środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział dwudziesty dziewiąty

- O mój Boże - jęknęłam, ściskając ramię Lou.
- Co on tutaj robi? - zapytał, spoglądając złowrogo w stronę idącego mężczyzny.
  To był Mark, nasz ojciec, który porzucił całą naszą rodzinę dla skąpo ubierającej się, wykształconej i młodej kochanki, Meredith. Nienawidziłam jej za to, że odebrała mi mojego cudownego tatusia, który w wieku kilku lat otoczył mnie troską i miłością. Jednak wraz z byciem coraz starszą, rozumiałam też znacznie więcej. Wtedy pojęłam w końcu, że Meredith nie jest niczemu winna. To mój ojciec zdecydował się od nas odejść dla innej kobiety.
  Mark podszedł do naszej grupki i zaczął wpatrywać się w trumnę. Ubrany był w czarny garnitur oraz białą koszulę. Jego twarz wyrażała smutek i spokój zarazem.
  Ceremonia dobiegła końca i mogliśmy rozejść się do domów. Podziękowałam wszystkim znajomym za obecność, a oni mocno uściskali mnie na pożegnanie i dodali kilka słów na pocieszenie. Przy grobie zostałam tylko ja, Zayn, Liam, Alice, Tommo i mój tata.
- Miałeś czelność przychodzić tutaj po wszystkim, co się wydarzyło? - syknął Lou przez zaciśnięte zęby do Marka.
- Daj spokój, Louis. To moja była żona. To był wręcz obowiązek - odpowiedział łagodnie.
- Twoim obowiązkiem było również utrzymywać z nami kontakt - wtrąciłam się do rozmowy.
- Zawaliłem, zdaję sobie z tego sprawę. Jednak kiedy dowiedziałem się o śmierci Christine nie mogłem tak po prostu nie przyjść. Kiedyś ją przecież bardzo kochałem - przyznał, spuszczając wzrok. - Szczerze mówiąc to myślałem, że was tu nie spotkam. Z tego co udało mi się dowiedzieć, byliście przez długi czas w sierocińcu przez nieodpowiedzialność waszej matki i..
- I twoją! Gdybyś nie odszedł, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej - przerwał mu Lou.
- W porządku, rozumiem waszą złość. Jednak chciałbym teraz zostać sam przy grobie Christine. Muszę się pożegnać.
- Chodź Kath, nic tu po nas - Tommo pociągnął mnie za sobą.
  Kiedy wyszliśmy poza granice cmentarza, Lou zaczął przeklinać pod nosem na Marka. Nie mógł uwierzyć, że tak po prostu tutaj przyszedł i rozmawiał z nami, jak z jakimiś obcymi gówniarzami, którzy nie mają mu nic do powiedzenia. Ja też nie mogłam w to uwierzyć.
- Wystarczy tego. Idziemy do domu, kochanie - powiedziała stanowczo Alice.
- Ona ma rację, braciszku. Powinieneś się uspokoić - odparłam łagodnie, kładąc dłoń na jego ramieniu.
  Louis machnął ręką i wraz z swoją partnerką odeszli. Pozostałam tylko ja, Zayn i Liam. Nasze domy nie były oddalone od cmentarza o więcej niż dwadzieścia minut, jednak wiedziałam, że to będzie najdłuższa droga na świecie. Ex chłopacy, którzy wciąż starają się o moje względy, obok siebie? To nie wróży nic dobrego.
- Możemy już wracać? - odezwałam się, przerywając głuchą ciszę.
  Ruszyliśmy we trójkę, nie mówiąc kompletnie nic. Nie do końca byłam pewna, czy było to wywołane pogrzebem i rozmową z moim ojcem, czy po prostu zaistniałą pomiędzy nami sytuacją.
- Dawno ze sobą nie gadaliśmy. Może spędzimy dziś ze sobą trochę czasu? Rozerwiesz się i zapomnisz o wydarzeniach tego dnia - zaproponował Mulat, uśmiechając się pięknie.
- Mieliśmy jakieś plany na wieczór? - spojrzałam na szatyna, a ten pokręcił przecząco głową, zaraz spuszczając ją w dół. - W takim razie w porządku.
  Dalsza droga była odrobinę żywsza. Malik opowiadał mi co dzieje się w świecie gwiazd, a ja zagłębiałam się w te tematy bardziej niż zazwyczaj, by nie musieć dłużej wsłuchiwać się w ciszę, od której aż bolały mnie uszy. Niestety mój obrońca w ogóle nie podejmował się rozmowy, a na zadane mu pytania odpowiadał zdawkowo.
- Wreszcie! - zawołałam zadowolona, wchodząc w głąb mieszkania.
  Gdy weszłam do salonu, zastałam w nim dwie czarne walizki, które należały do Payne'a. Sekundę później zauważyłam również Eve. Wyglądała dziś inaczej niż wtedy, kiedy ją poznałam. W czasie spotkania w galerii tryskała pozytywną energią i wyglądała na szczęśliwą, a teraz stała przede mną z grymasem na twarzy i smutnymi oczyma.
- Cześć, Kathrine - odezwała się mniej życzliwym tonem, niż podczas naszego pierwszego zetknięcia się.
- Hej, Eve - odpowiedziałam. - Co tutaj robisz? I czemu walizki Liego są w salonie? - dopytywałam, marszcząc czoło.
- Bo się wyprowadzam - zakomunikował właściciel bagażu, zabierając go w swoje ręce.
- Jak to się.. wyprowadzasz? - otworzyłam szerzej oczy, patrząc na niego zdziwiona.
- Usuwam się z twojego życia, byś dłużej nie musiała męczyć się z wyborem. Życzę ci szczęścia z Zaynem - uśmiechnął się ponuro. - A ty - zwrócił się do chłopaka stojącego za mną - opiekuj się nią i nie rań jej więcej.
  Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Odchodzi? Daje mi wolną drogę? Poddaje się? Dlaczego? Co to wszystko ma znaczyć? Miliony pytań kołatało mi się w głowie, które chciałabym zadać Liamowi, ale ten ucałował mnie czule w czoło i zniknął za drzwiami domu, za nim zdążyłam się zorientować. Eve rzuciła mi złowrogie spojrzenie i również wyszła na zewnątrz.
- Czekałem na to całe życie - Mulat uniósł kąciki ust wysoko do góry. - Wreszcie będziemy mogli żyć jak dawniej - ucieszył się, podchodząc do mnie z otwartymi ramionami.
- Co? - wydusiłam z siebie, odzyskując zdolność mówienia, po szoku jaki mnie obezwładnił.
- Nie słyszałaś Liama? Odszedł, byśmy mogli być razem. Wybrał za ciebie.
- Jak śmiesz tryskać radością, kiedy on tak po prostu odszedł? - syknęłam do niego. - Mój Boże, Leeyum.. - mówiłam do siebie, jakbym była w jakimś transie.
- Kath daj spokój. Skoro odszedł, to znaczy, że tego właśnie chciał i nikt go nie zmusił do podjęcia takiej decyzji - wzruszył ramionami.
- Zostaw mnie samą, Zayn.
- Dlacz..
- Po prostu wyjdź! - krzyknęłam zdenerwowana.
- W porządku, już sobie idę. Ochłoń trochę - musnął szybko mój policzek, jakby bojąc się, że go za to jakoś skarcę,  i opuścił mieszkanie.
  Upadłam na ziemie, niedokładnie wiedząc o powinnam teraz zrobić. Payne mnie zostawił. W kogo ramionach będę teraz zasypiać? Kto będzie przygotowywał lunche, gdy ja będę w pracy? Kto będzie śmiał się zawsze, kiedy ubrudzę się bitą śmietaną? Kto będzie jadł ze mną pocieszające lody o godzinie drugiej w nocy?
  Odpowiedź sama się nasuwała: Zayn.
  Jednak czy po tym wszystkim co się właśnie wydarzyło, nie wyrzuciłam go z domu? Nie nakrzyczałam na niego, za radość, jaka go ogarnęła po odejściu Liego? Dlaczego to zrobiłam?
  Miałam okropny mętlik w głowie. Byłam zmęczona, więc podniosłam się z zimnej podłogi i powędrowałam do swojego pokoju. Wszystko w nim wyglądało jak zawsze, jakby Liam wciąż tutaj mieszkał. Westchnęłam głęboko i wygrzebałam z szafy czarną bluzkę z znakiem batmana, która cholernie przypominała mi mojego byłego współlokatora, oraz dresy i podążyłam do łazienki. Weszłam do kabiny prysznicowej i puściłam gorącą wodę, która chociaż na chwilę pozwoliła mi na spokój ducha i relaks.
  Po wysuszeniu swoich długich, brązowych włosów, udałam się do pokoju i wślizgnęłam się pod ciepłą kołdrę. Gdy dotknęłam miejsca, w którym zawsze leżał szatyn, okazało się, że natknęłam się na białą, zapisaną czarnym długopisem kartkę. Podniosłam się do postawy siedzącej i odwinęłam liścik.

 ,,
  Powinienem teraz być koło ciebie i szeptać ci czułe słowa na dobranoc, prawda? Przepraszam, że nie zdołałem dłużej walczyć, ale nie wygram z twoją pierwszą miłością za nic w świecie. Wiedziałem od samego początku, że jestem spisany na straty, ale nie chciałem jeszcze od ciebie odchodzić, bo.. bo Cię kocham, Kath. Rozłąka będzie dla mnie niewiarygodnie bolesna, ale przynajmniej będziesz szczęśliwa.
Wszystkiego dobrego!
                                                                             Na zawsze twój, Leeyum
''

  Słone łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Wydawało mi się, że to ja najbardziej z naszej trójki cierpię, bo spadł na mnie trudny do podjęcia wybór. A jednak nie zdawałam sobie nawet sprawy jak przez cały ten czas czuł się Payne, kiedy musiał dzielić się mną z Malikiem, choć tak bardzo tego nie chciał. 
  Bo Cię kocham, Kath.

  Rzuciłam się na poduszkę, dając upust swoim emocjom. Jeśli po powrocie Zayna myślałam, że gorzej być nie może, pomyliłam się w stu procentach. Teraz byłam w jeszcze gorszym gównie. Jedna strona mojego ciała chciała pobiec do domu obok i wtulić się w umięśnione ciało chłopaka o czarnych włosach, a druga zadzwonić do Liego i spytać czy z nim w porządku i dowiedzieć się gdzie teraz przebywa.
  Z bezsilności wreszcie zasnęłam.
  Kiedy się zbudziłam, miałam wielką nadzieję, że wszystko co się wydarzyło było jedynie strasznym koszmarem, który był niezwykle rzeczywisty. Jednak nieobecność mojego obrońcy potwierdziła moje najgorsze obawy.
  Westchnęłam i podniosłam się z łóżka. Zwlokłam się po schodach i udałam się do kuchni, gdzie przygotowałam sobie śniadanie w postaci płatków czekoladowych z mlekiem. Kiedy je jadłam, przypomniało mi się, że Liam jest przecież studentem na uniwersytecie, w którym pracuję! Muszę z nim koniecznie porozmawiać.
  Gdy byłam gotowa, wyszłam na zewnątrz, czując się odrobinę lepiej. Ciepłe promienie słońca owiały moją twarz, zmuszając mnie do lekkiego uśmiechu. Kocham taką pogodę!
- Cześć, piękna - odezwał się znajomy głos.
- Och, Zayn. Cześć - odparłam, kierując na niego wzrok.
- Jak się czujesz? - zapytał, podchodząc bliżej.
- Jakoś się trzymam - odpowiedziałam. - Przepraszam, że wczoraj cię tak oschle potraktowałam. Po prostu nie mogłam pogodzić się z odejściem Liama, a ty aż skakałeś z radości. Nie mogłam tego znieść.
- Masz rację, źle się zachowałem - przyznał.
- Oboje nawaliliśmy.
- Tak - zgodził się. - Mogę cię odprowadzić?
- Jasne, będzie mi miło.
  I nie będę tyle myśleć o Payne'ie - dodałam w myślach.
- Katherine chciałbym wiedzieć na czym stoję - powiedział gdy ruszyliśmy, spoglądając w moim kierunku.
- Jeśli mam być z tobą szczera, to mam niezły mętlik w głowie. Czy o za dużo będę wymagać, jeśli poproszę cię o parę dni odpoczynku? Chciałabym spędzić czas z przyjaciółmi, bądź sama, i na chwilę zapomnieć o zdarzeniach z minionego tygodnia.
- To ci dobrze zrobi - uśmiechnął się do mnie. - Cieszę się, że mówisz mi co czujesz. Nie chciałbym abyś mnie okłamywała.
- Nigdy bym tego nie zrobiła.
  Przez dalszą drogę rozmawialiśmy o pracy Malika. Byłam mu wdzięczna, że mnie zagaduje, bo sama nie miałam pomysłu na temat. Byłam smutna, zdenerwowana i zdezorientowana.
- Jesteśmy - zakomunikowałam.
- Mówisz tak, jakbym odprowadzał cię pierwszy raz - zachichotał. - Miłego dnia, ślicznotko - delikatnie musnął moje wargi i oddalił się z szeroko uniesionymi ustami.
  Spojrzałam na jego idącą sylwetkę po raz ostatni i zdecydowałam się wejść do środka. Jak zwykle przy wejściu czekał na mnie Harry. Podeszłam do niego i objęłam mocno, prawie dusząc go pod swoim naciskiem.
- Co się dzieje, Kath? - spytał zmartwiony.
- Nie pogniewasz się, jeśli opowiem ci wszystko na przerwie? Teraz muszę znaleźć Liama. Widziałeś go może?
- Tak. Szedł do gabinetu dyrektora.
- Co? Po co? - zdziwiłam się.
- Pójdź tam i go zapytaj. Na co jeszcze czekasz? - popchnął mnie w stronę korytarza prowadzącego do gabinetu pana Wrighta.
  Sprawa z Taylor, na pewno - pomyślałam.
  Gdy skręcałam w drugi korytarz, wpadliśmy na siebie. Przez chwilę po prostu patrzeliśmy sobie w oczy, nie mówiąc kompletnie nic.
- Jak się masz? - odezwałam się w końcu, przerywając panującą między nami ciszę.
- Dobrze, dziękuję - skinął, chcąc odejść.
- Poczekaj, Li - odwróciłam się za nim.
- Tak?
- Mogę wiedzieć gdzie teraz mieszkasz?
- Przy Christ Church Road, u Eve - odpowiedział, po czym westchnął - Nie musisz się o mnie martwić. Poradzę sobie, Kath - dodał i czym prędzej odszedł.
  Nie tego oczekiwałam dzisiejszego ranka, jedząc nasze ulubione płatki śniadaniowe. Liczyłam na to, że porozmawiamy ze sobą i zdołam go chociaż na chwilę rozweselić. A tymczasem dystans pomiędzy nami bardzo znacznie wzrósł, powodując, że moje przygnębienie wróciło z zdwojoną siłą.
  Udałam się do gabinetu dyrektora i ostrożnie zapukałam. Oznajmił, że mam wejść, więc wślizgnęłam się do środka, a po krótkim powitaniu, zajęłam miejsce naprzeciw mężczyzny siedzącego za biurkiem.
- Wiem, że nie powinnam się interesować tą sprawą, ale co z.. Swift? - poprawiłam się na krześle, wyczekując odpowiedzi.
- Zrobiono jej kilka badań i aktualnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Tam powinni jej pomóc. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie i wróci na nasz uniwersytet. Była bardzo pożądną uczennicą - odparł.
- Również mam nadzieję, że wyzdrowieje - uśmiechnęłam się lekko. Mówiłam prawdę. Jednocześnie jednak, miałam uspokajającą pewność, że jest teraz pod stałą opieką i ani mnie, ani moim bliskim nie grozi nic złego. - To wszystko o co chciałam zapytać. Pójdę już.
- Miłego dnia - rzucił, wracając do przeglądania papierów.
- Panu też życzę miłego dnia - powiedziałam, opuszczając gabinet.
  Choć bardzo chciałam dowiedzieć się od Wrighta, co tutaj robił Liam, wiedziałam, że to niestosowne posunięcie. Nie powinnam interesować się Taylor, a co dopiero sprawą, z którą przyszedł tutaj mój były współlokator.
  Udałam się do biblioteki i gdy usadowiłam się wygodnie w skórzanym krześle przy biurku, zauważyłam, że w końcu pomieszczenia siedzi nie kto inny, jak Mark. Zaskoczona jego obecnością, podeszłam do niego, zakładając ręce na biodra.
- Czego chcesz? - syknęłam, spoglądając na niego złowrogo.
- Rozumiem, że jesteś na mnie wściekła, ale chciałbym ci coś dać - odrzekł, sięgając do kieszeni swojego czarnego garnituru.
- Właściwie to skąd wiesz gdzie pracuję? - zmarszczyłam czoło.
- Popytałem ludzi. Chciałem cię znaleźć, by przekazać ci to - wysunął do przodu swoją rękę. Okazało się, że na jego dłoni leży srebrna bransoletka z malutkim serduszkiem. Była prześliczna i taka.. delikatna. Zupełnie jak ja. - Należało do twojej mamy. Zatrzymałem kilka jej rzeczy na pamiątkę i pomyślałem, że mógłbym ci to ofiarować - uśmiechnął się lekko. - Jeśli chcesz wiedzieć, to należała do twojej babki, która następnie podarowała ją Christine. Teraz ja daję ją tobie i proszę, byś w przyszłości przekazała ją swojej córce bądź wnuczce - dodał, podając mi ją.
- Jest.. cudowna - mruknęłam, oglądając ją.
- Wiedziałem, że ci się spodoba - przyznał, wstając. - Pora już na mnie.
- Umm.. tato, czy nie zostaniesz na chwilę? Chciałabym spytać cię o kilka rzeczy - odezwałam się do niego, czując, że żal do jego osoby odrobinę zelżał.
- Muszę wracać do swojej rodziny, Katherine. Uważaj na siebie - odparł i opuścił bibliotekę.
  Przez chwilę pomyślałam, że jest jeszcze w nim coś z tego starego Marka, ale zwyczajnie się pomyliłam. Byłam gotowa z nim porozmawiać! A on tak po prostu mnie zbył, mówiąc, że musi wracać ,,do swojej rodziny''. Ja też byłam kiedyś twoją rodziną, tato. K I E D Y Ś.
  Spojrzałam na trzymaną w dłoni bransoletkę. Wtedy przypomniałam sobie, że gdy byłam mała, mama ciągle ją nosiła, ponieważ uwielbiałam się nią bawić. Teraz rozumiem, dlaczego Mark wiedział, że mi się spodoba.
  Zapięłam ją na prawą rękę i wróciłam za biurko, wyciągając z szafki Przed Świtem. Wreszcie mogłam się choć na chwilę odprężyć i odpłynąć w świat, który pozwala odgonić swoje problemy na bok.
  Zadzwonił dzwonek i w pomieszczeniu zaczęli pojawiać się studenci. Jedni chcieli coś wypożyczyć, inni przyszli by tutaj posiedzieć, jeszcze inni by ze mną porozmawiać. I takimi osobami byli Martina i Harry, którzy przekroczyli próg trzymając się za ręce. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych! I pomyśleć, że to wszystko moja zasługa!
- Teraz gadaj - powiedział chłopak z lokami na głowie, opierając się o biurko.
- Po powrocie naszej trójki do mieszkania, zastaliśmy tam Eve, kuzynkę Payne'a. Okazało się, że Liam się do niej wyprowadza. Byłam w takim szoku, że nawet nie zdołałam go zatrzymać. Natomiast Zayn, będący obok mnie, cieszył się jak dzieciak z tej wiadomości, bo Li stwierdził, że teraz wreszcie będę mogła być szczęśliwa u boku Malika. Nakrzyczałam na niego, a potem siedziałam na podłodze i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mam cholerny mętlik w głowie - westchnęłam.
- Liam się poddał? O cholera - burknął Hazz.
- Szczerze mówiąc to rozumiem go w stu procentach. Miał dość mojego niezdecydowania i ciągłej obecności mojej pierwszej miłości - przeczesałam ręką włosy.
- Więc może powinnaś dać szansę Zaynowi? - odezwała się Martina, która nie do końca przecież wiedziała, jaki był wobec mnie przed swoim wyjazdem.
- To chyba dobry pomysł. Zacznijcie od nowa i upewnij się, że nastąpiła w nim zmiana na lepsze - dodał Styles.
- Nie spodziewałam się, że poprzesz tą myśl - skierowałam wzrok na niego, unosząc jedną brew do góry.
- Uważam, że odejście Liama może być znakiem na który czekałaś. Być może to właśnie Malik jest ci przeznaczony i teraz wasze drogi powinny się ponownie zejść i już nigdy więcej nie rozłączyć.
- Tak, to rzeczywiście jest znak - powiedziałam po chwili namysłu. - Jednak za nim podejmę ostateczną decyzję chcę przez chwilę ochłonąć, przyzwyczaić się do całej tej sytuacji i wyjść gdzieś z przyjaciółmi. Ostatnio mocno wszystkich zaniedbałam, a problemy zawładnęły moim życiem - westchnęłam.
- Przykro mi, ale ja i Martina mamy plany na cały weekend - uśmiechnął się szeroko Harry, całując dziewczynę czule w policzek.
- Ach, tak? Co takiego będziecie robić, gołąbeczki?
- Tajemnica - puściła oczko Stoessel i oboje opuścili pomieszczenie, ze względu na dzwonek, wzywający studentów na lekcję.
  Patrzyłam na nich i uśmiechałam się pod nosem do siebie. Gołym okiem widać, że ich uczucia wobec siebie są szczere i każdego dnia znacznie wzrastają. Właściwie to zazdrościłam im tego wszystkiego. Ich związek był bezproblemowy, wręcz mogłabym rzec, i d e a l n y.
  Na następnej przerwie w pomieszczeniu było prawie pusto. Wynikało to z tego, że dyrektor miał ogłosić jakąś informację w korytarzu i wszyscy studenci zgromadzili się w jednym miejscu, by dowiedzieć się, co takiego chce przekazać im Wright.
  Pięć minut po dzwonku na przerwę, do biblioteki przyszli Emily i Niall z zmartwionymi minami.
- Co się dzieje? - zapytałam zaskoczona.
- Wiesz gdzie jest Swift? - odezwała się przyjaciółka.
- Więc to wam ogłosił.. - powiedziałam do siebie. - Tak, jest w szpitalu psychiatrycznym.
- P s y c h i a t r y c z n y m! Słyszysz? Nikt nie zdawał sobie sprawy z jej szaleństwa, a ona mogła doprowadzić do katastrofy! W szczególnym niebezpieczeństwie byłaś ty, Katherine! - krzyczała przerażona.
- Uspokój się, Em - położyłam dłoń na jej ramieniu.
- Dobrze, że w porę dostarczyłaś dyrektorowi nagranie i list, obciążający jej osobę. Kto wie, czego mogłaby się dokonać, bo pomimo swojego szaleństwa, była bardzo sprytna - głos zabrał Nialler.
- Jak dobrze, że jest już po wszystkim! - Emily rzuciła się na mnie, obejmując kurczowo moje ciało.
- Co to za bransoletka? - zainteresował się Horan, pokazując na moją prawą rękę, którą trzymałam na plecach jego dziewczyny.
- Mark tutaj był - powoli odsunęłam się od blondynki - i oznajmił, że coś dla mnie ma. Okazało się, że zatrzymał tą srebrną bransoletkę po mamie i postanowił mi ją wręczyć, ponieważ doskonale wiedział, jak bardzo lubiłam ją, gdy byłam mała - wyjaśniłam.
- Może to pierwszy krok do odbudowy waszych stosunków?
- Też tak myślałam, Niall. Byłam gotowa nawet z nim porozmawiać. Ale on wstał i powiedział, że musi wracać do swojej rodziny, dając mi do zrozumienia, że wciąż jest tym samym Markiem-dupkiem, który opuścił swoją żonę i dzieci, zostawiając ich na pastwę losu.
- Och - wyrwało mu się. - W porządku, nie gadajmy o tym. Może powiesz nam co słychać u Liama? Czemu go tutaj nie ma?
  Opowiedziałam im dokładnie to samo, co Harry'emu i Martinie, a oni słuchali, otwierając szerzej oczy ze zdziwienia. Byli zaskoczeni, że Payne tak po prostu się poddał. Liczyli na to, że będzie walczył na tyle mocno, że to właśnie jego wybiorę.
  Dodałam też, że Hazza twierdzi, iż to znak, że teraz powinnam wrócić do Zayna. Spojrzeli po sobie, a potem oboje zgodzili się, że tak właśnie mam postąpić, ale jednocześnie być ostrożną, w razie powrotu starego Malika.
                                                            ***
  Po powrocie do domu upichciłam sobie na lunch ryż, który oblany śmietaną, cukrem i cynamonem, smakował wyśmienicie. Następnie położyłam się w salonie na kanapie, włączając telewizor na kanał muzyczny.
  Wtem w mojej kiszeni coś zawibrowało. Wysunęłam z niej swój telefon, który pokazywał jedną wiadomość od Zayna.

,, Zajmuję się dziś Safą, więc jeśli tylko będziesz miała ochotę, wpadnij do nas wieczorem :) ''

  Postanowiłam, że to właśnie zrobię, zaraz po tym, jak posprzątam łazienkę na górze. Od teraz, kiedy znów mieszkam sama, będę musiała zacząć sprzątanie domu już od piątku. Cudownie!
  Za nim jednak wstałam z kanapy, coś kazało mi wejść w zdjęcia, jakie miałam na swoim telefonie. Zaczęłam je przeglądać. Pierwsze z nich przedstawiało śpiącego Liama, którego kiedyś zastałam w mieszkaniu, po powrocie z pracy. Następnie natknęłam się na nasze zdjęcie razem. Pamiętam jak strzelaliśmy sobie selfies z głupimi minami. Jedno jednak, postanowiliśmy zrobić normalne i właśnie to zatrzymałam na pamiątkę.
  Nie chcąc dłużej myśleć o Payne'ie i o tym jak było nam razem dobrze, przesunęłam palcem po ekranie na kolejne zdjęcie, którym była fotka z Niallem, potem z Emily, Lou, Alice i Martiną, a dalej zdjęcie z Hazzą:


  Dokładnie pamiętałam ten dzień, ponieważ przez nadmiar alkoholu, Styles prawie pocałował mnie podczas tańczenia w barze. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że czuje do mnie coś więcej niż tylko przyjaźń, gdyż wytłumaczył mi, że był za bardzo pijany, by móc zorientować się kogo zamierza pocałować, a ja naiwnie mu w to uwierzyłam.
  I wreszcie zaczęły pojawiać się zdjęcia z Zaynem. Miałam jedno ulubione, które zrobiliśmy sobie na weselu jego wujka:


  Im dłużej się w nie wpatrywałam, tym pewniejsza byłam, że powinnam do niego wrócić, a jednocześnie do swojego starego życia, i na zawsze już zapomnieć o Liamie.
  W końcu podniosłam się z kanapy i udałam się do swojego pokoju, by ubrać dresy i czarną, za małą mi już bokserkę, a następnie podążyłam do łazienki. Gdy otworzyłam szafkę, z której chciałam wyciągnąć odpowiednie detergenty do sprzątania, natknęłam się na coś, co uświadomiło mi jeden, znaczący fakt.
_______________________________

Od autorki: Witajcie! Dziękuję, że po moim apelu pojawiło się aż o 10 komentarzy więcej niż pod poprzednim rozdziałem. Zrozumcie, że tu nie chodzi o to, by szpanować tym, jak bardzo ludzie lubią mój blog. Chodzi o to, że chcę poznać wasze zdanie, chcę wiedzieć co wam się nie podoba, co byście zmienili i za co lubicie to opowiadanie :)
 Jak dzwudziestka dziewiątka? Spodziewaliście się, że na pogrzebie zjawi się ojciec Kath i Lou? Pomyśleliście, że potraktuje ich z góry, a potem podaruje swojej córce srebrną bransoletkę? Co z przeprowadzką Liama? Dobrze postąpił? Czy Katherine i Zayn w końcu będą razem? Jak podobają wam się dodane zdjęcia (oczywiście nie są wykonane przeze mnie!) ? I co uświadomiła sobie Kath? Czekam na wasze propozycje, miśki ☺
 Ochhh! Wolne! Nareszcie, co? Powinnam dodać jeszcze rozdział przed świętami, ale dla którzy wyjeżdżają, bądź będą zbyt zajęci; zdrowych, wesołych i spokojnych świąt słonka! Miłego dnia. x

21 komentarzy:

  1. Dziewczyno co ty tu chcesz zmieniać.Blog jest znakomity.Jeju rozdział genialny jal zwykle.Coś tam przeczuwałam,że na pogrzebie ziawi sie ojciec Lou i Kath.Szczerze to tego się nie spodziewałam,bo nie byłam pewna,że to on się pojawi.Szczerze to nie spodziewałam się,że sie wyprowadzi od Kath.Szczerze to źle zrobił powinien o nią walczyć do końca.Może a na pewno by wybrała jego.Wiem jedno,że oni będą jeszcze razem.Szczerze to nie jestem pewna czy wybierze Zayna.Zdjecia fajnie podobają mi się.Nie wiem,ale chyba coś zwiozane z Liamem.Wesołych i spokojnych Świąt Wielkanocnych Życzy Diana "Dani"

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem dlaczego ale coś mi się wydaje, że Kath znajdzie podpaski( hahahahahhaha) i zorientuje się że jej się spóźnia i jest w ciąży z Liamem, i Zayn się wkurzy. I będzie żyć długo i szczęśliwie z Liamem. Tak nie znoszę Zayna xd Zapraszam też do mnie ;D unbreakable-luke-hemmings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyprawilas mnie prawie o zawał serca. Zaczęłam czytać ten rozdział i myślałam, że Kath podejmie jakąś sensowną decyzję. Bylam tego prawie pewna! A tu takia bomba. Zaczęłam czytać ten przykry fragment i popłakałam się jak dziecko. Jak moglas to zrobić! Ona miala być szczęśliwa z Li, a Zayn znów ją pewnie skrzywdzi! Nie możesz tego tak zakończyć! Kocham Cię i doskonale o tym wiesz, ale skarbie... Liczę, że będzie dobrze. Hihihi żartuje! Ten rozdział wzbudził we mnie wiele emocji. Bardzo dobry rozdział.
    Czekam na next xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, smutny, ale piękny!!!!

    WIERNA CZYTELNICZKA

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, jaki smutny ten rozdział, ale jednocześnie świetny. Mam nadzieję, że Liam wróci. Co ja gadam on MUSI WRÓCIĆ !!! Życzę weny i z niecierpliwością czekam na next ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG ; O ODSZEDŁ ?! ALE JAK TO ?! HALO, ON MUSI WRÓCIĆ, JASNE ? ♥
    ZAPRASZAM DO SIEBIE, SKARBIE :
    http://youknowmyname-notstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim zdaniem Liam żle postąpil wyprowadziając się od Kath . Powinien o nim walczyć i mam nadzieje że w dalszych rozdźalach będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie nie nie nie nie !! Ja nie chce zeby Kath byla z Zaynem, chce Kath i Liama.. ;(( no ale jakby tak caly czas drazyc temat Lath to w sumie po czasie zrobiloby sie nudne to opowiadanie a tak przynajmniej cos nowego :)

    No nawet nie pomyslalam ze moze byc to ojciec Louisa i Kath. Liam zle zrobil ze sobie odpuscil ale wierze ze znow zacznie sie starac. MUSI ! Jestem mega ciekawa co sie wkrotce wydarzy :))

    A tak sb mysle ze Kath moglaby byc z Zaynen bo jest tez uroczym i kochanym chlopakiem, kocha ja ale zwazajac na fakt ze bil Kath to definitywnie skresla go z listy. Takie moje zdanie ;D

    A moze wpleciesz do opowiadanka Ziama ? :p haha wiem wiem to opowiadanie ma byc hetero :)

    XYZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Jebać Kath, bądźmy gejami - powiedzieli obaj.
      Pewnie, przecież to całkiem normalne w takim opowiadaniu hahaha :*

      Usuń
    2. Hahahhahahhahahahha ,, -Jebać Kath, bądźmy gejami -powiedzieli obaj.. haha az zaczelam sie smiac ;D a co, taki zwrot akcji xd

      dziekuje i wzajemnie, no i oczywiscie zycze Ci, abyś dobrze napisala testy, a pozniej dostala sie do wymarzonej szkoly ;**

      XYZ

      Usuń
    3. nie mam wymarzonej szkoły, ale dziękuję haha ♥

      Usuń
  10. Co?! Nie nie nie nie nie nie nie !!!! ONA MA BYĆ Z LIAMEM!!!! KIAM EVER FOREVER!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuje misiu Tobie też zdrowych i wesołych ♡
    Ehh ja tam bym chciała żeby wrócił Liam i dalej był Kiam/Lath ♡
    Nie wiem nie umiem zgadywać więc nie pisze co myśle c;
    Ania xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Na początku prawie się popłakałam. Jak Liam mógł zrezygnować !? Może na początku Kath wybierze Zayna, ale wierzę, że potem i tak będzie z Liamem.
    A co do pogrzebu, to czułam, że to będzie ojciec Louisa i Kath.
    Tobie też wesołych świąt ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja normalnie sie poryczałam a to się nie zdarza często :P Świetny rozdział tylko że Kath ma być z LIAMEM!! Lubię Zayna ale po prostu wolę relacje Liam&Kath xd Świetny jak zwykle rozdział i mam nadzieje że przed testami gimnazjalistów pojawi się rozdział :D No to czekam do następnego :D Pozdrawiam i życzę wesołych Świąt !! :* <3 /K.

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jest niesamowity! Zupełnie nie przypuszczałam, że wszystko może pójść w tym kierunku. Zaskoczyłaś mnie wyjazdem Liama i tym, że wszyscy nagle zapomnieli jaki był stary Zayn i namawiali Kath, aby to właśnie go wybrała. Do samego końca byłam pewna, że posłucha się ich i Zath znów będzie aktualne. Jednak zważając na samą końcówkę, jestem pewna, że Kath znalazła coś co sprawi, że postara się zawalczyć o Liama.
    Czekam na następny rozdział :)
    Oraz życzę Ci wesołych i spokojnych świąt oraz jak najlepiej napisanego egzaminu! ♥

    OdpowiedzUsuń