niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział trzydziesty pierwszy

- Sto lat! Sto lat!
  Przede mną stała cała grupa osób, która sprawiała, że cały ten niesprawiedliwy świat stawał się lepszy; Lou, Alice, Harry, Martina, Emily, Niall, Zayn, Liam i Eve. Po raz pierwszy słyszałam tak głośne śpiewanie piosenki urodzinowej! Miałam ochotę się rozpłakać, widząc jak bardzo się dla mnie starają.
- Wszystkiego najlepszego, Kath! - zawołali na końcu.
  Podczas składania mi osobnych życzeń, rozpłakałam się jak dziecko. To było cholernie wzruszające. Będąc w sierocińcu, na życzenia mogłam liczyć jedynie od swojego brata bądź jednej z zakonnic, która każdemu dzieciakowi w dzień jego święta przynosiła pyszną babeczkę z zapaloną świeczką do zdmuchnięcia. Dziś otaczają mnie przyjaciele, rodzina i moja druga połówka.
- Jesteście cudowni! Dziękuję wam za to wszystko! Kocham was, naprawdę - mówiłam to, uśmiechając się i płacząc jednocześnie.
- Dość ckliwych podziękowań! Czas wypić zdrowie mojej niesamowitej siostry - zawołał Lou.
- Ale przecież ja nie mam alkoholu - mruknęłam zaskoczona.
- My mamy - odezwała się Alice, popychając wszystkich do salonu.
  Pokręciłam głową, śmiejąc się pod nosem.
- Zayn? - Zatrzymałam chłopaka w pół kroku.
- Tak, promyczku? - podszedł bliżej mnie.
- Jeśli nie chcesz, nie pij. Martwię się, że twoje uzależnienie znów wróci.
- Chętnie napiłbym się za twoje szczęście, ale masz rację, lepiej będzie jak nie zaryzykuję. Dzięki za troskę.
- Przyjaźnimy się - odparłam.
  Zajrzałam do salonu. Każdy już zajął sobie miejsce i zaczęły się głośne rozmowy oraz śmiech. Czas przynieść coś do przekąszenia oraz szklanki i kieliszki. Jak dobrze, że byłam dziś na zakupach i kupiłam kilka opakowań ciastek oraz paczkę chipsów.
- Pomóc ci? - obok mnie zjawił się Niall.
- Myślałam, że nikt o to nie spyta - zaśmiałam się, krocząc do kuchni. - Korzystając z okazji, że jesteśmy tutaj sami, chciałabym się dowiedzieć jak stoją sprawy z twoim tatą? Nie pytałam o to wcześniej, ponieważ czekałam, aż sam przyjdziesz mi wszystko opowiedzieć.
- Nic nie mówiłem, bo stchórzyłem - wzruszył ramionami, wyciągając produkty z siatek, które zabrał z korytarza.
- Stchórzyłeś? To znaczy, że..
- To znaczy, że nie powiedziałem o tym, co widziałem mamie i nie pogadałem o tym z ojcem - przerwał mi, wzdychając głęboko.
- Dlaczego, Horan?
- Bo się kurwa boję, Kath. Boje się, że przez swoje odkrycie moja rodzina się rozpadnie, a moja mama nie będzie w stanie tego znieść i wpadnie w jakieś gówno, z którego trudno ją będzie wyciągnąć - pokręcił głową.
- Więc chcesz żyć w kłamstwie, Niall? Chcesz udawać, że wszystko jest okej? Że nic się nie dzieje? - dopytywałam, patrząc na niego.
- Nie wiem co robić - odrzekł drżącym głosem.
  Przytuliłam go mocno do siebie, głaszcząc jego blond czuprynę. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak smutnym i zdezorientowanym. Na tego rodzaju smutek nie pomogą pocieszające lody i słowa ,,będzie dobrze''.
- Musisz porozmawiać z twoim tatą. Jeśli tylko będziesz tego potrzebował, mogę pójść z tobą. Gdy będziesz miał obok siebie kogoś, kto cię wspiera, będzie ci łatwiej.
- Masz rację, muszę z nim pogadać. Ale muszę zrobić to sam. Dziękuję za chęć pomocy, ale to sprawa pomiędzy moim ojcem, a mną.
- Długo będziemy jeszcze czekać?! - zawołał z wyrzutem Tommo.
- Chyba powinniśmy.. - odsunęłam się od niego.
- Tak. - Zaśmialiśmy się oboje.
  Po wskazaniu przyjacielowi miejsca szklanek oraz kieliszków, zaczął zanosić je do niecierpliwych gości, a ja rozkładałam do talerzy i półmisków przekąski.
- Jeszcze raz ci dziękuję, Katherine. I prosiłbym, byś nikomu o tym nie wspominała. Nawet Emily.
- W porządku. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Uśmiechnęliśmy się do siebie i wreszcie udaliśmy się z kartonami soku w rękach do salonu, by dołączyć do pozostałych.
- No to zdrowie solenizantki! - jako pierwszy kieliszek uniósł Payne, a potem słychać było tylko dźwięk tłuczącego się o siebie szkła.
  Jeśli chodzi o mnie, to wraz z Malikiem napiłam się soku porzeczkowego. Nie jestem zwolenniczką alkoholu, po tym jak przez to świństwo moja mama stoczyła się na dno, a także powinnam teraz bardziej uważać, gdyż jest duże prawdopodobieństwo, że w moim brzuchu rośnie mały człowiek.
- Ekhem - odchrząknął Harry - Kath czy wyjaśnisz nam zaistniałą sytuację? Z tego co pamiętam, jeszcze dziś rano twoje stosunki z Liamem były raczej.. chłodne.
- Co? Dlaczego? - odezwał się zainteresowany Louis.
- Więc muszę zacząć od początku - wywróciłam oczami. - Po pogrzebie mojej mamy, w domu zastaliśmy Eve, której Liam dał klucze, by spakowała jego rzeczy. Okazało się, że podjął decyzję wyprowadzenia się ode mnie i jednocześnie odejścia z mojego życia. Tak bardzo mnie to zszokowało, że nie zdołałam go zatrzymać. Postanowiłam pogadać z nim w szkole, ale nie chciał mnie słuchać. A potem wróciłam do domu i stało się coś, co zmusiło mnie do natychmiastowego znalezienia domu Eve. Gdy dotarłam na miejsce, okazało się, że Liam chce rozpocząć nowe życie w Londynie i właśnie czeka na swój pociąg. Byłam przerażona, ale Eve zaoferowała, że mnie podwiezie, sprowadzając mnie tym na ziemię. Zdążyłam. Opowiedziałam wszystko Liamowi i zgodził się wrócić.
- A Lou jak zawsze dowiaduje się ostatni - westchnął, obdarowując mnie oskarżycielskim wzrokiem. - Stary, co ona ci nagadała, że postanowiłeś zostać? - zwrócił się do Liego, powodując, że wzrok wszystkich zgromadzonych utknął na jego osobie.
- Katherine zrobiła test ciążowy i wyszedł pozytywnie, więc - splótł ze sobą nasze dłonie - prawdopodobnie zostaniemy rodzicami - uśmiechnął się lekko.
  Zapanowała cisza.
  Spojrzałam na Zayna. Siedział naprzeciw mnie z łagodnym wyrazem twarzy. Bałam się, że okazywanie czułości wobec mnie przez mojego obrońcę zdenerwuje go, bądź zasmuci, tak jak i opowieść, którą przed sekundą opowiedziałam, ale najwyraźniej nie przejął się tak bardzo, jak myślałam. Mógł też po prostu zabijać nas w swojej wyobraźni, ale tego wolałam nie brać pod uwagę, przypominając sobie nawiedzające mnie sny zaraz po jego wyjeździe z Doncaster.
- Zostanę ciocią? - swoim odzewem, Alice przerwała panującą ciszę.
- Na poniedziałek mamy umówioną wizytę u lekarza i wtedy przekonamy się, czy to prawda. Nie można mieć przecież stu procentowej pewności co do testu ciążowego - odpowiedziałam.
  Znów ta cholerna cisza. Błagam, jak wiadomość o mojej ciąży mogła ich tak zszokować? Przecież jestem już dorosła, mam swoje mieszkanie oraz całkiem dobrą pracę, a co najważniejsze, kochającego mnie partnera życiowego. Czego chcieć więcej?
- W takim razie napijmy się za mojego przyszłego siostrzeńca - uniósł kieliszek do góry Tommo.
- Albo siostrzenicę - powiedział Harry.
- Jestem pewny, że Kath urodzi chłopca!
- Przekonamy się za dziewięć miesięcy - wtrąciła Martina.
- Przecież nawet nie jesteśmy pewni czy jestem w ciąży - wywróciłam oczami, słysząc ich wymianę zdań.
- Tak czy inaczej, powinniśmy się napić - odparła Emily, również wznosząc kieliszek do góry.
  Moja niespodziankowa impreza urodzinowa powoli wracała do normy po wiadomości o tym, że jest duża możliwość iż mogę zostać mamą. Zaczęły się rozmowy, śmiech oraz jedzenie. Ktoś nawet zdecydował, że powinniśmy jeszcze odpalić jakąś muzykę, więc włączył telewizję na kanał muzyczny. Od razu zrobiło się jakoś.. raźniej?
  Zauważyłam jednak, że Louis ulotnił się z salonu z lekkim grymasem na twarzy, który próbował ukryć. Postanowiłam pójść za nim, uprzednio powiadamiając Liego o moim zamiarze, w razie gdyby ktoś mnie potrzebował.
- Lou? - zawołałam za chłopakiem, który wyszedł na taras.
- Hm? - mruknął.
  Gdy wyszłam na zewnątrz, lekki powiew uderzył w moją twarz, powodując dreszcze. Przetarłam dłońmi okryte długim rękawem ramiona i spojrzałam na Tomlinsona.
- TY PALISZ?! - wydukałam zaskoczona, widząc paczkę papierosów w jego rękach.
- Tylko wtedy, kiedy się denerwuję, bez obaw - wzruszył ramionami, zapalając jedną z fajek.
- Bez obaw? Kpisz sobie Tommo? Teraz martwię się o ciebie jeszcze bardziej! Nie wiem co się z tobą dzieje! - mówiłam do niego oskarżycielskim tonem.
- Nic się nie dzieje - prychnął, zaciągając się.
- Nic? - zmarszczyłam czoło. - Och! Nie porozmawiałeś z Alice na temat ślubu i rodzicielstwa, prawda? -  Przypomniałam sobie o naszej rozmowie, którą odbyliśmy w jego mieszkaniu w dzień śmierci naszej mamy.
- Nie - westchnął, wypuszczając dym.
- Cholera, Lou! - krzyknęłam. Miałam w sobie tyle złej energii, że wyrwałam mu z ręki całą paczkę papierosów, którą następnie zgniotłam pod swoimi stopami, a papierosa, którego trzymał w dłoni, wyrzuciłam pod sam koniec naszej działki.
- Co zrobiłaś? Moje pieniądze poszły się jebać! - oburzył się, patrząc na mnie wrogim tonem.
- Mam gdzieś twoje zasrane pieniądze! Chcę żebyś wrócił na ziemię! Byś znów był tym starym Louisem, który niczego się nie bał i tryskał pozytywną energią. Gdzie podziały się te cechy?!
- Przecież jestem tym samym człowiekiem, Katherine! Daj mi spokój - pokręcił głową, chcąc wrócić do salonu.
- Nigdzie nie odejdziesz, kolego - szarpnęłam go za łokieć. - Natychmiast mi powiedz dlaczego palisz i kto ci pokazał, że to jest fajne?
- Nikt! - warknął.
- Tomlinson do cholery! - powoli puszczały mi nerwy.
- Kolega z pracy zauważył, że ostatnio trochę się stresuję i zaproponował bym sięgnął po papierosy, ponieważ to mi pomoże. Zastosowałem się do jego rady, bo poczułem, że dzięki nim, naprawdę staję się bardziej spokojny i zrelaksowany - odpowiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Czym się tak stresujesz, Bo Bear?
- Boję się pogadać z Alice. Uważam, że jeśli jej wszystko powiem, rozpętam III wojnę światową i nasz związek stanie na włosku. Poza tym śmierć, a następnie pogrzeb matki oraz zobaczenie Marka, który potraktował nas jak jakieś szczeniaki, nie mające zupełnie nic do powiedzenia, przywołały falę wspomnień, cierpienia i wściekłości.
  Podeszłam do niego i przytuliłam go mocno. Wydawało mi się, że skoro zawsze był silny, nic nie będzie go w stanie złamać, ale zdecydowanie za dużo na niego spadło i kotłowanie w sobie tych wszystkich myśli i odczuć było zbyt trudne, by wyjść z tego bez szwanku.
- Sam mówiłeś mi, że mamie będzie lepiej tam do góry, szczególnie po tym, jak jej wybaczyliśmy. Z pewnością będzie teraz twoim małym aniołem stróżem, który zawsze już będzie nad tobą czuwał - odsunęliśmy się od siebie - A z Alice musisz tylko pogadać. Rozmowa niczego pomiędzy wami nie zmieni, a jedynie polepszy wasze stosunki. Więc proszę, obiecaj, że to zrobisz. Daję ci dwa dni. Jeśli we wtorek zapytam cię, czy porozmawiałeś z Alice i usłyszę odpowiedź ,,nie'', sama do niej pójdę. A tego chyba byś nie chciał, prawda?
- Prawda - skinął. - W porządku, obiecuję. Obiecuję także, że więcej nie sięgnę po papierosy. Nie wiem co sobie myślałem. Powoli staję się taki jak matka, za czasów naszego dzieciństwa - wzdrygnął się.
- Bardzo mnie to cieszy - uśmiechnęłam się, a potem dostrzegłam na swoim nadgarstku srebrną bransoletkę - Widzisz ją? - wysunęłam rękę w jego stronę - Mark mi ją dał. Przyszedł do biblioteki i powiedział, że coś dla mnie ma. Okazało się, że zatrzymał kilka rzeczy po Christine i postanowił mi ją dać, ponieważ wiedział jak bardzo lubiłam się nią bawić, kiedy byłam mała.
- Wiedziałem, że skądś ją kojarzę! - zawołał, dotykając jej delikatnie. - Rozmawiałaś z nim jeszcze?
- Skąd! Przyszło mi do głowy, że skoro jest wobec mnie taki miły, to jest to początek odnowienia naszych kontaktów, więc poprosiłam, by został i ze mną pogadał, ale on wstał i oznajmił, że musi wracać do swojej rodziny.
- Skurwiel w ogóle się nie zmienił! - syknął.
- Założył rodzinę z Meredith i my musimy to uszanować - wzruszyłam ramionami.
- Masz rację. Powinienem o nim zapomnieć - przytaknął.
- Wracamy? Pewnie reszta zastanawia się dlaczego tak długo nas nie ma - wskazałam palcem na dom.
- Tak, chodźmy.
  Kiedy wróciliśmy do reszty, Alice, Liam, Eve oraz Zayn rozmawiali o przepisach kulinarnych. Payne chyba nawet zapisywał sobie te, które go zainteresowały, a których nie znał. Cieszyłam się też, że Malik bierze czynny udział w wymianie zdań. Myślę, że teraz, kiedy zmienił się na lepsze, wszyscy będą traktować go jak fajnego kolesia. A przynajmniej taką mam nadzieję.
  Pozostali migdalili się na kanapie, a w tle leciało 5 seconds of summer - She looks so perfect. Strasznie lubiłam tą piosenkę, więc zaczęłam lekko bujać się w jej rytm.
  Wtem w mieszkaniu rozległ się dzwonek i zapanowała cisza.
- No otwórz! - zachichotał Mulat, widząc moje zaskoczenie.
  Ruszyłam do drzwi, zastanawiając się kto to może być.
- Sto lat! - zawołały równocześnie Doniya i Waliyha, która w dłoniach trzymała pysznie wyglądający tort z świeczkami w kształcie liczby 19.
- O mój Boże, dziękuję! - wrzasnęłam uradowana ich widokiem.
- Chyba nie myślałaś, że zabraknie nas na twojej urodzinowej imprezce? - zaśmiała się Wal.
- Tylko troszkę się spóźniłyśmy, ze względu na ten przeklęty tort - dodała szybko starsza siostra Zayna.
  Wpuściłam je do środka, mówiąc, by dołączyły do reszty, siedzącej w salonie, a ja skierowałam się do kuchni po dwa dodatkowe krzesła oraz pudełko zapałek.
- Czas zdmuchnąć świeczki! - klasnęła w dłonie Eve.
  Dzięki przyniesionym zapałkom udało nam się podpalić świeczki.
- Pomyśl życzenie - odezwała się Emily, za nim wypuściłam powietrze.
  Zastanowiłam się chwilę; chciałabym, by los nie wymagał ode mnie więcej krzywdzenia moich bliskich.
  A potem zdmuchnęłam świeczki i zapanowało wiwatowanie oraz oklaski.
Niall pomógł mi z talerzami do ciasta i po rozłożeniu na nich kawałka tortu, zaczęliśmy jeść przy dźwiękach piosenki Shakiry & Rihanny - Can't remember to forget you, której teledysk ściągał na siebie uwagę chłopaków.
- Śpisz dziś w drugim pokoju - oświadczyłam Liemu, który zagapił się na zgrabne ciało blondyny.
- Daj spokój kochanie. Jestem pewien, że gdyby na ekranie przesuwały się obrazy przystojnych, pół nagich facetów, również nie mogłabyś oderwać wzroku - odparł, przeżuwając ciasto.
- Nie martw się, Kath. Mężczyźni już tak mają - powiedziała Alice, spoglądając w kierunku Tommo.
- Czy ty coś sugerujesz? - zwrócił się do niej Lou.
- Skąd, skarbie. Wcale nie widzę jak oglądasz się za innymi podczas naszego spaceru - pokręciła głową, robiąc poważną minę.
- Doprawdy? - uniósł jedną brew do góry. - A..
- Koniec, Louis. Dziś są moje urodziny, postaraj się, by nie kojarzyły mi się z waszymi kłótniami - wywróciłam oczami.
- Powiedz to Alice, ona zaczęła - wzruszył ramionami.
  Czasem naprawdę zachowywał się jak gówniarz. ,,Ona zaczęła''. Tekst każdego dzieciaka z podstawówki, a on używa go mając prawie dwadzieścia lat!
  Gdy talerz każdego z gości został pusty, zebrałam je w jedną kupę, a potem zebrałam jeszcze sztućce i zaniosłam do kuchni. Ułożyłam je na blacie i puściłam wodę, mając na celu oczyścić je z brudu.
- Chyba żartujesz - usłyszałam głos Liama za plecami.
- Coś nie tak? - zmarszczyłam czoło.
- Dziś twoje święto! Natychmiast wracaj do gości, ja zajmę się zmywaniem - oznajmił, podchodząc do sterty talerzy.
- To przecież nic wielkiego - zaprotestowałam.
- Przed chwileczką mówiłaś, że nie chcesz, by twoje urodziny kojarzyły ci się z kłótniami, więc lepiej przestań być taka uparta i odpuść - powiedział stanowczo, sięgając po pierwszy z kolei talerz.
  Nie odezwałam się więcej. Usiadłam na jednym z blatów, przyglądając się mojemu obrońcy. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że po naszym burzliwym początku, a potem jeszcze sprawie z wyborem, on stoi w moim mieszkaniu i zwyczajnie zmywa naczynia. Nie mogłam uwierzyć, że miałam przy sobie kogoś tak niesamowitego, troskliwego, pomocnego i kochającego. Jestem pewna, że gdyby los nie postawił mi go na mojej drodze, wciąż byłabym z tym okrutnym Zaynem.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytał, myjąc ostatni talerz.
- Bo mam najlepszego faceta pod słońcem - uśmiechnęłam się, co odwzajemnił, jednocześnie do mnie podchodząc.
- A ja kobietę - przetarł swoją mokrą ręką mój nos, zostawiając na nim białą pianę od płynu do mycia naczyń.
- Zdajesz sobie sprawę, że jeśli rzeczywiście jestem w ciąży, nasze życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni? - oplotłam rękoma jego szyję.
- Jakoś sobie poradzimy. Najważniejsze jest to, byśmy nigdy więcej się nie rozstali i by nasze dziecko wychowywało się w ciepłej atmosferze rodzinnej - odparł, przybliżając się do mnie i obejmując wokół talii.
- Będziemy najlepszymi rodzicami na całej kuli ziemskiej, nie sądzisz?
- Ba! Nawet w całym wszechświecie - zaśmiał się, po czym złączył nasze usta w czułym pocałunku.
  Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, szatyn zaczął wycierać mokre naczynia suchą ścierką, a następnie odkładać na odpowiednie miejsca. Próbowałam mu pomóc, ale wciąż twierdził, że dziś nie powinnam się przemęczać.
  Pomyślałam o Eve oraz Maliku i wtedy coś mi się przypomniało.
- Wiedziałeś o tej imprezie urodzinowej od wczoraj! - zawołałam oburzona.
- Owszem, wiedziałem - skinął.
- I nic nie powiedziałeś?!
- Kath chyba zapominasz, że to miała być niespodzianka. W tym wypadku musiałem trzymać język za zębami - wzruszył ramionami.
- Okej, rozumiem - skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej jak rozkapryszony dzieciak. - Zastanawiam się tylko, dlaczego Emily niczego mi nie wygadała. Ona nie umie dotrzymywać takich tajemnic.
- Dlatego właśnie Nialler powiedział jej dopiero w wczorajszy wieczór - zachichotał, widząc jak marszczę czoło.
- Niewdzięcznicy - wystawiłam język w jego stronę. - A mówiąc poważnie, my naprawdę musimy zeswatać Zayna i Eve.
- Chyba nie będziemy musieli maczać w tym palców.
- Dlaczego?
- Spójrz sama - wskazał palcem na salon.
  Zeszłam z blatu i skierowałam wzrok w wskazywane przez Liego miejsce. Okazało się, że dwójka o której przed chwilą wspomniałam, siedziała w swoim towarzystwie i dobrze się bawiła, co chwilę wybuchając śmiechem. Każdy głupiec stwierdziłby po pierwszym rzucie oka, że świetnie się dogadują.
- Malik najwyraźniej dostosował się do mojej rady - uniosłam kąciki ust do góry.
- Nie jesteś ani trochę zazdrosna? - spytał, spoglądając na mnie.
- Oczywiście, że nie. Cieszę się, że zaczął pracować na swoje szczęście - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
                                                         ***
  Impreza urodzinowa przeciągnęła się znacznie dłużej niż podejrzewałam. Punkt dwudziesta dziękowałam każdemu z osobna za zorganizowanie tej niespodzianki i swoją obecność. Ostatnim gościem, którego właśnie miałam żegnać, był Zayn.
- Widziałam jak dobrze dogadujesz się z Eve. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie usłyszę o waszej spektakularnej randce - uniosłam brwi w zabawnym geście.
- Na razie staram się oswoić z zaistniałą sytuacją, więc myślę, że za nim ją gdzieś zaproszę, musi upłynąć jakiś czas - odrzekł z łagodnym wyrazem twarzy.
- Och, rozumiem - skinęłam. - Mam nadzieję, że dobrze się dziś bawiłeś.
- Bardzo dobrze. Wreszcie dostrzegłem jakim skurczybykiem byłem wobec ciebie i jak bardzo nienawidzili mnie twoi bliscy, którym zależało jedynie na twoim dobru.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to dostrzegłeś i zacząłeś dogadywać się z moimi przyjaciółmi oraz Louisem - uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja też - odparł, rozkładając szeroko swoje ręce.
  Po naszym pożegnaniu usiadłam na kanapie, chcąc na chwilę odpocząć od hałasu jaki panował w tym mieszkaniu przez kilka godzin i odrobinę się zrelaksować.
- Mam dla ciebie prezent urodzinowy - wyszeptał mi do ucha Liam, zachodząc od tyłu.
- Jaki prezent?
- Pójdź ze mną, a się przekonasz - wygiął usta w łobuzerskim uśmiechu.
- Gdzie mam z tobą pójść? - Wstałam z kanapy, zmierzając po swoje obuwie i kurtkę.
  Nie odpowiedział tylko ubrał na siebie kurtkę oraz trampki i wyszedł na zewnątrz. Gdy do niego dołączyłam, uprzednio zamykając drzwi na klucz, splótł nasze dłonie i skierował się drogą, którą odbywam, idąc na uniwersytet. Czyżby właśnie tam mnie prowadził? Ale po co?
- Powiedz mi, powiedz mi, powiedz mi - marudziłam, nie mogąc się doczekać tego, co chce mi podarować.
- Daj spokój. Zobaczysz, kiedy dojdziemy - wywrócił oczami.
- A kiedy dojdziemy? - Zachowywałam się dokładnie jak osioł z Shreka, ale miałam to gdzieś. Moja cierpliwość naprawdę ma swój limit.
- Widzisz tamten dobrze ci znany dom? - pokazał na jeden z budynków, oddalonych o kilka metrów od miejsca, w którym aktualnie byliśmy. Skinęłam głową. - Właśnie do niego cię prowadzę.
  Kiedy wreszcie dotarliśmy do celu, ujrzałam uśmiechającego się od ucha do ucha Andy'ego. Podszedł do mnie i złożył krótkie, aczkolwiek całkiem miłe życzenia, a potem zaprowadził nas pod drzwi prowadzące do garażu.
- Gotowa by zobaczyć co jest w środku? - odezwał się, nie opuszczając kącików ust.
- Gotowa - odpowiedziałam, mocniej ściskając dłoń Liego.

_____________________________________
Od autorki: Cześć misiaczki. Wiem, długo tutaj nic nie dodawałam, ale tak naprawdę dopiero dziś znalazłam czas. Dotychczas byłam pochłonięta egzaminami i powtórkami do nich. Jak wam poszły, moi kochani trzecioklasiści? Jeśli chcecie wiedzieć, to mnie najgorzej poszły przyrodnicze i matma :P
 Jak podoba wam się rozdział trzydzieści jeden? Ktoś zgadł, że to będzie niespodzianka urodzinowa, brawo! Chyba coraz bardziej mnie poznajecie i jesteście zdolni do przewidzenia moich ruchów :D Co sądzicie o imprezie? Lubicie Nath/Kiall? Jakie jest wasze zdanie na temat postawy Zayna? Co się dzieje z Lou? I wreszcie.. co Liam chce wręczyć Katherine? Czekam na wasze propozycje! CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
 No i WWA Tour rozpoczęta. Oglądałam filmiki z koncertu i aż mi się na łzy zebrało, wiedząc, że do nas nie przyjadą. Tak bardzo się staraliśmy, do cholery! Wkurza mnie fakt, że USA nic nie robi i ma totalnie wszystko.
 Miłego dnia słoneczka. x
 PS czy ktoś jeszcze miał zawał po selfies Liama, oprócz mnie? dfnkfbsdfof ☺ 

19 komentarzy:

  1. Oczywiście jak zawsze wspaniały rozdział :) Nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby samochód? No te selfies Li zajebiste.... Czekajmy na twicama xD Rozdział jak zwykle zajebisty i wg awww *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział nareszcie się doczekałam. :D Czekam na kolejny :)
    I życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zawalołem zarówno matme jakii przyrodnicze oraz Angielski.Rozdział znakomity.Szczerze to spodziewałam się czegoś innego,ale ty mnie cały czas zaskokujesz.Impreze się udała.Niall i Kath oni są słodcy. Myśle,że Zayn zachował się chonorowo to znaczy,że się zmienił na leprze.Co do Lou to nie wiem,dlaczego nieporozmawiał jeszcze z Alice.Nie wiem co tam w główce Liama się zrodziło i szczerze to aż się boje.
    Ja też jak oglodałam filmiki z WWA Tour w oku zakręciły mi się łezki.Trzeba meć jeszcze nadzieje z tego co wiem nie oglosili jeszcze wszystkich koncertów.USA ma wszystko mnie też to wkurza.Ta ja mało co nie padłam na zawał haha.Miłego dnia :-)

    SPAM:Odrazu przeprszam za spam,ale zauważyłam,że jesteś fanką zmierzchu i wampirów to opowiadamie,które teraz zaczynam jest o nich.

    Saga Midnigh Memories to porywająca opowieści o bez granicznej miłości tocząca ukochanych.Horror,Romans i Powieści o dojrzewaniu.
    Dwudziestoczteroletni letnia Perrie Louise Edward pewnego wieczoru wspomina jak przed ośmiu laty poznała Zayn'a Javadd'a Malik'a swoja pierwszą wielką i jedyną miłość.
    Chłopak ma nadludzkie zdolności.Nie można mu się oprzeć,ale nie można go przejrzeć .Perrie usiłuje poznać jego mroczny sekret,nie zdaje sobie jednak sprawy,że naraża tym siebie i swoich bliskich.
    Już niedługo może nie być odwrotu...http://all-you-need-is-love-xxd.blogspot.com/ Dani

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwww jaki słodki rozdział:) Uwielbiam związek Kath i Liam'a, są przesłodcy:D i jeszcze She looks so perfect- tym skradłaś moje serce:D Zapraszam do mnie. Byłoby mi bardzo miło gdybyś zostawiła po sobie ślad:) http://unbreakable-luke-hemmings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww Li jaki kochany i opiekuńczy w stosunku do Kath *_* Ehh czyli tylko ja nigdy nie moge zgadnąć co bedzie dalej ? ;c ;c
    Niestety ja tez płakałam z tego samego powodu co ty i większość polskich directioner też ;x
    Zawał przy "samostrzałkach" lIego był plus kocham gdy ma kuszule przewiązaną w pasie
    Dziękuje czekam nn
    @_cutedimples_

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg rozdział jest świetny .

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, że się powtarzam, ale jesteś znakomita !!! Też płakałam, kiedy oglądałam te filmiki... ;'( Nie mam pojęcie co Liam da Kath ; ) Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next ; - )

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie też się zastanawiałam czy ktoś nei umarł po jego zdjęciach i widzę że nie jestem sama xd :D Rozdział jak zwykle zarąbisty i zaskakujący :DD A niespodzianką Liama dla Kath może będzie auto albo wózek dla dziecka?? Nie mam pojęcia xd WWT zaczął sie <3 szkoda ze nas nie ma :<<< ale trudno :/ Już nei mogę się doczekać następnego :D Pozdrawiam i mam nadzieje że do za niedługo :D /K.
    PS testy poszły w miarę mam nadzieję xd Najgorsza była przyroda i matma xd chociaż część przyrodniczą lubie to było głupie i trudne xd Mam nadzieje że dostaniemy się gdzie tam chcemy i życzę wam tego rówieśnicy :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi też chyba przyrodnie i matma najsłabiej wypadną :(
    A co do rozdziału to byl meega super, wydaje mi sie że w garażu będzie, albo samochód, albo motocykl (bo co by innego moglo byc w garazu, ale znajac ciebie to może być coś na co bym nigdy nie wpadła ) :*
    Uwielbiam tego bloga !


    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  12. Mysle ze moze auto lub jej cos zaśpiewa lub zagra!!! Super i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zayn przeszedł ogromną metamorfozę, aż trudno w to uwierzyć! Miałam wrażenie, że ten fragment z Louisem na balkonie(czy gdzieś indziej) nawiązywał do jego chwilowej opinii, że jest cały czas smutny ;) Cieszę się, że wreszcie było tak dużo Nialla w rozdziale. Tak, selfies Liama są takie nbhgcvdbhuxijsk! Jestem w drugiej gimnazjum i musiałam pisać testy próbne czego kompletnie nie rozumiem -.- Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja w drugiej klasie nie pisałam próbnych :o Spokojnie, prawdopodobnie nie zwracają uwagi na egzaminy przy przyjęciu do nowej szkoły! :)

      Usuń
  14. Jeej ale sloodko z ich strony.. tez bym chciala taka niespodzianke *.*

    W koncu zaczelo sie im ukladac ale znajac zycie to i tak cos stanie im na drodze ;(

    Niath nie moze istniec bo on ma Emily no i fajnie ze Zayn dogaduje sie z Eve.. chce zeby byli para ;D

    Selfie Liama.. hndjxjjsjejjeidiejd przestalam oddychac gdy je zobaczylam ♥

    A widzialas moment Ziama w little things? Boooze ;o ♥

    XYZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałam dużo momentów Ziama w nowej trasy sdnfssodfn. Liam jest taki kochany, że wszędzie musi wpieprzyć gdzieś wzmiankę o Zaynie, na co ostatnio Lou zareagował praktycznie przewróceniem oczami i na końcu swojej wypowiedzi dodał 'jezus' haha.
      Chciałabym te wszystkie momenty w końcu zobaczyć na żywo :(

      Usuń
  15. Nooo hahaha to jest caly Liam i jego slabosc do Zayna ;D

    Ja tez ! :( ale niestety zyjemy w takim kraju jak Polska, w ktorej organizuje sie duza ilosc niepotrzebnych koncertow i maja sponsorow na nie, a tego dla nas, jedynego, najwazniejszego koncertu nie moga zasponsorowac.. nienawidze tego kraju >.<

    Ale nadal mam nadzieje ze kiedys spotkamy sie na koncercie, pod scena w Polsce ♥ tak dlugo bede wierzyc, poki 1D beda istniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś na pewno przyjadą, ale mnie chodzi najbardziej o to, że przy kolejnych trasach mogą już nie śpiewać 'moments' czy innych ważnych dla mnie piosenek, które chciałabym usłyszeć na żywo :(

      Usuń
  16. W końcu znalazłam czas i mogłam przeczytać 2 zaległe rozdziały! Cieszę się z takiego rozwoju zdarzeń i nie mogę się nacieszyć momentami Lath! Są tacy uroczy i strasznie mnie cieszy fakt, że Zayn ich akceptuje! Również niesamowite jest to, że Kath jest najprawdopodobniej w ciąży. Te dziecko byłoby prześliczne!
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń