wtorek, 13 maja 2014

Rozdział trzydziesty czwarty

 Rezydencja Payne'ów była urządzona nowocześnie i.. bardzo pięknie. Ilość okien oraz jasne odcienie kolorów ścian zezwalają mi na opisanie apartamentu jako bardzo jasnego, ale jednocześnie przytulnego. Pomieszczenia były duże i wysokie. Jeżeli zakochanie się w czyimś domu jest w ogóle możliwe, to myślę, że właśnie to uczucie owładnęło i mną.
- Gotowa? - szepnął Liam, ściskając na powrót moją dłoń.
- Nie - pokręciłam głową, patrząc na niego z przerażeniem wypisanym na twarzy.
- Pamiętasz co ci mówiłem, prawda? Wszystko będzie dobrze, Kath. Poradzimy sobie - ucałował moje czoło i ruszył do kuchni.
- O mój Boże - jęknęła Karen, wypuszczając z rąk talerz, który natychmiast potłukł się na drobne kawałki. - Spójrz co na robiłeś - rzuciła mu gniewne spojrzenie.
- Maya się tym zajmie - odezwał się szatyn, próbując zachować spokój. - Musimy poważnie porozmawiać, mamo.
- Jeśli rozmowa nie będzie dotyczyć Taylor, możesz o tym zapomnieć - mruknęła, próbując wyjść z niebezpiecznej strefy.
- W dużej części będzie dotyczyć właśnie jej - odpowiedział.
- W takim razie chodźmy do salonu.
  Przyglądałam się całej tej sytuacji z bijącym w przyspieszonym tempie sercem. Skoro wobec swojego syna zachowuje się w tak.. chamski sposób, to jaki los czeka mnie? Którą stronę mi okażę; tę dobrą, o której opowiadał Liam, czy tę złą, którą właśnie wobec niego przedstawiła?
  Usiedliśmy na kanapie. Czemu się na to godziłam? Co ja tu robię? Mogę już uciekać?
- Mamo to jest Katherine - powiedział Li, wskazując na mnie.
- Co to za dziewucha i czemu trzymasz ją za rękę? - skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej.
- Ponieważ jest moją dziewczyną - odparł, powoli wypuszczając powietrze.
- Wydawało mi się, że chcesz rozmawiać o Tay i o tym, że znów się zeszliście.
- Mówiłem ci już, że do niej nie wrócę - pokręcił przecząco głową, wyciągając z swojej kieszeni liścik oraz mój telefon.
- Nie rozumiem dlaczego, synu. Nie rozumiem również, jak mogłeś zamienić Taylor na kogoś tak.. cichego i prostego - prychnęła.
- Właśnie zamierzam przedstawić ci odpowiedź na twoje pierwsze pytanie.
  Kiedy chłopak zajął miejsce obok swojej rodzicielki, pozostawiając mnie kompletnie samą na kanapie, czułam się jeszcze gorzej niż w moim mieszkaniu, tuż przed przyjściem tutaj. Spróbowałam skupić się na groźbach Swift, kierowanych w moją stronę, które dobiegały z nagranego przeze mnie filmiku, ale to nawet na chwilę nie sprawiło, że poczułam się lepiej.
- Katherine dostała również liścik, podpisany przez Tay. Poznajesz jej pismo, prawda? - spytał Liam, unosząc swoją brew do góry.
- T-to nie może być prawdziwe - powiedziała, zakrywając usta dłonią. - Ona z pewnością to wszystko ukartowała, żeby móc cię zdobyć - wskazała palcem wolnej ręki na mnie.
- Nie, mamo. Kath zgłosiła sprawę do dyrektora, który przekazał nam, że Taylor przebywa aktualnie w zakładzie psychiatrycznym.
- Żartujesz sobie?! - spojrzała na niego zaskoczona.
- Proszę, jeśli mi nie wierzysz, zadzwoń do jej mamy, która z pewnością potwierdzi wszystko, co ci do tej pory powiedziałem.
- Wierzę ci, Liam - mruknęła - tylko nie mogę uwierzyć, że to wszystko jest realne. Przecież ona była taką dobrą, uczciwą i inteligentną dziewczyną.
- Najwyraźniej udawała.
- Przepraszam, że się wtrącę - zabrałam głos, poprawiając swoją pozycję - ale powinna pani przeprosić Liama. Pani syn nie jest niczemu winien i nie zasłużył sobie na taki chłód i brak zainteresowania z pani strony. Bardzo przeżywał fakt, że wasze stosunki się tak bardzo zmieniły przez ostatni miesiąc.
- Nie mów mi co mam robić - syknęła.
  Mogę już zapaść się pod ziemię?
- Nie odzywaj się do niej w ten sposób, mamo. Szczególnie teraz, kiedy jest w błogosławionym stanie.
- O czym ty mówisz?! - wrzasnęła zszokowana, przenosząc na mnie swój zimny wzrok.
- Zostaniesz babcią - uśmiechnął się, wracając na miejsce obok mnie i delikatnie kładąc swoją dłoń na moim brzuchu.
- Dostanę przez ciebie zawału, Liam - bąknęła, przeczesując ręką swoje blond włosy.
- Wiem, że dużo ci dziś powiedziałem. Powinienem był przyjść znacznie wcześniej, żeby opowiedzieć o Taylor i o tym, że naprawdę się w kimś zakochałem, ale nie byłem na to gotów. Ciąża Katherine przekonała mnie, że nadszedł ten odpowiedni czas, by przyjść tu i odbyć z tobą poważną rozmowę.
  Zapanowała cisza, podczas której Karen wpatrywała się w naszą dwójkę, a biorąc pod uwagę rozwijające się w moim brzuchu maleństwo, trójkę, osłupiałym wzrokiem. Myślę, że po prostu musiała oswoić się z obecną sytuacją i przeanalizować wszystko, co powiedział jej Payne.
- I jak myślisz? Co powinnam teraz zrobić? - odezwała się w końcu zwracając do swojego syna.
- Powinnaś dać szansę Katherine. To naprawdę dobra i szczera dziewczyna, z którą zamierzam spędzić swoją przyszłość - delikatnie musnął mój policzek, uśmiechając się tak pięknie, że nie mogłam oderwać wzroku od jego twarzy.
- Mogłabym porozmawiać z tobą w cztery oczy? - zaproponowała.
- Nie mam nic do ukrycia przed Kath, więc możesz mówić - odrzekł stanowczo.
- Nie, Leeyum. Zostawię was samych - zaprotestowałam, wstając z kanapy.
- W porządku. Zaczekaj na mnie w moim pokoju - skinął głową.
  Ruszyłam po schodach na górę. Gdy stanęłam na ostatnim stopniu rozejrzałam się, czując jak znów wzrasta moje przerażenie. Owszem, wiedziałam jak wygląda pokój Liego od wewnątrz, ale znalezienie go, przy ilości tak samo wyglądających drzwi znajdujących się wokół mnie, zajmie mi co najmniej dziesięć minut!
  Westchnęłam głęboko i podeszłam do pierwszych drzwi. Okazało się, że zajrzałam do pokoju gier, w którym znajdowało się mnóstwo maszyn, stół do bilarda oraz kilka pudeł z grami planszowymi. Nigdy nie pomyślałabym, że Liam ma takie miejsce w swoim domu. Jest cholernie skromny, skoro nie miałam pojęcia o tym miejscu.
  Podeszłam do kolejnych drzwi. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam je lekko, otwierając szerzej oczy ze zdziwienia. Pomieszczenie było przeznaczone dla.. małego dziecka! Czy Payne zapomniał mi wspomnieć o tym, że poza Ruth i Nicolą ma jeszcze młodsze rodzeństwo?!
  Weszłam w głąb, rozglądając się wokół siebie. Barwy panujące w tym pokoju były znacznie ciemniejsze od tych, które mogłam zobaczyć na pierwszym piętrze. Był urządzony w gamie jasnego fioletu. To miejsce było.. niesamowite.
- Co tutaj robisz? - Aż podskoczyłam na dźwięk nieznanego głosu.
- Przepraszam, zgubiłam się szukając pokoju Liama - odwróciłam się w stronę stojącej przede mną blondynki, zagryzając policzki od środka.
- Kim jesteś? - zmarszczyła czoło, skanując moje ciało.
- Katherine Tomlinson - wystawiłam przed siebie rękę.
- Nicola - przedstawiła się, delikatnie ściskając moją dłoń. - Mama zatrudniła cię jako nową sprzątaczkę?
- Nie - pokręciłam przecząco głową, śmiejąc się w duchu - Jestem dziewczyną twojego brata.
- Że niby kim? - zaśmiała się pod nosem, ponownie otaksowując mnie wzrokiem.
- Dziewczyną twojego brata - przełknęłam głośno ślinę, widząc jej reakcję.
- On nie gustuje w takich.. prostych laskach.
- Najwyraźniej go nie znasz - odgryzłam się. Brawo Katherine. Właśnie zaminusowałaś sobie u siostry twojego chłopaka.
- Skoro jesteś jego dziewczyną to powinnaś wiedzieć, że Liam już tutaj nie mieszka - prychnęła, patrząc na mnie złowrogo.
- Mam tego świadomość - skinęłam. - Leeyum zdecydował się porozmawiać z waszą matką, a ja przyszłam tu razem z nim - wyjaśniłam jej moją obecność w rezydencji.
- Leeyum? Tylko Eve go tak nazywa! Znasz ją?
- Tak, spotkałyśmy się kilka razy - odpowiedziałam, uspokoiwszy się trochę po dostrzeżeniu zmiany w głosie Nicoli.
- Eve wróciła do Doncaster? Dlaczego nic mi nie powiedziała? - skierowała swój wzrok na podłogę.
- Myślę, że chciała z tym zaczekać aż do momentu, w którym wasze stosunki z Liamem wrócą do normy.
- O mój Boże - schowała twarz w dłoniach.
- Hej, co się dzieje? - spytałam zmartwiona.
- Gdyby nie mama, już dawno spotkałabym się z Evie! - wrzasnęła do mnie pod wpływem emocji, na co przerażona cofnęłam się o krok. - Przepraszam, ja po prostu.. - zamilkła na chwilę i po nabraniu powietrza oraz powolnym go wypuszczeniu, kontynuowała; - Karen rozkazała nam, byśmy nie kontaktowali się z Liamem, dopóki nie zrozumie jak wielki błąd popełnił zrywając z Taylor. Nie chciałam zastosować się do jej zaleceń, ale zagroziła mi, że wywali mnie z rodzinnej firmy, jeśli będę się buntować. Gdybym jej nie posłuchała, już dawno wiedziałabym o przyjeździe Eve! Tak bardzo jej teraz potrzebuję.. - jej głos zadrżał, zwiastując słone łzy.
- Myślałam, że z własnej woli przestaliście interesować się Liamem, który totalnie nie mógł sobie poradzić z waszą nie akceptacją jego wyboru.
- Och, wcale nie - pokręciła głową, wycierając przezroczystą ciecz z swoich policzków. - Wiesz może gdzie mieszka Eve?
- Przy Christ Church Road. Niestety nie pamiętam pod jakim numerem.
- W porządku, chciałam tylko wiedzieć czy wróciła do swojego starego domu.
- Pójdź do niej - zachęciłam ją, unosząc kąciki ust do góry.
- Masz rację, powinnam to zrobić od razu. A potem policzę się z mamą - zacisnęła dłonie w pięść. Chciała odejść, ale zatrzymała się w pół kroku i odwróciła w moją stronę. - Kath, ja.. umm.. przepraszam za moje początkowe zachowanie.
- Cóż, ja też cię przepraszam.
- Mam nadzieję, że będziemy miały jeszcze okazję pogadać, bo wydajesz się naprawdę.. miła - odparła, uśmiechając się.
- Ja również mam taką nadzieję - przytaknęłam. - Nicola? - zatrzymałam ją, kiedy jej prawa stopa znalazła się w korytarzu.
- Tak?
- Wskażesz mi pokój Liama?
- Ostatnie drzwi na lewo.
- Dziękuję.
  Kiedy znalazłam się w szukanym przeze mnie pomieszczeniu, rzuciłam się na wielkie łóżko, kierując wzrok na sufit. Przez cały czas nurtowało mnie jedno pytanie; dla kogo jest ten dziecięcy pokój? Chciałam o to zapytać Nicoli, ale uznałam, że nie powinnam wypytywać jej o takie rzeczy, gdyż wydawało się to niestosowne, zważając na fakt, że znam ją dosłownie pięć minut.
  Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że oknem jest już niemal ciemno.
- Hej.
- Hej, Leeyum - uśmiechnęłam się na jego widok i musnęłam czubek jego nosa.
- Dobrze spałaś?
- Masz całkiem wygodne łóżko - przyznałam. - Która jest godzina?
- Zbliża się dwudziesta pierwsza - odpowiedział, głaszcząc mnie po policzku.
- Przepraszam, że zasnęłam na tak długo - przegryzłam dolną wargę, wpatrując się w jego brązowe oczy.
- Nic się nie stało - ucałował moje czoło, kładąc swoją głowę w moim zagłówku pomiędzy szyją a ramieniem.
- Jak rozmowa z mamą?
- Wszystko sobie wyjaśniliśmy i myślę, że koniec z chłodnymi stosunkami, a nasza relacja wróci do normy.
- Tak bardzo się cieszę, kochanie. Wreszcie zaczyna nam się wszystko układać.
- Wreszcie - powtórzył, składając pocałunki na mojej szyi.
- Liam?
- Hmm? - mruknął mi do ucha, przegryzając jego płatek.
- Kiedy szukałam twojego pokoju, przypadkiem znalazłam się w.. pokoju dziecięcym. Dla kogo jest on przeznaczony?
- Och - westchnął, odsuwając się nagle ode mnie. Podparł się na swoim łokciu i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. - To bardzo ciężki temat dla całej naszej rodziny.
- Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał go poruszać. Byłam po prostu ciekawa.
- W porządku, powinienem ci o tym powiedzieć - zamknął na chwilę oczy, a po otworzeniu ich kontynuował; - Nicola zaszła w ciąże. Urodziła zdrową, malutką dziewczynkę, która była najsłodszym dzieciakiem na ziemi - uśmiechnął się do siebie. - Niestety nie dane nam było zbyt długo nacieszyć się jej obecnością, gdyż dostała silnego zapalenia w płuc, w wyniku którego jej serce przestało pracować, a my musieliśmy pochować ją w białej trumnie.
- O mój Boże - zakryłam usta swoją dłonią - To musiało być dla was wstrząsające.
- I było - przytaknął. - Oczywiście Nicola długo nie umiała się pozbierać po śmierci swojej ukochanej córeczki, ale z odsieczą przyszła jej Eve, która po stracie obojga rodziców w wypadku samochodowym, w którym i ona o mały włos nie zginęła, nie mogła pozwolić na to, by Nic zrobiła coś tak głupiego jak ona. Mówiąc coś głupiego, mam na myśli próbę popełnienia samobójstwa.
- Eve próbowała sobie odebrać życie?!
- Owszem. Bała się, że Nicola również będzie chciała to zrobić, więc nie odstępowała jej na krok.
- Już rozumiem dlaczego Nic była zdruzgotana, kiedy powiedziałam jej, że Eve jest w Doncaster, a ona nie miała o niczym pojęcia.
- Rozmawiałaś z moją siostrą? - zdziwił się, unosząc swoją brew do góry.
- Zajrzała do dziecięcego pokoju, kiedy będąc w nim, zastanawiałam się do kogo należy.
- I jak cię potraktowała?
- Pomyślała, że jestem nową sprzątaczką. Potem wyjaśniłam jej, że jestem twoją dziewczyną, a wtedy wyśmiała mnie i stwierdziła, że nigdy nie poleciałbyś na taką prostaczkę jak ja. Gdy powiedziałam na ciebie Leeyum od razu skojarzyła to z Eve, dopytując o nią. Była wściekła na Karen, że rozkazała jej nie utrzymać z tobą kontaktu, przez co zupełnie nie miała pojęcia o powrocie waszej kuzynki. Za nim odeszła, przeprosiła mnie za swoje początkowe zachowanie i przyznała, że jestem całkiem miła.
- Przeprosiła cię? To do niej nie podobne, zważając na jej początkowy stosunek do ciebie.
- Powiedziała również, że ma nadzieję, że będziemy miały jeszcze szansę pogadać.
- Rzuciłaś na nią jakiś czar? Ukrywasz przede mną, że jesteś czarownicą? Może mnie też czymś odurzyłaś, przez co tak za tobą szaleję? - zaśmiał się, całując mnie w kącik ust.
- Owszem. Trzeba ci także wiedzieć, że posiadam niewidzialny kocioł, w którym każdej nocy wyrabiam nowe eliksiry - poruszyłam zabawnie brwiami.
- Obiecaj mi tylko, że nie zamienisz mnie w żabę - odparł, starając się zachować poważny wyraz twarzy.
- A w żółwia?
- Obiecaj mi, że w ogóle nie zmienisz mnie w zwierzę ani żadną nieludzką kreaturę.
- Obiecuję - zachichotałam, wywracając oczami. - Mogę ci zadać pytanie?
- Śmiało - zachęcił mnie, przypatrując mi się z zaciekawieniem.
- Jest chociaż cień szansy na to, że twoja mama mnie kiedykolwiek polubi?
- Sądząc po tym, że jutro wybieracie się na kolację, myślę, że tak - uśmiechnął się do mnie szeroko.
- I-idę z twoją m-mamą na k-kolację? - wydukałam zaskoczona.
- To chyba dobra wiadomość?
- Oczywiście, że dobra! - podniosłam się do postawy siedzącej, opierając o ramę łóżka. - Tylko jak sobie bez ciebie poradzę, Liam?
- Jeśli wymyślisz eliksir na niewidzialność to będę ci towarzyszył - dźgnął mnie lekko w biodro.
- Nie próbuj mnie rozśmieszyć - westchnęłam.
  Od momentu, kiedy Payne oznajmił mi, że wybieramy się do jego rodzinnego domu, nic innego nie zaprzątało moich myśli, powodując, że strasznie się stresowałam. Teraz, gdy mam już to za sobą, czeka mnie coś jeszcze gorszego. Kolacja z Karen? Tylko ja i jej przenikliwe spojrzenie? On sobie chyba żarty stroi.
- Katherine przestań się zamartwiać. Porozmawiałem z mamą i naprawdę jest gotowa cię poznać. Kolacja jest tylko i wyłącznie jej pomysłem, nie maczałem w tym palców - oderwał mnie od moich rozmyśleń, siadając obok mnie i przytulając do siebie.
- Nie sądzę, żeby zdołała mnie polubić - pokręciłam głową, kładąc lewą rękę na jego brzuchu.
- Jesteś najdoskonalszą i najsłodszą dziewczyną pod słońcem! Dlaczego do cholery miałaby cię nie polubić? - przewrócił oczami.
- Bo jestem całkowitym przeciwieństwem Taylor - przylgnęłam do jego klatki piersiowej.
- Jak to, przeciwieństwem? - zdziwił się. Jestem pewna, że zmarszczył czoło. Zawsze tak robi, kiedy kompletnie nie rozumie, co mam na myśli.
- Tay wygląda jak dziewczyna z najnowszej okładki vogue. Jest też odważna, sprytna, optymistycznie nastawiona do życia i obojętna na opinię innych ludzi. A ja? Szara, tchórzliwa myszka - wyjaśniłam.
- I to właśnie czyni cię wyjątkową, skarbie - ucałował czubek mojej głowy. - Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi.
- Ufam ci, Liam.
  Siedzieliśmy przytuleni do siebie w ciszy. Próbowałam zrelaksować się i rozkoszować obecną chwilą, ale napływające myśli dotyczące jutrzejszego dnia wygrały walkę z moją wolą. W co się ubiorę? Jak powinnam się zachowywać? O czym będziemy rozmawiać?
- Chcesz tu zostać? - spytał, dzięki Bogu, sprowadzając mnie na ziemię.
- Jeśli ci to nie przeszkadza, to chciałabym wrócić do mojego mieszkania.
- W porządku.
  Za nim opuściliśmy rezydencję Payne'ów, Liam wciągnął mnie do kuchni, w której Karen zmywała naczynia, a Geoff siedział przy stole i czytał gazetę.
- Cześć tato - przywitał się, a potem wskazał na mnie palcem - poznaj Katherine.
- Miło cię poznać - uśmiechnął się do mnie szczerze.
- Pana również - odwzajemniłam gest.
- Mamo czy spotkanie z Kath w Rossington Hall może odbyć się o 18:30?
- Będę tam - skinęła, nie odrywając wzroku od brudnych naczyń.
- Dziękuję - odrzekł. - W takim razie my już pójdziemy.
- Do widzenia - powiedziałam uprzejmie.
- Do widzenia - odpowiedzieli równocześnie.
  Wyszliśmy na zewnątrz, łapiąc się za ręce.
- Jestem pewna, że Loki zostawił nam niespodziankę, podczas naszej nieobecności - westchnęłam.
- Pragnę ci przypomnieć, że dziś ty sprzątasz - zaśmiał się, szturchając mnie lekko.
- Och, jesteś taki kochany, dziękuję za przypomnienie - obdarowałam go najbardziej złowrogim spojrzeniem, na jakie było mnie stać.
                                                           ***
  Dzwonek. W bibliotece zaczęli gromadzić się studenci. Jednym z nich był Niall, który przyszedł do mnie, trzymając w dłoniach moje ulubione czekoladki. Położył je na biurku, uśmiechając się pięknie.
- To w ramach podziękowania za pomoc i wsparcie. Katherine jestem ci bardzo wdzięczny za wszystko, co dla mnie zrobiłaś - odezwał się.
- Od tego są przyjaciele, Nialler - odparłam, unosząc kąciki ust do góry.
- Zakumplowanie się z tobą było najlepszą decyzją, jaką podjąłem w swoim życiu - przyznał.
- Myślałam, że był nią związek z Emily - uniosłam jedną brew do góry, chichocząc pod nosem.
- Te dwie sprawy się równoważą i zajmują wysokie miejsce pierwsze - dołączył do mojego chichotu.
- Jak się czujesz? - zapytałam.
- No wiesz, staram się mieć totalnie w dupie fakt, że moja mama pozwala ojcu na zdradzanie jej i udaje, że wszystko jest jak zawsze, ale potrafię tylko wtedy, kiedy nie jestem sam - spuścił głowę w dół, chowając ręce w kieszenie swoich spodni.
- Rozmawiałeś z Maurą na ten temat? - Serce ściskało mi się z bólu, kiedy ponownie musiałam patrzeć na przygnębionego blondaska, który zazwyczaj odznaczał się pozytywną energią i ciągle śmiał się z absolutnie wszystkiego.
- Nie chce mnie słuchać i uważa, że wszystko jest okej - prychnął. - Nie mam pojęcia co robić i jak się zachowywać - wzruszył ramionami.
- Może pogadaj z Gregiem i razem coś wymyślicie? - zaproponowałam, próbując wymyślić cokolwiek, co mogłoby mu pomóc.
- Nie chcę mu się walić na głowę. Denise jest w ciąży i teraz powinien skupić się na zapewnieniu jej oraz dziecku wszystkiego, co im trzeba.
- Ale ty i twoi rodzice wciąż jesteście jego rodziną, Niall. Musisz mu powiedzieć co się dzieje. Myślę, że to najlepsze co możesz zrobić.
- Ale Kath..
- Nie, Horan. Masz z nim porozmawiać, bo inaczej ja to zrobię, a znasz mnie bardzo dobrze i wiesz, że naprawdę jestem do tego zdolna - pogroziłam mu palcem, jak dziecku, które zrobiło coś, czego nie powinno.
- Ugh, w porządku, poddaje się!
- Na to liczyłam - zaśmiałam się pod nosem. - A teraz zmykaj przyswajać wiedzę - popchnęłam go w stronę drzwi, kiedy rozległ się dzwonek wzywający na lekcję.
  Pomieszczenie opustoszało, a ja mogłam ponownie wrócić do swojej lektury.
- Katherine - usłyszałam głos pana Wrighta.
- Och, przepraszam, zaczytałam się - odłożyłam książkę na biurko, kierując wzrok na niego. - Co pana do mnie sprowadza?
- Musimy porozmawiać. Zapraszam do mojego gabinetu.
  Od razu ruszyłam za nim, zastanawiając się o co może mu chodzić. Chyba nie zrobiłam nic złego, prawda?
- Panie przodem. - Przytrzymał dla mnie drzwi.
  Zajęłam miejsce naprzeciw jego skórzanego fotela, na którym w sekundę po mnie zajął miejsce.
- Więc.. dlaczego mnie pan wezwał?

_____________________________
Od autorki: Szkoda, że ilość komentarzy maleje z każdym nowym rozdziałem. Na szczęście jeszcze kilka rozdziałów i będziemy mieli koniec Your choice :)
 Jak podoba wam się trzydziestka czwórka? Spodziewaliście się właśnie takiego przebiegu wizyty w rezydencji Payne'ów? Co myślicie o Nicoli? Jak wyglądać będzie spotkanie Kath i Karen? I wreszcie.. co takiego chce ogłosić Wright? Macie pomysły! Czekam na wasze propozycje! CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
 Miłego dnia, cukiereczki. xx

29 komentarzy:

  1. No chyba jaja sobie robisz,że jeszcze kilka rozdziałów i koniec Your Choice ? Powiec,że to żart.
    Rozdział znakomity jak zwykle.Szczerze to myślałam,że Koren wywali ich za drzwi i nie będzie chciała z słuchać jego wyjaśniej.Lubie starsze siostry Liama.Nicol wydała mi się sympatyczna od pierwszej chwili,gdy rozmawiała z Kath.Myśle,że obie kobiety dodą do porozumienia i się dogadają.Nie wiem co chce ogłosić Wright.
    Ps.Planujesz może pisać jeszcze jakieś opowiadanie po tym ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to koniec? :(

      Usuń
    2. Koniec to nie żart, kochani. Od początku właściwie mówiłam, że to opowiadanie będzie stosunkowo krótkie. I tak wyszło dłuższe niż się tego spodziewałam :P Będzie około 40 rozdziałów i epilog :)
      A co do kolejnego opowiadania.. Mam już pomysł. Niestety teraz chcę trochę czasu poświęcić innym ważnym rzeczom, ponieważ pisanie zabiera mi naprawdę dużo czasu. W wolnych chwilach będę pisać. Z pewnością powiadomię was, kiedy będę gotowa opublikować nowe opowiadanie :)
      Dzięki, że jesteście :*

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Raczej właśnie na niego się zdecyduję :) Najlepiej przychodzi mi pisać o nim. Być może kiedyś będzie to ktoś inny, ale nowe opowiadanie przewiduję z Payne'm w roli głównej :)

      Usuń
    5. To swietnie! :)

      Usuń
  2. Przepraszam przepraszam przepraszam. Nie komentowałam ostatnio albo z braku czasu albo chęci na cokolwiek jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję że Karen polubi Katherine. A w sprawie dyrektora nie mam pojęcia. Szkoda że już się będzie kończyło ale no cóż nic nie trwa wiecznie. Dziękuję że to dla nas piszesz bo to zajmuje twój czas który mogłabyś poświęcić na coś innego. Ehh a ja dalej czekam z nadzieja że uda ci się napisać dla nas one shota z Ziamem x
    @_cutedimples_

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział :) Jestem bardzo ciekawa o co może chodzić. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to fakt, że nie podoba mu się jej związek ze studentem :) Ale jak będzie to się okaże <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, znowu coś związane z Taylor? Jak ja nienawidzę tej dziewuchy. Wizyta w rezydencji Payne'ów? Świetnie to opisałaś. Troche szkoda mi Nicoli mimo jak potraktowała Kath. Nie no jak możesz zakończyć to opowiadanie:) Nie zrobisz mi tego... Cóż czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki koniec kobieto? xd Ty masz tu najwspanialszych cichych czytelników :D tak do 100 wystarczy hahah xd a co do rozdziału do jak zawsze GENIALNY nic dodać nic ująć ;3 mam nadzieję,że Karen polubi Kath i wszyscy będą żyć długo,długo i szczęśliwie :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :D Czekam na next :)
    I mam pytanie. Czy będziesz pisała jeszcze jakiegoś bloga?
    Bo jak tak to z chęcią będę czytała :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak :p Nie pociągnę zbyt długo bez pisania. To moja odskocznia, mimo, że pożera naprawdę duuuuużo czasu.

      Usuń
    2. Podziwiam Cię! :) Kocham czyac Twpje opowiadania! Masz talent

      Usuń
    3. bardzo mnie to satysfakcjonuje, kochanie :)

      Usuń
  7. CO? JAK TO JESZCZE KILKA ROZDZIAŁÓW NIE POZWALAM CI NA TO ! ;c

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny jak zawsze! Podoba mi się to, że piszesz długie, wielowątkowe rozdziały, a nie jakieś krótkie, za przeproszeniem, gówna. NIE ZOSTAWIAJ NAS ! :c

    OdpowiedzUsuń
  9. Czułam, że Karen tak zareaguje, ale co do Nicole to się nie spodziewała. Myślę, że z czasem rodzina Liama polubi Kath :) Nie możesz kończyć opowiadania, wszyscy cię potrzebujemy! ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że słowa: "Na szczęście jeszcze kilka rozdziałów i będziemy mieli koniec Your choice :)" napisałaś tylko po to, żeby było więcej komentarzy :)
    Nie zgadamy się na koniec opowiadania! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. No to mnie "rozśmieszyłaś" z tym : "Na szczęście jeszcze kilka rozdziałów i będziemy mieli koniec Your choice :)" ojjj nie, tak łatwo to nie będzie :P ma być to opowiadanie tak długie jak "Moda na sukces" . Genialny rozdział, zreszta jak wszystkie inne :*


    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie chciałam by moje opowiadania były jak ,,Moda na sukces'' i raczej nigdy nie zechcę, więc.. Cóż, przykro mi haha :*

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ha ! Wiedzialam ze mama Liego sie wkurzy.. czulam to ;D

    Ejj !! Nie rob mi/nam tego :( szkoda ze to powoli koniec ale z drugiej strony ciesze sie ze dalej bedziesz pisac ♥

    A tym razem o czym bd ? ;> Moze cos o Niallerku? Bo z nim to jakos malo jest opowiadan.. ;(

    W sumie, to obojetnie o czym bedzie bo i tak, i tak cie nie opuszcze. Nie ma takiej opcji ! Zycze dalszej, tak zajebistej, jak do tej pory weny. ♥

    XYZ

    PS. Zycz mi prosze powodzenia bo jutro mam ustna mature z niemieckiego, a sie przyda. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, to najlepiej przychodzi pisać mi o Liamie. Jest dla mnie tak jakby pokrewną duszą, więc to on jest dla mnie najbliższy i to jego najbardziej znam itd. Poza tym lubię się wcielać właśnie w niego :D
      O czym będzie? O bad Paynie! A przynajmniej tak sądzę :p Próbuję się nie skupiać na nowym opowiadaniu i dobrze zakończyć aktualne, więc do końca nie jest jeszcze nic zaplanowane :)
      P O W O D Z E N I A słonko ♥

      Usuń
  14. Kurcze, co ??? Jak to jeszcze kilka rozdziałów i będziemy mieli koniec Your choice ??? No cóż, rozdział świetny. Mam nadzieję, że Karen zaakceptuje Kath :) Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next ; )

    OdpowiedzUsuń
  15. No chyba żartujesz! Nie kilka! No prosze Cie!:( mysle ze jakiś awans ! Czekam NN :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jej, jak to koniec? Za bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem. Z Kath, Liamem, Zaynem... Będę tęsknić za tą historią, ale dobrze że planujesz nowego bloga. Na pewno będę czytać, bo uwielbiam twoje pomysły i styl pisania.
    Tym razem (pewnie jak zwykle) komentuję jako ostatnia, za co ogromnie cię przepraszam. Byłam na wycieczce we Francji i nie miałam wi-fi. Przeczytałam tylko kawałek tego rozdziału na stacji benzynowej, gdy tankowaliśmy.
    Znowu kończysz tak, że chce się czytać dalej. Nie wiem co może się stać. Mam nadzieję, że dyrektor nie dowiedział się o ciąży Kath i nie wyrzuci jej z pracy. Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać w jej życiu.
    Wyczekuję kolejnego i informuję, że u mnie też pojawił się nowy rozdział (nie wiem czy zauważyłaś). Trzymaj się mocno "cukiereczku".
    Camille x

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak to koniec Your Choice??? Co ja będę czytać ??!!! Masz najlepszy blog który czytałam :D Nie kończ na razie :D proszeee :} Już nie mogę sie doczekać następnego i wierzę że jeszcze długo będę mogła czytać tego bloga <3 Pozdrawiam i wierzę w Cb :D <3 :* /K.

    OdpowiedzUsuń