poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział trzydziesty siódmy.

- Pamiętasz, że wraz z Harry'm idziemy dziś na imprezę do Amandy Wilson, prawda? - Popatrzyła na mnie, a ja skinęłam w odpowiedzi. - Organizatorka utworzyła grupę na facebooku i miały do niej dołączać osoby, które się zjawią. Przejrzałam listę gości i natknęłam się na.. Jorge - przeczesała ręką swoje włosy. Zmarszczyłam czoło. Kim był Jorge? - To mój były chłopak, który wciąż przysyła mi e-maile o treści 'tęsknię' oraz 'ciągle nie mogę o tobie zapomnieć'. Boję się, że kiedy mnie zobaczy, pomyśli, że wciąż jestem jego własnością, a Harry się wścieknie - pokręciła lekko głową, jakby próbując odgonić od siebie przerażające myśli. - Czy Harry jest zdolny do bójki?
- Obawiam się, że tak.
- Cholera - zaklęła pod nosem, zaciskając ręce w pięść. - Muszę wymyślić jakąś wymówkę, by nie pójść na tą imprezę.
- Nie rób tego Hazzie. On tego potrzebuje. A jeśli ty nie pójdziesz, on zostanie z tobą, choć tak naprawdę nie będzie myślał o niczym innym, jak o tym, że mógłby być właśnie z swoimi znajomymi, których dawno nie widział.
- Co ja mam robić Kath? - westchnęła.
- Pójdźcie na tą imprezę. Jeśli wpadniesz na Jorge, powiedz mu, że masz kogoś i powinien o tobie zapomnieć. Bądź przez cały czas przy Harry'm. On cię ochroni w przypadku nachalności twojego ex.
- Uważasz, że to dobry pomysł? - uniosła swoją idealnie wyregulowaną brew do góry.
- Najodpowiedniejszy.
- W takim razie właśnie tak zrobię - odetchnęła z ulgą, wiedząc, że teraz jakoś sobie poradzi. - Dzięki Katherine. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Zawsze służę dobrą radą - wyszczerzyłam się.
- I skromnością - rzuciła, wystawiając w moją stronę język. - Jak mają się sprawy z Liamem?
- Wczoraj przeprowadziliśmy się do jego rezydencji.
- Nie wyglądasz na zadowoloną z takiego obrotu sprawy - zauważyła, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Nie wiem jak zareaguje na mnie Ruth, siostra Liego. Poza tym.. wydawało mi się, że Maya, młoda dziewczyna będąca gosposią w apartamencie Payne'ów, leci na mojego chłopaka i szczerze mnie nienawidzi za to, że jej go odebrałam i w dodatku zaszłam z nim w ciążę - wyznałam, spuszczając wzrok na swoje palce.
- Pewnie tylko ci się wydawało. Być może jest nieufna po aferze z Taylor.
- Hm, to ma sens - bąknęłam, poprawiając swoje włosy.
- Muszę już lecieć. Trzymaj za mnie kciuki! Pani Fidels postanowiła, że zapyta nas dziś z materiału od początku roku - mruknęła niezadowolona.
- Będę trzymać! - zawołałam, pokazując jej zaciśnięte dłonie.
  Czasem zastanawiam się, czemu nie mogę mieć takich problemów jak Martina. W jej przypadku wszystko jest takie łatwe do rozwiązania, a mnie ciągle spotyka coś znacznie poważniejszego, niż obecność mojego byłego na imprezie, na której będę z swoim obecnym chłopakiem.
  Podczas załatwiania spraw dla Wrighta, napisałam do Nialla z prośbą o przyjście na przerwie. Po dzwonku w bibliotece jak zwykle zjawili się studenci. Kilku z nich wydałam książki i usiadłam na powrót na swoim krześle, wyczekując nadejścia blondaska.
  W końcu się zjawił, wchodząc z przygnębioną miną.
- Co się dzieje? - zapytałam zmartwiona, natychmiast do niego podchodząc.
- Emily wściekła się na mnie, że ukrywałem przed nią coś tak poważnego - przeczesał ręką swoje włosy - I nie powiedziałem jeszcze o niczym Gregowi.
- Daj jej trochę czasu. Obiecuję, że Em się opamięta i wszystko ci wybaczy - uśmiechnęłam się lekko, próbując jakoś zarazić tym gestem i Horana. - Mogę z tobą pójść do Grega. Pamiętasz, że kiedy rozmawiałeś z Bobby'm, byłam obok ciebie? To dodało ci odwagi. Może i tym razem tak będzie.
- Naprawdę byś to dla mnie zrobiła? - podniósł na mnie swoje niebieskie oczy.
- Jestem twoją przyjaciółką, głuptasie. Oczywiście, że ci pomogę - szturchnęłam go w ramię.
  Przytulił mnie mocno do siebie. Potem rozmawialiśmy o mojej przeprowadzce. Również jak Martina stwierdził, że Maya jest po prostu odrobinę nieufna i z biegiem czasu przekona się, że chcę dla Liama dobrze, a wszystko co robię jest szczere.
  Zadzwoniłam do Emily, chcąc ją przekonać, że blondasek nie miał złych intencji, nie mówiąc jej o sytuacji w domu i powinna z nim jeszcze raz na spokojnie porozmawiać, ale ta nie odbierała. Cholera. Zapomniałam, że jest na mnie zła, że zataiłam przed nią powód, przez który jej chłopak chodził przygnębiony.
                                                 ***
- Loki! - zawołałam do szczeniaka, który wybiegł na moje powitanie.
  Liam napisał mi esemesa dziś rano, że jego rodzice zgodzili się, by Loki miał swoje legowisko w domu, więc zaraz po tym jak mnie usłyszał, natychmiast do mnie doskoczył. Wzięłam go w swoje ramiona, przytulając, głaszcząc i przemawiając do niego przesłodzonym tonem.
- Hej. - Usłyszałam nieznajomy głos i obróciłam się w stronę, z którego doszedł. - Jestem Ruth.
- Katherine - odpowiedziałam, uśmiechając się.
- Jak podoba ci się nasz apartament? - zapytała, przyglądając się trzymanemu przeze mnie psu.
- Jest bardzo.. duży i przytulny. Przejawia się tu tylko odrobina nowoczesności, co naprawdę przykuwa uwagę. Wnętrze jest bardzo interesujące - wydukałam, czując jak moje serce wciąż bije w przyspieszonym tempie.
- Mnie się nie podoba - wzruszyła ramionami.
- Dlaczego? - zainteresowałam się, głaszcząc domagającego się pieszczot, Lokiego.
- Za duży przepych.
- No cóż, nie każdemu to się może podobać.
- Myślałam, że się ze mną zgodzisz, żeby mi się podlizać - zaśmiała się pod nosem.
- Lizusy są nudne i.. przewidywalne. Chyba wolę pozostać sobą - dołączyłam do jej śmiechu, odrobinę się rozluźniając.
- Katherine chciałabym żebyś coś wiedziała - powiedziała, poważniejąc.
- Wolę kiedy mówi się na mnie Kath - poprawiłam ją. Cholera, właśnie sama kopię sobie grób. - O czym powinnam wiedzieć?
- Ukrywałam przed wszystkimi, że nie lubię Taylor. Nie chcę tego znów robić wobec ciebie, więc byłoby miło, gdybyś była po prostu sobą. Nie próbuj być zawsze idealna, bo każdy z nas popełnia czasem gafę.
- N-nie zamierzam się zmieniać, bez obaw - wypaliłam, zaskoczona jej słowami.
- Więc mam nadzieję, że będziemy darzyć się sympatią - puściła mi perskie oko i ruszyła po masywnych schodach na górę.
  Dlaczego tak bardzo obawiałam się stanięcia oko w oko z Ruth, skoro to naprawdę sympatyczna dziewczyna?
  Zaburczało mi w brzuchu, więc odłożyłam Lokiego do jego kosza, i ruszyłam do kuchni. Mieszkam tutaj teraz, więc powinnam czuć się jak u siebie, a zamiast tego zdawało mi się, że każdy mój ruch jest dokładnie monitorowany i zaraz negatywnie komentowany przez domowników i służbę. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Zajrzeć do lodówki? Zrobić coś sama? Może pójść po zakupy do sklepu?
- Ekhem - odchrząknęła Maya, która weszła do pomieszczenia poprawiając swój fartuch. - Coś podać?
- Po prostu powiedz mi, co mogłabym przygotować dla siebie do jedzenia. - Zdobyłam się na miły ton, przypominając sobie rozmowę z Martiną, która stwierdziła, że Maya jest z pewnością trochę nieufna.
- Ja jestem tutaj od przygotowywania potraw - rzuciła, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- W porządku - skinęłam.
- Odgrzeję ci lunch - odparła, podchodząc do piekarnika.
- Co upichciłaś? - zainteresowałam się, próbując nawiązać z nią rozmowę.
- Mac and cheese.
- Co to takiego? - zmarszczyłam czoło.
- Nic innego jak makaron z serem. Przepis pochodzi z kuchni amerykańskiej - poinformowała mnie, spoglądając w okno.
- Z pewnością smakuje wyśmienicie.
- Z pewnością - powtórzyła.
  Próbowałam być wyrozumiała, ale irytowało mnie jej zachowanie. Jestem pewna, że nigdy w życiu nie zdobyłaby się na taki ton przy Liamie.
- Powinno być gotowe - mruknęła po dłuższej chwili, zaglądając do piekarnika.
  Kiedy zabierałam się do jedzenia, już nie było jej w kuchni. Dlaczego sobie poszła, nie czekając nawet na pochwałę z mojej strony? Wezwały ją obowiązki? A może chciała jak najszybciej uwolnić się od mojego towarzystwa?
  Zabierając swoją torbę, ruszyłam do pokoju Liego, który mogłam teraz nazywać również swoim. Usiadłam na łóżku, rozglądając się. Mój wzrok powędrował na drzwi od garderoby. Zajrzałam do niej, by upewnić się, że Maya rozpakowała nasze rzeczy. Gdy znalazłam się w środku moją uwagę przykuła należąca do mnie szara bluza z znakiem batmana. Z bijącym w przyspieszonym rytmie sercem podeszłam do niej, chwytając w dłonie.
- Nie, to nie może być prawda - bąknęłam do siebie.
  Była cała p o c i ę t a. Nie przypominam sobie, żeby była taka w momencie, w którym Payne wkładał ją do walizki w moim mieszkaniu. Kto mógł to zrobić?
  Och. M a y a.
  Wyciągnęłam bluzę z garderoby i rzuciłam ją na łóżko. Wyjęłam z torebki telefon i wybierając numer do mojego obrońcy, przycisnęłam słuchawkę do ucha. Wolałam zadzwonić do niego i zapytać gdzie jest, niż szukać go w tym wielkim domu z mnóstwem pomieszczeń.
- Katherine? - zdziwił się.
- Gdzie jesteś?
- Na tarasie. Uczę się do egzaminu.
- Przyjdź proszę do naszego pokoju. N a t y c h m i a s t.
- Daj mi sekundę - rzucił, rozłączając się.
  Opadłam na łóżko kierując swój wzrok na moją ulubioną bluzę. Chciało mi się płakać. Wiązało się z nią tyle wspomnień, a teraz będę musiała ją wyrzucić, bo ta głupia suka nie umie pogodzić się z tym, że Liam nie należy do niej, a ja naprawdę go uszczęśliwiam.
- Co się stało? - Szatyn wpadł do pokoju przerażony.
- Spójrz - wskazałam palcem na zniszczony materiał.
- Kto to zrobił? - zapytał, oglądając bluzę.
- Maya.
- Maya? Dlaczego? - spojrzał na mnie z podniesioną brwią.
- Zleciłeś jej rozpakowanie naszych walizek, pamiętasz? - Skinął w odpowiedzi. - Gdy weszłam przed chwilą do garderoby, zastałam ją w takim stanie.
- Jesteś pewna, że to ona?
- Liam! - wrzasnęłam oburzona. Przecież to było oczywiste! - Nie sądzisz chyba, że potraktowałabym tak moją ulubioną bluzę?
- Zawołam Mayę - odrzekł, wychodząc na korytarz. - Maya! Maya! Przyjdź proszę do mojej sypialni!
  Ha! Teraz ta wredna małpa dostanie za swoje.
- Tak? - Pojawiła się w pomieszczeniu zdyszana po pokonaniu masywnych schodów.
- Możesz wytłumaczyć mi, co się z tym stało? - warknął, podnosząc do góry materiał.
- D-dlaczego mnie o to pytasz?
  Więc będzie udawać niewiniątko? Żałosna kretynka.
- Ponieważ Kath znalazła tą bluzę w takim stanie, a jeśli pamięć mnie nie myli, zleciłem ci rozpakowanie naszych ubrań. Z tego wynika, że ty ostatnia miałaś ją w swoich rękach.
- J-ja nic nie zrobiłam - pokręciła przecząco głową. - Odwiesiłam ją tylko na wieszak.
- To była moja ulubiona bluza - bąknęłam, wycierając mokry od spływającej łzy policzek.
- Kiedy ja naprawdę nie miałam z tym nic wspólnego! Czemu mi nie wierzysz? - spojrzała na Liego z wyrzutem.
  Może dlatego, że próbujesz zniszczyć życie jego ukochanej - prychnęłam w myślach.
- Jesteś uczciwą osobą, ale dowody wskazują na ciebie - westchnął bezradnie.
- Dowody? Jakie dowody? - dopytywała, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Kiedy zapadła cisza, znów zabrała głos: - Może twoja dziewczyna pocięła bluzę i zrzuciła winę na mnie, bo zwyczajnie mnie nie lubi?
- Co? - wyrwało mi się. - Jak śmiesz mnie posądzać o coś takiego?
- Spokojnie, kochanie - powiedział Liam, patrząc na mnie błagalnie. To oznaczało, że nie wiedział co robić. Wierzy mi, ale nie ma wystarczających dowodów przeciwko Mayi. Niech ją piekło pochłonie! - Odłożmy tę sprawę.
- Dziękuję - mruknęła dziewczyna. - A teraz przepraszam, ale muszę wrócić do swoich obowiązków - ukłoniła się nieco i opuściła pokój.
- Przepraszam - jęknął, siadając obok mnie.
- To nie twoja wina - pokręciłam lekko głową.
- Jesteś tutaj nieszczęśliwa, prawda? - odezwał się.
- To tylko mały incydent. Już w porządku - delikatnie uniosłam kąciki ust do góry, naprawdę próbując myśleć, że nic ważnego się nie wydarzyło. - Poza tym.. po powrocie z pracy rozmawiałam z Ruth. Wydaje mi się, że znajdziemy ze sobą wspólny język.
- Więc.. nie chcesz stąd odchodzić?
- Nie chcę, głuptasie - szturchnęłam go lekko.
  Szatyn chwycił za mój podbródek i przysunął się do moich ust. Wciąż podczas naszego pocałunku czułam mrowienie na każdym milimetrze swojego ciała.
- O niczym innym nie marzyłem przez cały dzień - mruknął, przegryzając moją dolną wargę.
- W poniedziałek masz swój ważny egzamin. Skup się na nim, bo zawalisz - powiedziałam, próbując zachować poważny wyraz twarzy.
- To wszystko przez ciebie.
  Nasza rozmowa została przerwana przez pukanie do drzwi. Odsunęliśmy się odrobinę od siebie, kiedy Liam krzyknął 'proszę'.
- Cześć synu. Witaj Katherine - przywitała nas Karen, wchodząc do pomieszczenia z szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry.
- Możesz mnie zostawić samą z Katherine? Muszę z nią pogadać. Wiesz.. babskie sprawy - zachichotała kobieta, patrząc na siedzącego obok mnie chłopaka.
- Będę na dole - cmoknął mnie w policzek i opuścił pokój.
  Poprawiłam swoją pozycję, prostując plecy. Nie rozmawiałam z Karen od naszego spotkania w restauracji i właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać. Będzie miła? Może znów obdaruje mnie swoim lodowatym spojrzeniem i chłodnym tonem?
- Jak się czujesz? - odezwała się, zajmując miejsce obok mnie.
- Dobrze, dziękuję. A pani?
- Również - uśmiechnęła się, kładąc swoją dłoń na moją. - Masz już swojego ginekologa, do którego będziesz chodzić na wizyty?
- Nie.
- Więc zapiszę cię do naszego rodzinnego ginekologa, do którego uczęszczają moje córki. Bardzo chwalą pracę doktora Watsona, więc mam nadzieję, że i tobie będzie się podobać. Musimy zadbać o rozwijający się w twoim brzuchu płód.
  Patrzyłam na nią osłupiała. Gdybym stała gdzieś z tyłu, jako zwykły obserwator, nigdy nie przypuszczałabym, że ta kobieta może mieć w sobie choć odrobinę złości. Przemawiała do mnie tak ciepło i tak.. szczerze, że z tego wszystkiego zakręciła mi się łezka w oku.
- Dlaczego płaczesz? - zapytała zmartwiona.
- Ponieważ to strasznie miłe, że chce się pani mną zaopiekować. Potrzebuję teraz kogoś, kto zastąpi mi.. mamę - odparłam, wycierając ściekającą łzę.
- Możesz na mnie liczyć - uśmiechnęła się, mocniej ściskając moją dłoń.
- Bardzo pani dziękuję i.. chciałabym przeprosić za moje zachowanie w dniu, w którym przyszłam tu z Liamem. Powinnam siedzieć cicho.
- Właściwie to, co wtedy powiedziałaś dało mi wiele do myślenia - spuściła wzrok. - Jedyną osobą, która powinna tutaj przepraszać, jestem ja. Byłam jędzą w stosunku do ciebie, chociaż nie miałam do tego podstaw. Obiecuję, że już nigdy więcej nie będę się tak zachowywać.
- Cieszę się, że pani to mówi - uniosłam swoje kąciki ust do góry.
- Och, dość tych ckliwych chwil - zachichotała, próbując powstrzymać gromadzące się w jej oczach łzy. - Muszę przygotować odpowiednie papiery do firmy. Odpoczywaj. - Wstała.
- Dziękuję za pani dobroć - bąknęłam, gdy stanęła obok drzwi.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
  Rzuciłam się na łóżko, kierując swój wzrok na sufit. Z jednej strony przeprowadzka do tego domu była bardzo dobrym pomysłem, zważając na fakt, że otaczają mnie osoby, które mają doświadczenie z dziećmi i zawszę mogę na nie liczyć, jednak z drugiej, biorąc pod uwagę zachowanie Mayi i jej incydent, mam ochotę uciekać do swojego małego mieszkania i żyć w nim jak dawniej.
  Rozmowa z Karen przywołała wspomnienia związane z mamą. Choć nasze stosunki ociepliły się dopiero w dniu jej śmierci, chciałabym żeby tu była, żeby była przy mnie podczas wizyty u ginekologa, żeby pomagała mi wybierać ubranka dla mojej kruszynki i żeby służyła pomocną dłonią przy wychowaniu dziecka.
- Idziemy na imprezę do Andy'ego? - W pokoju zjawił się szatyn, kładąc się obok mnie.
- Chciałabym pójść na cmentarz - odpowiedziałam, dodając zaraz: - Ale ty możesz się do niego wybrać. Zupełnie mi to nie przeszkadza.
- Nie chcę iść bez ciebie - jęknął. - Poza tym chciałbym ci towarzyszyć. Boję się, że coś może ci się stać.
- Poprzez pójście na cmentarz? - wywróciłam oczami. - Nic mi się nie stanie.
- Mogę cię chociaż prosić, by Noel cię zawiózł i odebrał?
- Jeśli to sprawi, że będziesz spokojniejszy to się zgadzam.
- Dziękuję. - Zawisł nade mną, opierając się na swoich dłoniach. Pocałował mnie w czoło i odsunął się, przyglądając mi się przez kilka następnych sekund.
- Mam coś na twarzy? - odezwałam się zaskoczona.
- Skąd - zaśmiał się pod nosem. - Po prostu jestem ciekaw jak będzie wyglądało nasze dziecko.
- Ja też - przyznałam. - Wolałbyś bym urodziła chłopca czy dziewczynkę? - uniosłam jedną brew do góry.
- To nie jest istotne. Ważne, by urodziło się zdrowe i tak śliczne, jak moja przyszła żona.
- Kocham Cię - palnęłam, nie mogąc powstrzymać wkradającego się na moją twarz uśmiechu.
- Ja ciebie mocniej - przybliżył się i złączył nasze usta w długim pocałunku.
                                                     ***
  Obiecałam Liemu, że pozwolę, by Noel zawiózł mnie na cmentarz, więc zaraz po wyjściu z apartamentu Payne'ów, udałam się do czarnego Range Rovera i zajęłam miejsce obok szofera.
- Jak podoba ci się rezydencja? - odezwał się ciepłym tonem mężczyzna.
- Jest przepiękna. Czuję się tutaj jak księżniczka.
- I tak będziesz czuła się już zawsze - obdarował mnie przyjaznym uśmiechem.
  Droga prowadząca na cmentarz nie była długa. Cieszyłam się, że zdecydowałam się pojechać z Noelem. To świetny facet, przy którym nie mogłam przestać mówić i wciąż chichotać. Dodatkowo, opowiedział mi trochę o kilku śmiesznych wyczynach Liama, mającego zaledwie kilka lat.
- Dzięki - rzuciłam, naciskając na klamkę.
- Poczekam tutaj na ciebie. Nie musisz się spieszyć.
  Kiwnęłam głową i wyszłam na zewnątrz. Przeszłam przez bramę cmentarza, a następnie ruszyłam ścieżką do grobu mojej rodzicielki.
- Cześć mamo - powiedziałam, siadając na ławce obok grobu. - Przepraszam, że nie przyszłam tutaj od dnia twojego pogrzebu, ale musiałam oswoić się z twoją śmiercią, by nie rozpłakać się od samego zobaczenia napisu ' ś.p. Christiene Tomlinson' - westchnęłam, spoglądając w niebo. - Wszystko powoli zaczyna się układać. Moje stosunki z Karen się polepszyły, mam najlepszego faceta pod słońcem, a za dziewięć miesięcy urodzę swoją małą kruszynkę, której poświęcę tyle czasu, ile to będzie konieczne - uśmiechnęłam się do siebie na myśl o dziecku. - Muszę tylko pomóc Niallowi. Nienawidzę patrzeć na niego, kiedy jest w takim stanie. Mam nadzieję, że urodzinowa niespodzianka choć na chwilę poprawi mu humor.
  Kiedy o wszystkim opowiadałam, czułam obecność mamy obok. Jakby siedziała na ławce i wpatrywała się we mnie zainteresowana tym, co mam jej do powiedzenia.
  Po kolejnych dziesięciu minutach siedzenia i bezczynnego wpatrywania się grób pośród wszechogarniającej mnie ciszy, postanowiłam wracać. Noel czekał na mnie w samochodzie.
  Dotarłszy do domu, weszłam do mieszkania i poczułam ostry zapach mięsa. Natychmiast pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam do toalety.
- Wszystko w porządku? - W pomieszczeniu zjawiła się Karen, która najprawdopodobniej, przechodząc obok otwartych drzwi, których nie zdążyłam zamknąć, usłyszała dziwne odgłosy.
- Minusy bycia w ciąży - skrzywiłam się, czując swój brzydki oddech.
- Och, tak - skinęła. - Gdyby coś się działo, natychmiast wołaj.
- Będę to miała na uwadze.
  Kiedy wyszła, podeszłam do umywalki i chwyciłam swoją szczoteczkę do mycia zębów, którą dziś rano tu przyniosłam. Dokładnie oczyściłam zęby i wykonałam kilka uspokajających oddechów, wciąż nie czując się najlepiej.
  Udałam się do swojego pokoju. Gdy odkładałam telefon na komodę, ten akurat zabrzęczał, informując mnie, że dostałam wiadomość. Po odczytaniu treści esemesa, o mało nie osunęłam się na podłogę. W ostatniej chwili zdążyłam oprzeć się o ścianę.

_________________________________________
Od autorki: Witajcie moi drodzy! Opowiadanie YC dobiega powoli do końca. Zostały dwa rozdziały i epilog. W następnym znajdziecie coś, czego się nie spodziewaliście (a przynajmniej tak sądzę), natomiast 39 rozdział został napisany z perspektywy Liama. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :)
 Jak  podoba się wam trzydziestka siódemka? Wiedzieliście, że Martina będzie miała po prostu problem z swoim byłym? Kath zdecydowanie ma czego jej zazdrościć! Ona musiała się zmagać m.in. z agresywnym chłopakiem, z którym była przez rok, czy z grożącą jej Taylor. Co teraz wydarzy się w życiu Katherine? Jak myślicie, co było w wiadomości, która zwaliła ją z nóg? Co sądzicie o Ruth? Dlaczego Maya zachowuje się w tak.. dziwny sposób? Czy to właśnie ona pocięła tą bluzę? Polubiliście już Karen, która jak się okazało, wcale nie jest złą osobą? Czekam na wasze komentarze :)
 Uch, jeszcze miesiąc do końca roku szkolnego! ☺
 Z góry mówię, że rozdział pojawi się dopiero w piątek. W środę totalnie nie mam czasu na dodanie, zwłaszcza, że czeka mnie robienie paznokci i spotkanie do bierzmowania, a w czwartek mam komers i sami rozumiecie, muszę się przygotować! Nie mogę się doczekać! ❤
 Miłego dnia, króliczki. x

15 komentarzy:

  1. Wydaję mi się, że Maya dodała coś do jedzenia Kath co spowoduje poronienie:/ Szkoda, że to opowiadanie się kończy:( Uwielbiałam je:) No ale cóż. Wiem, że niedługo do nas wrócisz i już wyczekuję tego dnia
    Kocham Cię xx
    Misao;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No przecież ja do piątku nie wytrzymam... :/ No cóż jakoś trzeba będzie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział 37 jest znakomity.Nie przepuszczałam,że Martina pokłuciła się z Hazzą.Mam nadzieje,że Kath ułoży się wszystko.Mam nadzieje,ze Kath z Liamem będą szcześliwi.Mam swoje przybuszczenia,ale wole zachować je dla siebie.Ruth jeet fajna.Maya jest zazdrosna o Liama zakochała siē w nim nie może się povodzić,że Liam kocha Kath.Jeśli ma być szczera to polubiłam Koren od samego początku.Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!! Podoba mi sie rozdział, ale nie Lubie may :/ jestem ciekawa, może LI pojechał do szpitala? Albo ktos bliski Kath? Nw. Jak to piatek? :( nie wytrzymam :( ale czekam NN Niecierpliwie!:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że ten blog zbliza sie juz ku końcowi. Rozdział naprawde świetny, już nie moge sie doczekać piątku. Co się stanie ? Strasznie jestem ciekawa.


    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny był ten rozdział! W pewnym momencie zachciało mi się płakać :)
    Jestem pewna, że to Maya pocięła tą bluzę i to nie koniec jej złośliwości.
    Jak mogłaś skończyć w takim momencie ?! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zwykle zarąbiasty rozdział :D Nie moge się doczekać aż dodasz następny :D Szkoda że to już koniec YC :<< Polubiłam tego bloga <3 Myślę że Maya jest zazdrosna o Liego bo sie w nim kocha a tu on ma dziecko z inną xd A co z Kath ?!!! Mam nadzieje że nei umrze xd Obym się myliła xd Pozdrawiam :D :* <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak Kath ma czego zazdroscic Martinie. Jej problem z porowbaniem problemow Kath to nic ...
    Maya jest wredota. Od poczatku jej nie lubilam! >.<
    Ruth jest spoko :D
    Hmmm... rozdzial z perspektywy Liama bedzie ciekawie...
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Fuck. Pierwsze co przyszlo mi na mysl po tej wiadomosci co Kath dostala to to, ze Liam zginie albo cos w tym stylu.. prosze niech sie to okaze zlym przeczuciem bo jemu nie moze sie nic stac ;((

    Ohh jak Maya mnie wkurza.. zabilabym chyba za ta koszulke na miejscu Kath. Suka >.<

    Nie wierze ze to juz koniec. Smutno mi sie robi na sama mysl ale pociesza mnie fakt ze bedzie nowe opowiadanko <3

    Szybko ci zleci ten miesiac. Zobaczysz. ;D

    Zycze dalszej, tak cudownej weny <3

    XYZ

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział. Bardzo polubiłam Ruth i Karen. Myślę, że Kath dostała esemesa, że któremuś z jej bliskich coś się stało :( Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział czekam na next :D :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam prośbę czy mogłabyś podać mi tracklistę z bloga http://ziam-onedirection.blogspot.com - ? proszę bo piosenki są zajebiste a nie am tytułów :* podasz mi całą tracklistę? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. District3 - Dead to me
      2. One Direction - Best song ever
      3. District3 - More and more
      4. Jorge Blanco - Voy por ti
      5. District3 - Let's reload
      6. One Direction - Little things
      7. District3 - Hello
      8. One Direction - Over Again
      9. District3 - What you know about me
      10. One Direction - They don't know about us
      11. Jorge y Martina - Podemos
      12. Bruno Mars - Again
      13. Rihanna - Cry
      14. One Direction - Moments
      15. Louis Tomlinson - Look after you
      16. Diego y Martina (Diego y Violetta) - Yo soy asi
      17. Martina y Jorge (Violetta y Leon) - Nuestro Camino
      18. Martina Stoessel (Violetta) - Juntos samos mas
      19. B.o.B ft Hayley Williams - Airplanes
      20. Ellie Goulding - Burn
      21. Demi Lovato - Heart Attack
      22. Remady & Manu-L - Save your heart
      23. Ed Sheeran - Lego house
      24. Eminem - Berzerk
      25. Eminem - Space Bound
      26. Jorge Blanco (Leon) - Te esperare
      27. Michael Parsons - Paint my heart
      28. 5 seconds of summer - Heartbreak girl
      29. One Direction - Story of my life
      30. 5 seconds of summer - Wherever you are
      31. Maejor Ali - Lolly (Explicit) ft. Juicy J, Justin Bieber
      32. James Arthur - Your nobody till somebody loves you
      33. Eminem ft Rihanna - The monster
      34. Rihanna - What now
      35. Big Time Rush - 24/seven
      36. Jorge y Martina (Leon y Violetta) - entre tu y yo
      37. Jorge Blanco (Leon) - entre dos mundos
      38. Martina Stoessel (Violetta) - Habla se puedes
      39. Selena Gomez - Love will remember
      40. One Direction - Strong
      41. One Direction - Midnight Memories

      proszę kochanie :)

      Usuń