoją brew do góry.
- R-randka?
- Chyba nie myślałeś, że wasza relacja będzie opierać się jedynie na esemesach i ewentualnych rozmowach telefonicznych - wywróciłam oczami, siadając po turecku.
- Owszem. Ale nie zastanawiałem się jeszcze nad.. randką - spuścił wzrok.
- Zayn - powiedziałam uroczyście, czekając aż znów na mnie spojrzy. - Skoro tak dobrze się dogadujecie, powinniście się umówić. Wiem, że randka może być dla ciebie większym krokiem, na który nie jesteś jeszcze gotów, dlatego myślę, że moglibyście się spotkać jako przyjaciele.
- Nie wiem czy to dobry pomysł - westchnął.
- Spróbuj, Zayn. Pójdźcie na imprezę do Andy'ego, która odbędzie się jutro w jego domu. Nie będziecie skazani wyłącznie na swoje towarzystwo i dodatkowo oboje odrobinę się zabawicie.
- Cóż.. To nie najgorszy plan - przyznał, rozluźniając się.
  Dalsza rozmowa kręciła się wokół imprezy u Samuelsa. Wciąż nie mogłam nadziwić się temu, z jaką łatwością przyszło nam siedzieć obok siebie i normalnie rozmawiać, po tym wszystkim, co nas łączyło i jak silne były nasze uczucia. To oczywiście nie oznaczało, że chciałabym cokolwiek zmieniać.
- Chyba powinnam się już zbierać. - Na moją twarz wstąpił grymas, kiedy Payne wysłał mi esemesa z wiadomością, że Noel będzie za dwie minuty.
- Zostań jeszcze - poprosił, rzucając mi błagalne spojrzenie.
- Muszę iść, Malik - wstałam z łóżka. - Przyszłam tutaj, by powiedzieć ci, że razem z Liamem przeprowadzamy się do jego rodziców. Robimy to ze względu na dziecko, sam rozumiesz, brak doświadczenia i wiedzy na temat niemowląt nie pozwoliłby nam na przetrwanie w moim mieszkaniu.
- Szkoda, że już nie będziemy sąsiadami. Mam jednak nadzieję, że to nie znaczy, iż nasze stosunki ulegną zmianie.
- Skąd! - zapewniłam go.
  Mulat wstał i podszedł do mnie, otaczając swoimi ramionami. Objęłam go wokół talii, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Dziękuję za rozmowę - powiedział, odsuwając się ode mnie.
- Cała przyjemność po mojej stronie - uśmiechnęłam się. - Zapomniałabym! Masz pozdrowienia od Liego. - Przypomniałam sobie nagle.
- Również go pozdrów.
- W porządku. Pa!
- Narazie, Kath!
                                                     ***
  Noel okazał się być naprawdę miłym facetem, z którym przyjemnie odbyliśmy drogę do rezydencji Payne'ów. Po zaparkowaniu przez niego czarnego Range rovera, wysiedliśmy z samochodu, zabierając swoje walizki, z którymi pomógł nam Noel.
- Witaj w domu, kochanie - powiedział do mnie szatyn, całując w policzek.
  Przez kilka sekund rozglądałam się, jakbym była tutaj po raz pierwszy. Nie mogłam uwierzyć, że przyjdzie mi mieszkać w tym apartamencie, który był niezwykle duży i elegancki, czyli zupełnie nie pasujący do tak prostego człowieka, jakim jestem ja.
- Maya! - zawołał donośnie chłopak.
  W chwilę później stanęła przed nami młoda dziewczyna o długich blond włosach, niebieskich oczach i szczupłej figurze. Była niewiarygodnie śliczna. I pachniała drogimi, słodkimi perfumami, o których zawsze marzyłam.
- Tak, Liam? - zaszczebiotała, poprawiając swoje włosy.
- Czy mój pokój jest przygotowany? - zapytał, obejmując mnie ramieniem.
- Wszystko jest gotowe - potwierdziła skinieniem głowy, nie odrywając wzroku od Liego.
- Dobra robota. Jutro z rana rozpakujesz nasze walizki, brudne rzeczy wrzucając do prania.
- Jej też? - Maya wskazała na mnie palcem, krzywiąc się.
- Katherine jest moją dziewczyną, która w dodatku jest w ciąży. Chciałbym, żebyś dobrze ją traktowała - powiedział stanowczo.
- Tak jest, szefie - zasalutowała mu, odchodząc od naszej dwójki z grymasem.
  Chciałam wypytać o Mayę, ale uznałam, że to zbędne. Może tylko wydawało mi się, że dziewczyna mnie nie polubiła?
  Wnieśliśmy nasz bagaż do pokoju Liama, w którym pachniało cynamonowym odświeżaczem powietrza, a samo pomieszczenie błyszczało czystością.
- Wszyscy do późna są dziś w pracy, więc dopiero jutro poznasz Ruth i przywitasz się z pozostałymi członkami rodziny - poinformował mnie mój obrońca.
- Myślisz, że Ruth mnie polubi?
- To jest prawie pewne - zaśmiał się i podszedł do mnie, obejmując w talii. - Co ty na to, byśmy wzięli wspólny prysznic? - zaczesał moje włosy za ucho. - Mamy specjalnie przyrządy do masażu - zachęcił mnie, uśmiechając się łobuzersko.
- Chodźmy! - zawołałam radośnie, nie mogąc się już doczekać chwili relaksu.
                                                    ***
   W momencie, w którym przekroczyłam próg biblioteki, wracając od kserokopiarki, zadzwonił dzwonek na przerwę. Usiadłam za swoim biurkiem, porządkując papiery pana Wrighta, które musiałam skopiować, a w pomieszczeniu zaczęli gromadzić się studenci. Wtem dostrzegłam Martinę i jej wykrzywioną w grymasie twarz, z którą zmierzała w moją stronę.
- Co się stało? - wypaliłam zmartwiona.

___________________________________
Od autorki: Witajcie kochani! O cholera, ale gorąco, co? Tęskniłam za taką pogodą, a wy? :)
 Jak podoba wam się trzydziestka szóstka? Obstawialiście, że Nialler miał właściwie błahy powód by nie mówić Emily o jego problemach, czy podejrzewaliście, że to coś znacznie poważniejszego? Co sądzicie o wątpliwościach Kath, które ogarnęły ją przed podjęciem decyzji wprowadzenia się do Payne'ów? Były słuszne? Jak oceniacie relację Katherine i Liama? Myślicie, że polubicie Noela? A co z Mayą? I dlaczego Martina zjawiła się w bibliotece z nie najlepszą miną? Czekam na wasze komentarze ♥
 Jeszcze tydzień do mojego komersu, a 37 dni do końca roku szkolnego! ☺
 Miłego dnia, kociaki. xx

13 komentarzy:

  1. Rozdział genialny.Niall źle robi,że nie mówi nic Emily.Kath nie potrzebnie się martwi.Podejrzewam,że z Mayą,będą problemy.Dziewczyna ewidentnie leci na Liama,będzie robiła wszystko,aby go zdobyć.Takie jest moie zdanie.Noel to sympatyczny człowiek.Pewnie kelejna kłótnia z Harrym,albo coś innego.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh już nie wiem co pisać sół kocham to opowiadanie. Super rodział czekam na nastepny ily xx
    @_cutedimples_

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział oczywiście podobał mnie się jak każdy inny! :D
    Niall od początku powinien o wszystkim powiedzieć Emily. Dziewczyna powinna wiedzieć takie rzeczy. Zawsze może pocieszyć, no i znała by powód jego zmiany zachowania, co by jej tak nie męczyło jak to było przez ten czas.
    Świetnie, że Zayn dogaduje się z Eve. Mam nadzieję, że wszystko im się poukłada :))
    Myślę, że rodzina polubi Kath, ale co do Mai... nie wiem. Jakoś za nią nie przepadam i może coś wykombinować, ale mogę się mylić..
    I Martina! Nie wiem co się wydarzyło (i jestem tego niezwykle ciekawa), ale mam nadzieję, że to nic poważniejszego.
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D
    Ja również czekałam na taką pogodę i chciałabym żeby została taka jak najdłużej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo! No nie będę drugi raz tego pisać! W 100% zgadzam się z Dani :D ps. Ja już mam dość tego gorąca!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku genialny :D Nie mogę się doczekać nexta :D Ciekawe co z Martiną !!?? Ale nei chce sie domyślać :D szybko dodawaj rozdział to będę mogła się choć trochę zrelaksować xd Pozdrawiam :* :D /K.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny. Niall źle robi, że nie mówi o tym Emilly. Ciekawe co się dzieje z Martiną ? Życzę weny i z niecierpliwością czekam ne next ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem tylko tyle: zadupisty!!!!



    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno chodzi o Harr'ego. A Maya jeszcze namiesza w ich życiu, chociaż sama nie wiem, bo sama mówiłaś, że jeszcze chyba dwa rozdziały i epilog. Niall niesłusznie bał się rozmowy z Emily. Czekam na next :) xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej, świetny! Trzymaj tak dalej. Kath zamieszkała u Payne'ów co niezmiernie mnie cieszy. Czekam na kolejny. Camille xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Monia skarbie ty moje, czemu skończyłaś w takim momencie ja się pytam?? xx I weź tu teraz czekaj tyle czasu;) No ale taka już jesteś- lubisz zaskakiwać x Czekam na nn + jakbyś miała chwilę zapraszam do mnie:) http://then-it-is-time-for-you-to-shine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń