piątek, 30 maja 2014

Rozdział trzydziesty ósmy.

,, Wracaj skąd przybyłaś, prostaku. Nikt cię tutaj nie chce. Wszyscy obgadują cię za plecami. Chyba nie chcesz mieszkać w otoczeniu ludzi, dla których jesteś ciężarem, prawda? ''

  Zamrugałam kilkakrotnie i po raz kolejny przeczytałam nadesłaną mi wiadomość od zastrzeżonego numeru. Wtem telefon znów zabrzęczał. Drżącymi dłońmi otworzyłam nowego esemesa.

,, Zapomniałam wspomnieć. Piśnij cokolwiek Liamowi, jego rodzinie bądź swoim bliskim, a tobie lub twojemu bachorowi stanie się krzywda. Całuski! xX ''

  Powoli ruszyłam w stronę łóżka i zajęłam na nim miejsce. Do oczu zaczęły napływać mi łzy, a bijące w nienaturalnym rytmie serce nie pozwalało mi na trzeźwe myślenie.
  Uspokoiwszy się odrobinę, spojrzałam jeszcze raz na treści otrzymanych wiadomości.
  M a y a.
  To musiała być ona! Od początku nie pałała do mnie sympatią, unikała rozmów ze mną, pocięła moją ulubioną bluzę, a teraz postanowiła mi grozić. Wredna suka myśli, że tak łatwo wpadnę w jej pułapkę!
  Zerwałam się z miejsca i wybiegłam z pokoju.
- Maya! - zawołałam najgłośniej jak umiałam. - Maya!
- Jestem w kuchni!
  Ostrożnie zeszłam po schodach, by nie spaść, nie zapominając, że mam w swoim brzuchu rozwijający się płód, na który muszę uważać znacznie bardziej, niż na siebie. Gdy dotarłam do kuchni, znów uderzył we mnie ostry zapach mięsa, który sprawił, że na chwilę straciłam równowagę. Wtedy Maya podbiegła do mnie, pytając zmartwionym głosem:
- Wszystko w porządku?
- Interesuje cię to?! - krzyknęłam, odsuwając się od niej, jednocześnie podpierając się ręką o ścianę.
- Oczywiście, że tak. Katherine nie wyglądasz najlepiej. Powinnaś wrócić do swojego pokoju - poradziła, patrząc na mnie jak zbity pies. Cholera, jest całkiem niezłą aktorką.
- Nie chciałaś powiedzieć, że powinnam wrócić skąd przyszłam?! - rzuciłam jej surowe spojrzenie.
- Dlaczego miałabym to powiedzieć? - zdziwiła się.
- Dlatego! - Przysunęłam ekran swojego telefonu do jej twarzy.
- O mój Boże! Od kogo są te wiadomości? - zakryła swoje usta dłonią z przerażenia.
- Przestań ze mną grać w kotka i myszkę! Są od ciebie! Przyznaj się! - wrzeszczałam, dając upust wszystkim kumulującym się we mnie emocjom.
- Co tutaj się wyprawia? - W pomieszczeniu zjawiła się Ruth.
  Pokazałam siostrze Liego otrzymane esemesy, opowiadając przy tym o pierwszej reakcji Mayi na mój widok oraz o tym, jak zniszczyła moją szarą bluzę z znakiem batmana.
- Gdzie podziało się twoje dobre serce? - zwróciła się do niej Ruth. - Co tobą kieruje? Zazdrość? Kath to dobra dziewczyna! Natychmiast zaprzestań swoich gróźb! Inaczej, będę zmuszona cię zwolnić.
- Wierzysz jej? - pisnęła dziewczyna.
- Oczywiście. Wszystko wskazuje na ciebie - wzruszyła ramionami.
- Kiedy ja nic nie zrobiłam!
- Dość! Jeśli dowiem się, że Katherine dostała kolejną wiadomość, wylatujesz stąd - odrzekła stanowczo Ruth i opuściła pomieszczenie.
  Spojrzałam Mayę, która zaciekle powstrzymywała się przed rozpłakaniem.
- Nie mam pojęcia co się tutaj wyprawia, ale przysięgam, że to nie ja - pokręciła głową, patrząc na mnie z obolałą miną.
- Więc niby kto? - odezwałam się wściekle.
- Nie wiem, ale obiecuję, że dowiem się, kto próbuje mnie wrobić - syknęła, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- Powodzenia, Sherlocku - rzuciłam, wychodząc z kuchni.
  Wróciłam do pokoju, trzymając w rękach telefon, który sekundę po tym, jak zajęłam miejsce na łóżku, znów zabrzęczał, informując, że otrzymałam nową wiadomość. Nabrałam powietrza w płuca, powoli je wypuściłam i otworzyłam esemesa.

,, Miałaś siedzieć cicho, nierozumna istoto! Na szczęście ja dotrzymuję obietnic. Uważaj na siebie i swojego dzieciaka, bo jestem gotowa posunąć się do wszystkiego! ''

  Odrzuciłam telefon za siebie, chowając twarz w dłonie. Nawet wiedząc, że osobą, od której dostaję pogróżki, jest Maya, jestem przerażona. Obie mieszkamy pod jednym dachem, więc w każdej chwili może mnie zaatakować, a potem dalej udawać niewinną gosposię o anielskiej duszy.
  Co powinnam zrobić? Wrócić do swojego mieszkania? Tylko co wtedy powiem Liamowi? Nie mogę przecież opowiedzieć mu o całym zajściu, bo Maya znów spróbuje mnie skrzywdzić, o ile za pierwszym razem nie zdecyduje się na odebranie mi ostatniego oddechu. Po słowach ,,jestem gotowa posunąć się do wszystkiego'' mogę spodziewać się najgorszego.
  Nie chcę psuć Liemu zabawy, Martina i Harry są na imprezie, Lou z Alice mają jeden z tych wieczorów tylko dla siebie, Emily się do mnie nie odzywa, Nialler ma swoje problemy i nie mam najmniejszej ochoty walić mu się na głowę, a Zayn.. Czy to dobry pomysł, by poprosić go o przyjście tutaj? Czułabym się znacznie bezpieczniej, gdyby zgodził się przyjść, jednak z jego strony mogłoby to być trochę niezręczne.
  Sięgnęłam po leżący za mną telefon i wybrałam numer do Malika.
- Cześć.
- Hej, Kath.- usłyszałam radosny głos czarnuszka.
- Jesteś zajęty? Może masz ochotę spędzić ze mną trochę czasu? - spytałam, przegryzając swoją dolną wargę.
- Jest piątek, nie powinnaś być teraz z Liamem?
- Nie czułam się najlepiej, więc postanowiłam zostać w domu. Liam chciał zostać ze mną, ale zwyczajnie mu na to nie pozwoliłam - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Och - jęknął. - Przykro mi Katherine, ale mam randkę.
- Masz randkę?! Z kim?! Z Eve?! Proszę, powiedz, że z Eve! - wrzeszczałam do telefonu uradowana, odpychając moje troski na bok.
- Tak, z Eve - zaśmiał się dźwięcznie. - Idziemy razem do kina.
- To świetne wieści, Malik! Tak się cieszę!
- Spokojnie, promyczku. - Nie przestawał chichotać, wywołując tym szeroki uśmiech na mojej twarzy.
- Trzymam za was kciuki!
- Ja również mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. - Ton jego głosu miał teraz poważne brzmienie. - Wiesz.. Nie jestem do końca pewien, czy zaczynanie nowego związku jest dobrym krokiem w obecnym etapie mojego życia.
- Rozmawiałeś na ten temat z wujem?
- Oczywiście - odparł natychmiast. - Doradził mi bym spróbował, bo z moich opowieści wynika, że Eve jest fantastyczną dziewczyną i nie pożałuję, że się na to zdecydowałem.
- Przekaż wujowi, że kocham go najbardziej na świecie - odrzekłam, śmiejąc się pod nosem.
- Przekażę - obiecał. Nastąpiła chwila ciszy. - Jak myślisz, co powinienem ubrać?
- Czarne spodnie, koszulkę z odlotowym napisem oraz czarną, skórzaną kurtkę. Eve dostanie palpitacji serca, kiedy cię zobaczy.
- Sądzisz, że aż tak na nią działam?
- Wiem jak to jest ulec twojemu urokowi, Zayn.
- Och, tak - westchnął.
- Przepraszam, nie chciałam cię zasmucić. - Face palm.
- W porządku, Kath. Od kiedy na mojej drodze pojawiła się Eve, całkiem dobrze sobie radzę.
- Nie masz pojęcia jak cieszy mnie ta wiadomość!
- Mnie również. Muszę już kończyć. Dzięki za rozmowę. Pa!
- Pa!
  Zawsze obawiałam się, że kiedy wybiorę między Zaynem a Liamem, jednego z nich stracę na zawsze. Tymczasem los postanowił mnie pozytywnie zaskoczyć i sprawił, że jest możliwość posiadania całej dwójki.
  Rozejrzałam się po pokoju. Nie chciałam się stąd ruszać ze względu na grasującą po domu Mayę, ale zaczynała doskwierać mi nuda. Wtem mój wzrok padł na drzwi od garderoby, przywołując jednocześnie wspomnienie, kiedy razem z Liamem wkradliśmy się do obecnie zamieszkiwanego przeze mnie domu, a potem zostaliśmy zmuszeni do ukrycia się w garderobie przed Karen.
  Postanowiłam przejrzeć swoje ubrania, by sprawdzić, czy Maya nie zniszczyła czegoś poza moją ulubioną bluzą. Weszłam do środka ciemnego pomieszczenia i zapaliłam światło, zaczynając z dokładnością oglądać rozwieszone na wieszakach ciuchy.
  Gdy okazało się, że wszystko jest z nimi w porządku, podeszłam do kolekcji szpilek, należącej do Ruth. Nie mogłam się powstrzymać, by przyjrzeć im się dokładniej, niż ostatnim razem. Napadła mnie też ochota by je przymierzyć, ale z całych sił przekonałam się, że to nie najlepszy pomysł.
  Kierując się w stronę wyjścia, usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Przerażona podbiegłam do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Niestety, moje obawy się ziściły. Zostałam tutaj zamknięta.
  Stanęłam na środku garderoby, tępo wpatrując się w drzwi z bijącym w przyspieszonym tempie sercem. Ja i moje dziecko byliśmy w wielkim niebezpieczeństwie, a ja nie miałam nawet pieprzonego telefonu, z którego mogłabym zadzwonić po pomoc.
  Pod drzwiami pojawiła się biała kartka, zapisana odręczne czarnym długopisem. Ostrożnie po nią podeszłam.

,, Mówiłam, że jestem zdolna posunąć się do wszystkiego, prawda? Zmów ostatnią modlitwę, kochanie! To twoje ostatnie sekundy na tej ziemi! ''

  T a y l o r.
  Jej pismo rozpoznałabym nawet na końcu świata. Tylko co ona tutaj robi? Przecież powinna przebywać teraz w szpitalu psychiatrycznym, w którym mieli jej pomóc.
  Spanikowana zaczęłam wołać o pomoc, choć wydawało mi się, że nikt nie jest w stanie usłyszeć mojego drżącego głosu w tak wielkim domu.
  Z braku nadziei osunęłam się na podłogę, przygotowując się na mój zbliżający się ogromnymi krokami koniec. Bo co innego niby miałam zrobić? Swift z pewnością nie przyszła tutaj z pustymi rękoma. A czym ja mam się obronić? Wieszakiem? Butem należącym do siostry mojego chłopaka?
  Moje oczy powędrowały ku szparze pomiędzy drzwiami, a podłogą. Wtedy dostrzegłam coś jeszcze. Natychmiast stanęłam na równe nogi i ponownie podbiegłam do szpilek. Przeczesałam wzrokiem całe miejsce zarezerwowane dla kolekcji Ruth, ale nie udało mi się znaleźć pary butów, które spodobały mi się tamtego dnia, gdy zakradliśmy się tutaj z Liamem, co oznaczało, że..
  Taylor ma wspólniczkę. I jest nią R u t h.
  Jak to możliwe? Przecież była dla mnie bardzo miła podczas naszej pierwszej rozmowy, a potem jeszcze stanęła po mojej stronie, kiedy oskarżałam Mayę o przysyłanie mi esemesów z pogróżkami.
  Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Jak mogłam nie wpaść na to wcześniej? Maya była niewinna! Ruth wykorzystała jej nieufność wobec mojej osoby, bym wszystkie podejrzenia natychmiast zrzuciła na niewinną gosposię.
- Ruth! Taylor! Wiem, że tam jesteście! Wiem, że to wy! Nie zdołacie mnie skrzywdzić, wredne suki! Pokażę wam na co mnie stać! - krzyczałam, waląc pięściami w drzwi
  Nie wiedziałam co zrobię, kiedy tutaj wejdą. Moją jedyną bronią poza zębami i paznokciami są wieszaki i szpilki. Jak niby mam sobie poradzić, posiadając jedynie to?
  Wtedy usłyszałam kroki, dobiegające z korytarza.
- Katherine? Dlaczego drzwi od naszego pokoju są zamknięte? - odezwał się głos Liego, zagłuszany szmerami, które wywoływały Ruth i Tay.
- Na pomoc! Liam! Jestem uwięziona w garderobie! - krzyczałam na całe gardło, modląc się, by mój obrońca zdołał mnie wyratować.
  Wszystko potoczyło się tak szybko. W mgnieniu oka znalazłam się w ramionach swojego bohatera, który zdołał wyważyć drzwi, a następnie uwolnić mnie z pomieszczenia, w którym powoli zaczynało brakować mi tlenu.
  Tym wrednym sukom, które chciały położyć kres mojemu życiu, udało się uciec przez żywopłot, rosnący obok okna.
- Wszystko w porządku? - dopytywał zmartwionym głosem, tuląc mnie mocno do siebie.
- T-tak - odpowiedziałam, odsuwając się od niego. Wtedy za jego plecami dostrzegłam Mayę. - Ty sprowadziłaś tu Liama? - zapytałam bezpośrednio.
- Tak - skinęła. - Zauważyłam, że Ruth coś kręci, więc zaczęłam ją obserwować. Kilka minut po naszej kłótni, okazało się, że Ruth sprowadziła do domu Taylor. Nie czekałam z telefonem do Liama. Nie mogłam pozwolić, by coś ci zrobiły - pokręciła lekko głową.
- O mój Boże - jęknęłam, łapiąc się za głowę. - Maya ja.. nie jestem w stanie wyrazić słowami jak bardzo jest mi przykro, że oskarżyłam cię o rzeczy, których naprawdę nie zrobiłaś. Powinnam była ci uwierzyć. Przepraszam, naprawdę bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że kiedyś będziesz mi w stanie wybaczyć - wbiłam wzrok w ziemię.
- Wybaczam ci, Katherine. Ruth doskonale to zaplanowała. Na twoim miejscu, postąpiłabym tak samo - uśmiechnęła się lekko. - Ważne, że jest już po wszystkim, a ty i wasze dziecko jesteście cali i zdrowi.
- Dziękuję ci za wszystko, Mayu.
- Liczę na to, że od teraz nasze stosunki się ocieplą - odparła, podchodząc do mnie i kładąc na moim ramieniu rękę. - Pójdę już. Trzymaj się, Katherine.
- Chodź tutaj. - Usłyszałam głos Liego po wyjściu dziewczyny.
  Przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam, nie chcąc robić przez nadchodzącą noc nic innego.
- Co z Ruth i Taylor? - odezwałam się, odsuwając głowę od jego klatki piersiowej, jednocześnie wciąż obejmując go w talii.
- Nie mam pojęcia, kochanie - westchnął bezradnie. - Zaczekajmy z tym do rana, dobrze? - ucałował mnie czuje w czoło.
- Dobrze.
  Szatyn nie odstępował mnie na krok, ciągle przepraszając, że posłuchał mnie i poszedł na imprezę do Andy'ego. Kąpiel również wzięliśmy wspólnie, bo jak sądził, to dla mojego bezpieczeństwa. Akurat! Bardziej zależało mu na tym, żeby zobaczyć mnie nagą i móc onieśmielać mnie ile wlezie.
  Po porannej toalecie zeszłam na śniadanie w towarzystwie Liego. W kuchni krzątała się Maya, a Geoff siedział przy stole, czytając gazetę. Kiedy zajęliśmy miejsca, mężczyzna odłożył gazetę i spojrzał na nas z poważną miną.
- Dzień dobry - powiedziałam nieśmiało.
- Dzień dobry, dzieciaki - odrzekł, kładąc na stół splecione dłonie.
- Więc.. już wiesz? - Głos zabrał siedzący obok mnie chłopak.
- Niestety tak - skinął, kręcąc lekko głową. - Nie wiem dlaczego Ruth się do tego posunęła. Nie spodziewałem się także czegoś takiego ze strony Taylor, którą wszyscy bardzo polubiliśmy.
- Mogły zrobić krzywdę Katherine i naszemu dziecku!
- Wiem, synu - przytaknął.
  Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Maya natychmiast udała się, by otworzyć gościowi, z którym w kilka sekund później pojawiła się z kuchni z przerażeniem wypisanym na twarzy.
- Ruth - powiedzieliśmy równocześnie z Geoff'em surowym tonem.
- Okej, za nim na mnie napadniecie, dajcie mi coś powiedzieć - uniosła ręce w geście poddania. Liam ścisnął mnie za rękę, nakazując swojej siostrze mówić. - Nie mam bladego pojęcia co strzeliło mi do głowy. Wydaje mi się, że to wszystko przez Taylor, która każdego dnia namawiała mnie do usunięcia Katherine z życia Liama, ale to nieważne. Moje zadania ograniczały się jedynie do pisania pogróżek, pocięcia bluzy oraz zamknięcia Kath w garderobie. Nigdy nie posunęłabym się do tego, by zrobić jej jakąkolwiek krzywdę. Chciałam żebyście to wiedzieli. Przede wszystkim jednak, chciałam powiedzieć, że możecie ze mną zrobić wszystko, na co macie ochotę. Oddaję się w wasze ręce, bo wiem, że postąpiłam bardzo źle i gorzko tego żałuję.
- Powinienem posłać cię do więzienia - przemówił Geoff - Ale jestem twoim ojcem i nie zniósłbym twojego widoku za kratami.
- Dziękuję, tato! - krzyknęła uradowana dziewczyna, mając w zamiarze rzucić się na szyję mężczyzny.
- Jeszcze nie skończyłem - warknął, odsuwając jej ciało od swojego. - Na zawsze wylatujesz z naszej firmy. Zabieram wszystkie twoje karty kredytowe oraz kolekcję butów i drogich torebek, a także, masz zakaz wejścia do tego domu do odwołania. - Zapanowała chwilowa cisza, podczas której Geoff przeczesał ręką swoje krótkie włosy. - Nie chcę tego robić, bo to łamie mi serce Ruth, ale nie mogę ci już ufać, nawet jeśli wiem, że nikogo byś nie skrzywdziła. Musisz pokazać mi, że naprawdę żałujesz oraz że potrafisz radzić sobie sama.
- Myślę, że to sprawiedliwy wyrok, tato - odezwał się Liam, mocniej ściskając moją dłoń.
- Ja również sądzę, że zasłużyłam na wygnanie. Ale udowodnię wam, że wcale nie jestem niebezpieczna dla otoczenia i wrócę tutaj odmieniona.
- Przede wszystkim zacznij od zerwania kontaktów z Taylor. Ona jest szalona - odrzekłam.
- Wiem, Katherine - przeniosła swój wzrok na mnie, sekundę później spuszczając go na swoje palce. - Przepraszam za to, co ci zrobiłam. Jesteś dobrą dziewczyną i w pełni zasługujesz na to, by być szczęśliwą u boku mojego brata, który wreszcie zaczyna dostrzegać uroki tego świata, za co powinnam być ci ogromnie wdzięczna. - Podniosła głowę i tym razem spojrzała na Mayę. - Tobie też jestem winna przeprosiny. Naprowadziłam Katherine na ciebie, mogąc tym doprowadzić do niejednej katastrofy. Przykro mi z powodu tego, co się tutaj rozegrało - westchnęła, próbując powstrzymać płacz. - Mam nadzieję, że będziecie mi w stanie wybaczyć, gdy udowodnię wam, że nie jestem złą osobą. - Opuściła dom, wybiegając.
  Po śniadaniu, które przepłynęło w błogiej ciszy, udałam się z Liamem na górę.
- Co sądzisz o tym całym zajściu z Ruth? - zapytałam, siadając na łóżku po turecku.
- Mam przeczucie, że Taylor szantażowała moją siostrę, dlatego jej pomagała. Wiem jednak, że teraz naprawdę żałuje, że pozwoliła jej na manipulację. Zauważyłem to po sposobie w jaki przyjęła wymierzoną przez ojca karę. Ona kocha swoje buty, pracę w firmie, karty kredytowe, a przede wszystkim nas, swoją rodzinę. Gdyby tylko udawała, usłyszelibyśmy z jej ust słowa 'nie możesz tego zrobić', czy coś w ten deseń.  A tymczasem ona przyjęła wszystko z pokorą.
- Obyś miał rację. Liczę na to, że jakoś sobie poradzi i szybko tu powróci.
- Ja też - odparł, przytulając się do mnie.

                                  CZTERY MIESIĄCE PÓŹNIEJ

  Obudziłam się z uśmiechem na twarzy, myśląc o tym, jak piękny jest świat. No, może poza śniegiem, który utrzymuje się od świąt Bożego Narodzenia. Nienawidzę śniegu.
  Za nim ruszyłam się z łóżka, zaczęłam rozmyślać o ostatnich czterech miesiącach, podczas których wszystko stopniowo się układało.
  Mama Niallera zdecydowała się wziąć rozwód. Blondas postanowił zostać przy niej, ale jednocześnie utrzymywać dobre stosunki z Bobby'm. Jego relacja z Emily wróciła do normy. Moja zresztą też.
  Ruth odwiedziła nas ostatnio podczas niedzielnego lunchu, oznajmiając, że znalazła pracę w sierocińcu oraz dopytując co słychać w rezydencji Payne'ów i jak przebiega moja ciąża. Wydawała się być przy tym wszystkim naprawdę szczera. Sądzę, że już niedługo będzie mogła do nas wrócić i żyć jak dawniej.
  Liam zdał egzaminy śpiewająco i przyjęli go na okres próbny.
  A dziś.. idziemy do ginekologa, by przekonać się czy dziecko jest zdrowe oraz jakiej jest płci.
  Usłyszałam dźwięk swojego telefonu, oznaczającego nadejście esemesa.

,, Trzymam kciuki, żebyś miała w brzuchu małego faceta! ''

  Oczywiście nadawcą był nie kto inny, jak Louis.
  Założywszy na siebie ubrania, ruszyłam do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety oraz doprowadzeniu swoich włosów do ładu, zeszłam na śniadanie.
- Hej, Maya - przywitałam się.
  Nasze stosunki znacznie się polepszyły. Byłyśmy teraz dla siebie jak najlepsze przyjaciółki.
- Hej, Kath - odpowiedziała z uśmiechem. - Zdenerwowana? - spytała, kładąc przede mną talerz, na którym miały zaraz pojawić się tosty.
- Bardzo. Mam nadzieję, że dziecko dobrze się rozwija.
- Na pewno wszystko jest w porządku, nie przejmuj się.
                                                            ***
  Najpierw doktor Watson rozsmarował zimny żel na moim brzuchu. Wciąż ciężko było się do tego przyzwyczaić, nawet jeśli powtarzało się to już wiele razy.
- Dobrze - powiedział przesuwając małym urządzeniem po moim brzuchu. Ścisnęłam dłoń Liego, kiedy oboje spojrzeliśmy na monitor. - Zobacz, to jest głowa - zwrócił uwagę na okrągły kształt. - To ramiona.. - urwał, patrząc na ekran. - Och - zatrzymał się. Odetchnęłam cicho, mocniej ściskając dłoń Liama.
- Niech pan wreszcie zdradzi czy ty chłopiec, czy dziewczynka - nalegał szatyn, kiedy mężczyzna nie odzywał się dłuższą chwilę, tak po prostu wpatrując się w ekran.

____________________________________
Od autorki: Witajcie kochani! Jestem mega zmęczona po komersie (który był naprawdę świetny!), ale dodaję rozdział, tak jak obiecałam :)
 Jak podoba wam się trzydziestka ósemka? Cieszycie się, że Malik radzi sobie z uczuciem d Kath i wychodzi z Eve na randki? Spodziewaliście się tego, że Maya jest niewinna? Podejrzewaliście Ruth, a co lepsze, Taylor, o wysyłanie pogróżek do Kath? Czy Geoff dokonał sprawiedliwego wyroku? Jest w końcu rodzicem. Żaden rodzic nie chciałby oglądać swojego dziecka za kratami. Czy Maya dobrze postąpiła, wybaczając Kath? I wreszcie.. Katherine urodzi dziewczynkę, czy chłopca? Czekam na komentarze ☺
 Miłego dnia, promyczki. xx

17 komentarzy:

  1. Niech to będzie dziewczynka, najlepiej jakby miała na imię Hope:) (Tak jestem fanką The Originals;D) Monia ja cię ubóstwiam za te i pozostałe opowiadania;* Życze ci aby wszystkie twoje marzenia się spełniły<3
    Kocham Cię;*
    Również zapraszam do mnie:) http://then-it-is-time-for-you-to-shine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Stawiam na parkę! :) To jest świetne i nie mogę się pogodzić z tym, że się kończy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział znakomity jak zwykle.Ciesze się,że Malik układa sobie życie na nowo z Eve.Ja byłam pewna,że za tym wszystkim stoi Maya.Nikdynie podejrzewała bym Ruth a w szczególności,że współpracuje z Tay.Geoff wykonał sprawiedliwego wyroku dla Ruth.Myśle,że Maya dobrze zrobiła wybaczając Kath.Chciała bym,aby to była dzidewczynka.Dani xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ;D Mam nadzieję, że dziecku nic nie będzie. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny. Ciesze się że to nie Maya. Chociaż byłam pewna że to ona. A co do Ruth bym się po niej tego nie spodziewała.
    zapraszam do mnie. wprawdzie nie jest to o 1D ale..
    http://please-love-me-like-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no nie mogę uwierzyć że jeszcze tylko jeden rozdział :) Liczę że to będą bliźniaki :D Albo dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak wreszcie dobrze trafiłam z Tay. szkoda że to przedostatni (?) rozdział:) fajnie że się dobrze bawiłaś x
    miłego weekendu
    @_cutedimples_

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam podejrzenia, że to może być Taylor ale Ruth?!
    Myślę, że Kath będzie miała bliźniaki xd hahahah ja i moja wyobraźnia

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle świetny.
    Ale... w ogóle się nie spodziewałam, że to sprawka Taylor i Ruth. Byłam święcie przekonana, że to Maya :oo
    Fajnie, że wszystkim się zaczęło układać. :))
    Jestem bardzo ciekawa jakiej płci jest ich dziecko :3
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział :D Nie mogę sie doczekać następnego :D A bym śmiała jeśli były by to bliźniaki ale że i chłopczyk i dziewczynka xd Czekam na następnego D: !! Pozdrawiam :D :* /K.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu jezu to dziewczynka ma być i jestem za Misao♥ żeby miała na imię Hope
    /Muffin

    OdpowiedzUsuń
  13. Oh my God. Tylko tyle umiem z siebie wykrztusić. Monia! Jesteś wielka! Przy tobie mur chiński to krawężnik. Camille x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, co za porównanie! W życiu się z takim nie spotkałam!

      Usuń
  14. To beda blizniaki ! Tak czuje haha ;)
    Kurcze nie spodziewalam sie ze Maya moze byc niewinna i okazac sie mila i sympatyczna osoba, a na Ruth sie zawiodlam.. wazne jednak, ze sie opamietala. Ciesze sie, ze Zayn znalazl sobie druga polowke, bo kto jak kto ale on na nia zasluguje, no i, ze w rodzinie Niallerkow w koncu cos sie rozwiazalo ;)

    A rozdzial to genialny ! Ciekawy zwrot akcji ;D
    Kurcze jestem ciekawa co tam w tym brzusi rosnie.

    Boze tak blisko konca, ze na sama mysl plakac mi sie chce ;( Co ja bede teraz po nocach czytac ?

    Masz juz mniej wiecej ustalone co bd w nowym opowiadanku? ;> Juz sie ciesze na nowa historie <3

    Fajnie ze komers ci sie udal ;) A powiem ci tyle, ze studniowka bedzie jeszcze lepsza !

    Wiem, ze sie powtarzam i, ze to tylko glupie slowa ale serio cie uwielbiam. Chcialabym cie kiedys poznac i powiedziec ci osobiscie jaka jestes wielka, i ile ci zawdzieczam, a nie tylko przez internet. To co piszesz zasluguje na cos wiecej, oczywiscie mam na mysli wydanie ksiazki czy cos. Kurcze no. Brak mi slow do opisania tego co czuje gdy czytam i pozniej gdy staram sie jakos skomentowac. O ile dobrze pamietam to kiedy odpisalas mi ze jestes niska bo napisalam ci ze jestes wielka (jezeli sie myle to przepraszam bo moja pamiec nie jest zbyt dobra ale mam nadzieje ze przykrosci tym ci nie sprawie bo tego bym nie chciala ;* ) ale chodzi mi tylko o to, ze jezeli niska ale za to z ogromnym talentem, ktory powinnas jak najbardziej doksztalcac. To narazie tyle. 3maj sie skarbie ! <3

    Juz niedlugo i masz wakacje ;D

    XYZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz jest niesamowity! Dziękuję za wszystko co napisałaś. To takie miłe, przeczytać, że ktoś lubi Ciebie i to co piszesz :) Strasznie się cieszę ❤ (PS nie jestem niska, hihi. Chciałabym być!)
      Co do nowego opowiadania.. Jak do tej pory wypisałam sobie kilka rzeczy, które mogłyby się w nim znaleźć. Na razie nie mam czasu do końca tego przemyśleć i zacząć pisać. Przykro mi to mówić, ale wątpię, że nowe opowiadanie pojawi się w najbliższych tygodniach :( Mam teraz na głowie poprawianie ocen, a w wakacje z pewnością będę cieszyła się wolnością. Mimo wszystko, obiecuję, że nowe opowiadanie pojawi się jeszcze w tym roku :)
      Nie mogę doczekać się wakacji ツ ☼

      Usuń